Zrozumieć dotykiem
Dziecięcych książek, które czyta się i ogląda dłońmi, jest niewiele. Oni postanowili to zmienić. O projektowaniu i związanych z nim wyzwaniach opowiadają Patrycja Zalejska i Kirył Konowałow (Kołobajki) oraz Karolina Banaszkiewicz Badura (Gimnastyka Wyobraźni).
– Książka to okno na świat, a zarazem w głąb siebie samego – mówi Karolina Banaszkiewicz Badura, twórczyni książek dotykowych dla dzieci. Nie dzieli odbiorców na tych, którzy widzą i niedowidzą, bo to dzieła dla wszystkich. Z kolei Patrycja Zalejska i Kirył Konowałow mogliby napisać niejeden tom o tym, jak powstają i zmieniają się ich prace. – Każda ze stron przeszła długą drogę i ma swoją zajmującą historię. Taka bajka bajki – przekonują. Wysłuchajmy więc dwóch opowieści o pasji, determinacji i niekończącej się wyobraźni.
Kołobajki
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Szyta wersja książki dotykowej "Morskie przygody Kapitana Seo", autorzy: Patrycja Zalejska i Kirył Konowałow/Kołobajki, fot. dzięki uprzejmości projektantów
Zaczęło się od "Kopciuszka". Patrycja Zalejska, czyli kobieca połówka duetu Kołobajki, będąc jeszcze uczennicą liceum plastycznego w Częstochowie, wzięła udział w konkursie na książkę dotykową "Manufaktura Książki". Biały pantofelek na złotej okładce przyniósł jej szczęście – wygrała. Potem były następne edycje i kolejne wyróżnienia, pochwały tyflopedagogów, a przede wszystkim pozytywne reakcje młodych czytelników. Do artystki dołączył Kirył Konowałow, odpowiedzialny m.in. za literacką formę utworów Kołobajek. Wspólnie założyli pracownię książki dotykowej dla dzieci niewidomych i słabowidzących. I nie zawsze było jak w bajce.
– Największym wyzwaniem w przypadku książek dotykowych tworzonych ręcznie jest ich skomplikowanie i czasochłonność powstawania każdej strony – zgodnie przyznają. – Każda strona w naszych bajkach przeszła swoistą transformację. Zaczynaliśmy od niezwykle pracochłonnych, ręcznie wycinanych elementów, malowanych osobno pędzelkiem. Teraz często stosujemy wycinanie laserowe bądź druk 3D, znacznie przyspieszający pracę. Wciąż jednak połączenie średnio 20 elementów na stronie jest sporym wyzwaniem.
Nie mniejsze wrażenie niż liczba elementów robi różnorodność faktur: chropowate muszelki, galaretowaty silikon, miękkie futerko, zimna miedź… Książki Kołobajek to zabawa słowem i obrazem, a nawet dźwiękiem – jak w przypadku strzelającej armaty w "Morskich przygodach Kapitana Seo". Głównym bohaterem tej bajki jest kret, z którym dziecko z dysfunkcją wzroku może się utożsamić. Tekstowi zapisanemu również alfabetem Braille’a (w dodatku trzynastozgłoskowcem) towarzyszą ilustracje do otwierania (okno), obracania (ster) czy pociągania (legendarny morski stwór Kraken). Słowem – wszystko, co pobudza wyobraźnię dziecka i jednocześnie jest dla niego bezpieczne, a dodatkowo może wspomóc rehabilitację.
Twórcy zwracają też uwagę na pozytywne aspekty ręcznego wykonania dzieł. – Możemy bardzo elastycznie podchodzić do produkcji, na bieżąco wprowadzać poprawki rodziców i personalizować bajkę dla danego dziecka – podkreślają. Swoje prace testują pod względem wytrzymałości i konsultują ze specjalistami.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jedna z pierwszych wersji gwiazd z książki dotykowej "Morskie przygody Kapitana Seo", autorzy: Patrycja Zalejska i Kirył Konowałow/Kołobajki, fot. dzięki uprzejmości projektantów
W biblioterapii osób słabowidzących lub niewidomych najczęściej wykorzystuje się metodę głośnego czytania (również z pomocą lektora), co niestety skutkuje biernym uczestnictwem w lekturze. Dlaczego jednak nie zaangażować odbiorcy i uczynić literacki świat bardziej interaktywnym? Jednym ze sposobów na wyrównanie szans w rozwoju dziecka są właśnie książki dotykowe z obrazkami. Tyflografika nie jest novum – już w pierwszej szkole dla niewidomych, założonej w 1784 roku przez Valentina Haüy’a w Paryżu, stosowano wypukłe mapy i globusy. Chociaż rysunki tłoczone w blasze i papierze, odlewane z gipsu czy haftowane nie były na początku idealne, już wtedy zwracano uwagę na potrzeby osób czytających dotykiem. A jest to zmysł, który rozwija się w życiu płodowym jako pierwszy.
Kołobajki też długo dochodziły do perfekcji. Każda strona ich książek to osobna opowieść, zatrzymajmy się więc na tej, gdzie pojawia się Mała Niedźwiedzica. – Pierwsza wersja zakładała gwiazdy-koraliki, przyszywane ręcznie do niebieskiego materiału. Był to jednak proces długi i żmudny, więc szukaliśmy dalej. Kolejnym pomysłem było wykorzystanie szpilek z białymi główkami. Ich metalowa część była uwięziona pomiędzy dwiema stronami, natomiast dzieci dotykały tylko białych kuleczek – tłumaczą projektanci. Jednak ta metoda nie wyszła poza fazę prototypu. – Gwiazdy, które widzący interpretuje jako kropki, niewidomi postrzegają zupełnie inaczej. Ważniejsza dla nich jest warstwa symboliczna i gwiazdki mają kształt po prostu gwiazdek. Wtedy wpadliśmy na pomysł metalowych ćwieków w tym kształcie. Ich "przypinanie" szło sprawnie i były totalnie nie do wyrwania. Oprócz tego są dotykowo bardziej "zrozumiałe" – dodają.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Książka dotykowa "Bombo" (tytuł polski: "Bombik"), autorzy: Patrycja Zalejska i Kirył Konowałow/Kołobajki, fot. dzięki uprzejmości projektantów
Kapitan Seo wyruszył w świat. Jego anglojęzyczna wersja zdobyła trzecie miejsce na świecie w konkursie ilustrowanych książek dotykowych Typhlo & Tactus 2017. W Polsce można go spotkać w specjalistycznych ośrodkach, na "Niewidzialnej Wystawie" w Warszawie lub w bibliotece w Lublinie – pierwszej ogólnopolskiej Wypożyczalni Książek Dotykowych, założonej przez Bożenę Kazanowską i Renatę Łęczyńską. Wystarczy do nich napisać (http://ksiazkidotykowe.jeton.pl), a wyślą publikacje do każdego czytelnika w kraju. Można też po prostu skontaktować się z autorami. A na młodych odbiorców czekają już "Liski" czy "Bombik" (ang. "Bombo").
Kołobajki, które w 2018 roku stały się fundacją, prowadzą również warsztaty, m.in. "Moja pierwsza strona dotykowa" dla dzieci widzących. – Podczas zajęć, oprócz takich elementów jak rozmowa o rozwiązaniach dla niepełnosprawnych w codziennej przestrzeni, chodzenie z laską z zamkniętymi oczyma po "żywym torze przeszkód" i lekcji savoir-vivre’u wobec osób niewidomych, mamy część bardziej praktyczną. W jej trakcie dzieci z ogromnej sterty różnorodnych materiałów, po wysłuchaniu zasad tyflografiki, tworzą swoje strony dotykowe. Czasem decydują się na stworzenie wspólnie jakiejś historii, a czasem na radosną i różnorodną dowolność – opowiadają. Takie działania uwrażliwiają młodego człowieka na niepełnosprawność. – Niezwykle inspirujące jest widzieć, jak w dzieciach i młodzieży zachodzi zmiana myślenia wizualnego na zupełnie inną warstwę: dotykową, sensoryczną. Dziecięca kreatywność nie zna granic i każde warsztaty to niepowtarzalna porcja inspiracji! – dodają z przekonaniem.
Gimnastyka Wyobraźni
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ilustracja z książki dotykowej Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
Kropki, prostokąty, zygzaki, pętle, plamy… A po nich: "Palec skacze jak pantera, bez wahania i bez troski, toż to palec jest mistrzowski!" – to cytat z jednej z opowieści pełnej przygód i niespodziewanych zwrotów akcji. Taka jest też historia książek dotykowych Karoliny Banaszkiewicz Badury, która musiała się nieźle nagimnastykować, zanim jej prace trafiły w odpowiednie ręce, czyli do najmłodszych czytelników. Ale od początku.
Pomysł narodził się na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w ramach pracy doktorskiej. Projektantka trafiła do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie, gdzie przez rok prowadziła zajęcia. Gdy poznała potrzeby i oczekiwania dzieci, wiedziała już, że książki wizualno-dotykowe to odpowiedni kierunek. Tym bardziej, że ilustrowana literatura dla dzieci z dysfunkcją wzroku praktycznie nie istnieje – możemy mówić jedynie o garstce entuzjastów tworzących ręcznie małe dzieła sztuki (tak zresztą zaczynały Kołobajki). – Cokolwiek myślimy na temat książki i obrazu w kontekście rozwoju dziecka, ma tym większe znaczenie i tym większą jest koniecznością w przypadku dziecka niewidzącego. Czy możemy sobie wyobrazić dzieciństwo w naszej kulturze bez książki z obrazkami? Pewnie możemy, ale w moim przekonaniu to wizja okropna! – uważa autorka.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Książka dotykowa Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
Niszę należało wypełnić. Banaszkiewicz Badura pod szyldem Gimnastyki Wyobraźni stworzyła kilka prototypów. – To działanie twórcze, a chyba żaden twórca nie planuje: dziś poniedziałek, zaczynam wymyślać nową książkę, do piątku będzie gotowa. Etap zmagania się z tekstem i obrazem potrafi być niemal chwilką, przy kolejnym tytule ta "chwilka" zmienia się w kilka miesięcy – wyjaśnia projektantka.
Jej prace to zabawne i rymowane historie nieskomplikowanych figur geometrycznych oraz malarskich kleksów. Rysunek czyta się opuszkami palców, które podobnie jak oko czy podniebienie są najbardziej unerwionymi miejscami na naszym ciele. Trzeba jeszcze pamiętać, że dla niewidomego ilustracja nie jest podobna do przedmiotu – ona o nim opowiada. Dlatego tak ważne są nie tylko kształt, lecz także wyczuwalna faktura, twardość czy temperatura obiektu. Trzeba więc było sięgnąć po niestandardowe rozwiązania. – Wymyślenie, jak zastosować nową technologię w medium, w którym dotąd nikt jej nie zastosował, czyli strukturalny druk UV w książce, dostosowanie dla wszystkich odbiorców: widzących, niedowidzących i niewidomych, nauka (zabrałam się za dziedzinę, w której byłam zupełną nowicjuszką), a jeszcze ujęcie tego wszystkiego w formę wymaganą dla dzieła, czyli pracy doktorskiej z dziedziny projektowania… Tak, to trochę trwało – przyznaje Banaszkiewicz Badura.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ilustracja z książki dotykowej Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
Artystka zaznacza, że połączenie tekstu z obrazem, rozwiązania projektowe czy decyzje co do materiałów były przyjemnością w przeciwieństwie do kolejnego etapu pracy. Co było największym wyzwaniem? – Znalezienie technologii i wykonawcy, który zaryzykuje eksperyment zupełnie "w ciemno", a w dodatku najlepiej za darmo, ufając jedynie przeświadczeniu pewnej pani, doktorantki ASP, że to się uda i ma sens – mówi projektantka.
Udało się. Wypukłości i wgłębienia obrazków w książkach uzyskano poprzez druk strukturalny. Polega on na nanoszeniu kilku, a nawet kilkunastu warstw farby na podłoże, dzięki czemu efekt jest nie tylko wyczuwalny, ale również widoczny. Technologia ta doskonale nadaje się do druku materiałów zapisanych alfabetem Braille’a. Dysfunkcja wzroku dotyka nawet dwóch milionów Polaków – po seniorach i osobach powyżej 50. roku życia największą grupę stanowią dzieci. Naukowcy przewidują, że ogólna liczba osób z niepełnosprawnością wzroku na świecie do połowy stulecia wzrośnie ponad trzykrotnie. Miejmy nadzieję, że do tego czasu druk strukturalny w tyflografice będzie normą.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ilustracja z książki dotykowej Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
Banaszkiewicz Badura dodaje, że choć obecnie może wyprodukować książkę o wiele szybciej niż na początku, nadal jest to proces nieporównywalnie dłuższy od płaskiego druku cyfrowego, o offsecie już nie wspominając. – Stąd cena tych książek – twierdzi projektantka. I tu dochodzimy do kolejnego wyzwania: pieniędzy.
Pozyskaniem funduszy na wydrukowanie publikacji zajęli się krakowscy licealiści – jeden z nich to syn autorki. Dzięki internetowej zbiórce i wsparciu paru firm zespołowi 100naSTART udało się zgromadzić w trzy miesiące niemal 40 tys. złotych, co zaowocowało nakładem 150 innowacyjnych książek dotykowych w dwóch językach. Wyróżniona w konkursie "Książka Przyjazna Dziecku" w 2019 roku "Kropka" oraz anglojęzyczna "The Red and the Blue" trafiły do niemal 30 ośrodków i fundacji, a młodzi przedsiębiorcy zdobyli m.in. Złotego Wilka za najlepszy projekt społeczny w Polsce.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Książki dotykowe Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
– Plan był taki: wydrukować, rozesłać, poczekać na odzew, sprawdzić, czy to się podoba, czy jest zainteresowanie odbiorców i gotowość zakupu. Może przez instytucje edukacyjne lub firmy? A w razie odpowiedzi trzy razy "tak": założyć firmę i wydawać kolejne książki. O tym marzę – zdradza twórczyni. Jej ambitne plany przystopowała pandemia koronawirusa. – W tym momencie znalazłam się z projektem trochę "w poczekalni". Książki zostały wydrukowane tuż przed lockdownem i rozesłane na początku czerwca do szkół, bibliotek i fundacji mających pod swą edukacyjną opieką dzieci niewidome i niedowidzące, wraz z załączonym do każdej książki listem do czytelnika. Bardzo liczę na informację zwrotną, by móc rozwinąć, poprawić czy po prostu dowiedzieć się, jak jest odbierany mój "produkt".
Autorka obecnie dysponuje 10 prototypami tytułów, ale biorąc pod uwagę jej pasję i determinację, można uznać, że to dopiero początek. – Przewiduję coś takiego jak "druk na żądanie". Minimalny sensowny nakład książki to około 50 egzemplarzy, osiągamy przy nim jako tako znośną cenę jednostkową. Jeśli tylko znajdą się chętni, to będą książki. Z największą radością zabiorę się za dodruki i opracowanie produkcyjne kolejnych tytułów – przekonuje Banaszkiewicz Badura. I dodaje: – Mam co drukować, wiem jak, gdzie, z kim i po co; takich książek brakuje. Wiem, że dzieci ich potrzebują na całym świecie. Stąd próby tłumaczeń, na przykład mam już hiszpańską "Kropkę". Ostatnim problemem, z którym się zmagam, jest to, jak u licha z artystki bujającej z głową w chmurach, z humanistki, której sypią się z rękawa wierszyki czy obrazki, zmienić się w skuteczną bizneswoman?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Fragment książki dotykowej Karoliny Banaszkiewicz Badury/Gimnastyka Wyobraźni, fot. dzięki uprzejmości projektantki
Kto dopisze ciąg dalszy tych historii?
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]