Aldona to nie jedyna postać, która znała prawdziwą tożsamość wielkiego mistrza i w skrytości wspomagała go w jego zdradzieckiej misji. Niebagatelną rolę w życiu Wallenroda i w samym utworze – a także w literaturze polskiej w ogóle – odegrał Halban, osoba tyleż znacząca, co tajemnicza. Wiadomo o nim tylko tyle, że przybył z Litwy razem z Walterem, a w zakonie pełnił funkcję mnicha i kapelana wielkiego mistrza. Jako jedyny potrafił poskromić Wallenroda, gdy ten popadał w stan tajemniczego uniesienia i gniewu. Przede wszystkim był zaś wajdelotą – wędrownym śpiewakiem i bardem, sławiącym historię swego ludu. Wajdeloci pojawili się już w mickiewiczowskiej "Grażynie", gdzie poeta tak ich opisywał: "Wajdeloci, Sigonoci, Lingustoni, zwali się kapłani, których obowiązkiem było dzieła przodków na obrzędach wszelkich, a szczególniej w czasie jesiennych świąt kozła, opowiadać lub opiewać ludowi". Czerpiąc z kronik, Mickiewicz w Halbanie przywoływał pruskiego śpiewaka Rixelusa, który podczas uczty z okazji obioru wielkiego mistrza Winrycha von Kniprode sławił w języku litewskim legendarnego pierwszego króla Litwy, Wajdewuta. Postać Halbana wzorowana jest także na doktorze Leanderze von Albanusie, "jedynym i nieodstępnym towarzyszu" historycznego Wallenroda. Jest ów mnich zatem pierwszym "wieszczem" w literaturze polskiej, uosobieniem "pieśni gminnej" i osjanicznym śpiewakiem, którego utwory nawiązywały do litewskich podań i tradycji kształtujących Waltera. Jego tzw. "powieść Wajdeloty" przełamuje jedność stylistyczną i gatunkową "Konrada Wallenroda", nadając całemu utworowi synkretyczny charakter, a także prowokując wielkiego mistrza do odpowiedzi w formie ballady "Alpuhara". Nic dziwnego zatem, że nawet sam Nowosilcow w 1828 roku donosił o nikczemności "starego pieśniarza imieniem Halban, pod którego maską [Mickiewicz] prawdopodobnie ukrywa samego siebie".