Analogowa kultura wygrywa
Naturalnie nasuwa się pytanie o to, dlaczego – mimo tak wielkiej popularności platform streamingowych – pomysł Szyca nie przyniósł sukcesu. Pomysł, wydawałoby się, genialny i jak na przedpandemiczne czasy nowatorski. Przyczyna może być bardzo prosta (tak prosta, że mogła umknąć w trakcie pracy nad biznesplanem), a jest nią przywiązanie do specyficznych jakości związanych z tak unikatowym medium, jakim jest teatr i inne sztuki performatywne. Fetyszyzowanie (lub wręcz przeciwnie, jej demonizowanie) technologii również zaciemnia fakt, że większość z nas, osób korzystających na co dzień z tekstów kultury, docenia ich swoisty charakter. Wbrew nieco apokaliptycznym głosom ebooki wcale nie wyparły papierowych wydawnictw: w raporcie Biblioteki Narodowej czytamy, że w 2022 roku 64% respondentów odpowiedziało, że ich domowy księgozbiór obejmuje jedynie książki papierowe, zaś tylko 4% wskazało, że posiadają także publikacje w formacie cyfrowym. "Czytanie pozostaje praktyką przede wszystkim analogową", podsumowali autorzy raportu. Tak jak ebooki nie przyćmiły druku, tak platformy VOD stworzone przez instytucje teatralne w czasie pandemii nie zdołały sprawić, że widownie opustoszały. Dziś strony takie, jak VOD Teatru Powszechnego w Warszawie czy Teatru Współczesnego w Szczecinie wprawdzie wciąż istnieją, ale ich aktywność w zasadzie umarła śmiercią naturalną. Nie przestałyśmy i nie przestaliśmy chodzić do teatru. Widzki i widzowie wcale nie wolą oglądać z kanapy cyfrowego zbliżenia na twarz aktorki niż pojechać tramwajem do budynku, gdzie w jednej z sal znów ktoś będzie kasłał, chrząkał, a z dalekiego rzędu będzie słabo widać. Wyczerpujący raport z pandemicznej internetowej działalności teatrów (opublikowany w lutym 2021 roku) przygotował zespół z ramienia Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego: Anna Buchner, Katarzyna Fereniec-Błońska Katarzyna Kalinowska i Maria Wierzbicka. W podsumowującej sekcji na pytanie "CO W POLSKIM TEATRZE ZMIENI PANDEMIA?" autorki – na podstawie rozmów z 20 przedstawicielami teatrów i 21 odbiorcami działań teatrów online – postawiły tezę, że konieczność funkcjonowania w reżimie sanitarnym przyczyni się do ustanowienia działalności internetowej jako kolejnej "oficjalnej linii programowej" (teatr online został w raporcie zdefiniowany jako "inkluzywny, demokratyczny, łamiący bariery geograficzne i ekonomiczne czy uwarunkowania indywidualne"). Istotnym rezultatem według raportu miałaby być także – wspomniana już w tym tekście – profesjonalizacja rejestracji spektakli oraz streamingów ("Świadomość, że jakaś część teatru pozostanie, także po pandemii, w Internecie, wymaga zadbania o jakość rejestracji. Z szacunku dla widzów i dla twórców", czytamy w dokumencie Instytutu Teatralnego). Dziś, trzy lata po wybuchu pandemii, wiemy, że podobnie jak w przypadku książek, analogowa, bezpośrednia formuła doświadczania sztuk performatywnych góruje nad cyfrowymi zapośredniczeniami. Widownie nie opustoszały, teatry nie kontynuują hybrydowej działalności pozwalającej na oglądanie spektakli bez wychodzenia z domu. Co nie znaczy, że taka działalność nie jest potrzebna – właśnie ze względu na wspomnianą inkluzywność i egalitarność takiego modelu.
Najnowszym zjawiskiem w kontekście funkcjonowania teatru w internecie jest obecność polskich spektakli na czeskiej platformie Dramox, której misją miała być nie tylko wzmocnienie dostępności teatru, ale także promocja polskiej kultury na arenie międzynarodowej. Na naszym rynku przedsięwzięcie wystartowało 8 listopada 2022 roku, w jego abonamentowej ofercie znalazły się przedstawienia takich teatrów, jak Potem-o-tem, Sopocki Teatr Tańca czy Pink Mama Theater. Na Dramoksie obejrzeć można także prace zagranicznych grup, między innymi Cirque Barcode z Montrealu, ukraińskiego Dakh Theater czy włoskiego Tom Corradini Teatro. Po kilku miesiącach funkcjonowania trudno jednak powiedzieć, by w Polsce przedsięwzięcie na miarę "teatralnego Netfliksa" odniosło sukces. W środowisku teatralnym Dramox raczej nie funkcjonuje, nie jest tematem rozmów ani powszechnie używaną platformą, która miałaby szansę konkurować z serialami czy filmami na żądanie. Być może to kwestia niewystarczającego researchu wśród odbiorców; być może, wbrew wyobrażeniom kolejnych "pionierów", teatralna widownia wcale nie ma potrzeby doświadczania sztuk performatywnych z poziomu własnej kanapy.