To ostatnie pytanie zadał niegdyś wybitny historyk sztuki Mieczysław Porębski. W 120. rocznicę śmierci Jana Matejki przypominamy jego obrazy i różne wcielenia - od mistrza ceremonii wywoływania narodowych duchów, przez Stańczyka ze swoich własnych obrazów, po dostarczyciela surowca do internetowych memów...
Pół Czech, pół Niemiec, cały Polak
Wydawałoby się, że Matejko z trudem nadaje się na ikonę narodowego malarstwa. Jego ojciec był Czechem, matka Niemką i protestantką. Sam Matejko był jednak zagorzałym polskim patriotą - to właśnie pod wpływem narodowych klęsk porzucił malarstwo religijne, które uważał za swoje powołanie, i poświęcił się prawie wyłącznie malarstwu historycznemu. Wspierał powstanie styczniowe (podobno na potrzeby powstańców przekazał wszystkie swoje oszczędności), był zaangażowany w odbudowę i konserwację krakowskich zabytków (przebudowa Sukiennic, restauracja kościoła Mariackiego - w prezbiterium jest jego polichromia). Obsesję polskości i namysł nad meandrami historii uczynił najważniejszym tematem swojej sztuki.
Interrex
W 1878 roku Matejko otrzymał od Rady Miasta Krakowa symboliczne berło – miał to być znak panowania mistrza w sztuce polskiej. Wygłosił wtedy swoje słynne przemówienie, w którym określił cały okres zaborów jako interregnum, siebie zaś uznał za interrexa i duchowego spadkobiercę całej przeszłości narodu w walce o jego niepodległość. W mowie towarzyszącej ceremonii wręczenia berła przywoływał "Króla Ducha" Słowackiego i przeczuwał "rychłą, dziejową, przemianę. Odrodzenie". Matejko powoli stawał się instytucją, choć kiedy umarł 1 listopada 1893 roku miał tylko 55 lat...
Skamielina
Malował swoje wielkie historyczne płótna w momencie, kiedy na Zachodzie - szczególnie w Paryżu - ten rodzaj malarstwa już dawno odszedł do lamusa. W płótnach Matejki, który był niemal rówieśnikiem Cezanne'a, próżno szukać śladów nowoczesnych trendów malarskich (impresjonizmu, a potem postimpresjonizmu). Jak zauważa Piotr Sarzyński, kiedy powstawała "Bitwa pod Grunwaldem", Manet już od 15 lat miał na koncie "Śniadanie na trawie" i "Olimpię", Monet od sześciu lat – "Wschód słońca", a Renoir od dwóch lat "Bar w Moulin de la Galette". Matejko był uodporniony na zachodni modernizm, kiedy umierał w 1893 roku na europejskiej mapie sztuki był już żywą skamieliną - nikt tak już nie malował.
Japońska sałata
Podobno krytyk "Le Figaro" zażartował, iż po namalowaniu "Hołdu pruskiego" musiało w Krakowie zabraknąć cynobru u handlarzy farb. Na liście zarzutów oprócz dziwacznej kolorystyki pojawiały się nadmierny patos, pretensjonalność i melodramatyzm, przedkładanie szczegółów ponad całościowy efekt, nagromadzenie postaci w jednym planie, nieumiejętność stworzenia iluzji przestrzennej i czasowej.
Zdumienie obrazy Matejki wzbudzały zwłaszcza na paryskich Salonach (przy czym zdobywały tam także medale). Krytycy po obejrzeniu obrazów mistrza z Polski wołali m.in.: "to nie obraz, lecz muzeum” (o "Bitwie pod Grunwaldem"), "oglądającym grozi chorobą oczu" i "stara makata objedzona przez mole" ("Hołd pruski") czy "japońska sałata" ("Dziewica orleańska").
Co się wydarzyło 15 lipca 1410 roku?
Możliwe, że nasze wyobrażenia o historii Polski to zasługa Matejki. Prof. Maria Poprzęcka zauważyła niegdyś, iż jedyną powszechnie znaną przez rodaków datą z historii Polski jest 1410 r. Zapewne nieprzypadkowo jedynym powszechnie znanym obrazem – odwołująca się doń "Bitwa pod Grunwaldem". A jedynym malarzem, którego wszyscy znają – jego twórca. Piotr Sarzyński pisząc o Matejce w "Polityce" ("Matejko kochany i odrzucany" - "Polityka", Nr 26/2013 (2913)) dodawał od siebie:
Kto wie, czy gdyby kiedyś Matejko, zamiast starcia z krzyżakami, zdecydował się np. na upamiętnienie w wielkim rozmiarze boju pod Kircholmem, to dziś nie recytowalibyśmy, wyrwani z najgłębszego snu, daty 1605 r.
Niezależnie od tego, czy Matejko miał aż tak wielką moc sprawczą (patrz niżej: o Bitwie pod Grunwaldem), to właśnie za jego pośrednictwem w naszej świadomości funkcjonuje wiele momentów historycznych: sprzeciw Rejtana wobec pierwszego rozbioru czy scena Hołdu pruskiego - ile w tych przedstawieniach historycznej prawdy to już co innego...
Tym gorzej dla faktów
No właśnie - czy Matejko był malarzem historycznym? Na pierwszy rzut oka - tak. Jeśli jednak przyjrzeć się jego obrazom dokładnie, okaże się, że brakuje w nich kluczowej dla tego typu przedstawień dbałości o historyczny szczegół. O ahistorycznych licencjach w historycznych obrazach Matejki pisała Maria Poprzęcka:
W wielkoformatowych obrazach Matejki nie ma jedności ani miejsca, ani czasu, ani akcji. Rejtan jest sumą wydarzeń, które rozdziela lat bez mała dwadzieścia, Batory przestrzennie łączy Psków i i Wielkie Łuki, czasowo zaś jest sumą zwycięskich wojen moskiewskich i rokowań pokojowych, nierównoczesne epizody bitwy ukazuje "Grunwald".
Takich nieścisłości jest dużo więcej: słuchająca kazania Skargi Anna Jagiellonka dawno już wtedy nie żyła, Stanisława Augusta, Kołłątaja, i Michała Czartoryskiego nie było na sejmie 1773 roku, podczas którego protestował Reytan, wielu namalowanych przez Matejkę świadków Hołdu Pruskiego (Benthman, Bonner, Anna Mazowiecka) w 1525 roku nie żyło, półnagi wojownik godzi w Wielkiego Mistrza narodową relikwią - włócznią Świętego Maurycego (raczej mało prawdopodobne).
Wniosek z tego taki, że Matejko na nauczyciela historii nadaje się raczej średnio. Mimo to został nim - a nawet kimś dużo więcej.
Czy Matejko był malarzem?
Odpowiedź niby oczywista: "Malował? Malował. Farbami? Farbami" - pisze wybitny historyk sztuki Mieczysław Porębski. A jednak badacz poświęca dużo miejsca i czasu, żeby znaleźć sensowną odpowiedzieć. Brzmi ona w skrócie: Matejko bardziej niż malarzem narodowych dziejów był narodowym mitologiem:
Matejko nie był trzymającym się po dziewiętnastowiecznemu faktów malarzem "historycznym", był mitotwórcą, działającym w pozaczasowym "metahistorycznym", acz wypełnionym zabytkami przeszłości wiecznym teraz.
Matejko w swoich obrazach bywał błaznem, kapłanem, prorokiem, interrexem, a nawet królem - to jego twarz mają w końcu te postaci. "Bo jeśli nawet nie był królem, to był w swoim, obłędnym może, ale nie pozbawionym wewnętrznej spójności mniemaniu, królom równy" - pisze Porębski.
Skarga i Stańczyk, czyli kapłan i błazen
Ta para Matejkowskich bohaterów może najlepiej symbolizuje podejście malarza do historii kraju. Matejko obdarzał ich swoimi rysami - identyfikował się z nimi. Charakter tej pary określał Mieczysław Porębski:
Z jednej strony królewski trefniś, gorzko zatroskany o losy ojczyzny, w momentach nie tylko niepowodzeń (utrata Smoleńska), ale i cieszących oczy rzeczywistych, czy tylko pozornych triumfów (hołd pruski). Z drugiej rzucający od ołtarza gromy i groźby kapłan - klasyczna opozycja Leszka Kołakowskiego.
Hołd ruski?
To jeden z bardziej tajemniczych - a nawet sensacyjnych - obrazów w twórczości Matejki. Temat tzw. "Hołdu ruskiego" wrócił w dziwnych okolicznościach w 2011 roku, kiedy to przypadła 400. rocznica wydarzenia, jakim był hołd złożony przez cara Wasyla Szujskiego i jego rodzinę przed królem Zygmuntem. Pojawiły się wtedy głosy, że obraz Matejki przedstawiający to wydarzenie, a więc "obraz narodowego triumfu", jest nie dość eksponowany, i że zalega ukrywany w magazynach Muzeum Narodowego w Warszawie. Szybko okazało się jednak, że obraz określany jako "Hołd ruski" jest przechowywany w Domu Jana Matejki w Krakowie - jego niezbyt wyeksponowane miejsce muzealnicy byli skłonni tłumaczyć nie aktualną polityką, a raczej nienajwyższym poziomem artystycznym dzieła.
Co ciekawe Matejko swój obraz "Carowie Szujscy na Sejmie Warszawskim" malował według zaginionego obrazu Tomasza Dolabelli "Przyjęcie Szujskich w Sali Senatu w 1611 roku". Obraz ten przez wiele lat (razem z drugim płótnem przedstawiającym zdobycie Smoleńska) zdobił sale Zamku Królewskiego, przy czym już w XVII wieku kolejni carowie żądali usunięcia upokarzających Rosję scen ze ścian Zamku. Ostatecznie dwa wielkie obrazy zostały prawdopodobnie zrabowane przez wojska rosyjskie w 1707 - i dziś uważa się je za zaginione. Samo dzieło znamy ze sztychu Tomasza Makowskiego stworzonego według zaginionej wersji obrazu Tomasza Dolabelli.
"Bitwa pod Grunwaldem", czyli wielkie dzieło
"Bitwa pod Grunwaldem" była w polskiej kulturze dziełem bezprecedensowym - i to nie tylko ze względu na rozmiary. Była pierwszym dziełem malarskim w polskiej kulturze powszechnie oczekiwanym. Premiera obrazu miała niesłychanie uroczysty charakter - podczas ceremonii odsłonięcia (do tej pory zarezerwowanych dla pomników) w siedzibie władz miejskich Matejce wręczono berło. Przy przygotowaniu do malowania obrazu Matejko odwiedził pole grunwaldzkie - po drodze na stacjach witały go tłumy wiwatujących ludzi, nawet w małych miejscowościach przygotowywano specjalne występy, a dzieci recytowały wierszyki. Wszystko to było zupełnie niespotykane - żaden polski malarz nigdy wcześniej i potem nie był tak traktowany.
Po odzyskaniu niepodległości bitwa grunwaldzka - a z nią obraz Matejki - zajmowała ważne miejsce w podręcznikach i głowach uczniów. Po drugiej wojnie światowej Grunwald był często porównywany do zwycięstwa nad faszyzmem.
Jednocześnie jako dzieło artystyczne obraz był wielokrotnie krytykowany. Monografista Matejki Stanisław Tarnowski porównał kompozycję "Bitwy" do ula Dzierżona rozłożonego przez pasieczników, którzy zaglądają, co się dzieje wewnątrz. Marek Rostworowski był bardziej dosadny i porównał obraz do przekrojonego salcesonu.
Matejko i potomni
"Bitwa" to też obraz Matejki, który najczęściej był reinterpretowany i parodiowany - a ostatnio przerabiany na memy. Za jedną z pierwszych reinterpretacji można uznać parodystyczny szkic Wyspiańskiego. "Bitwa" jest też elementem znanej pracy Edwarda Krasińskiego z 1997 r., w ramach której artysta zaanektował naturalnej wielkości reprodukcję obrazu, oklejając ją swoją słynną niebieską taśmą. Dodatkowo umieścił w obrazie uchylone drzwi, a w nich fotograficzny autoportret.
Nową, współczesną wersję "Bitwy" pokazywaną swojego czasu na Wawelu stworzył Edward Dwurnik - jest to bitwa każdego z każdym. Temat Grunwaldu podjęła też w pracy wideo Bogna Burska - artystka skonfrontowała ze sobą wszelkie dostępne współczesne wizualizacje batalii: od ekranizacji komputerowych, przez gry komputerowe, reklamy, po rejestracje dorocznej inscenizacji bitwy.
"Bitwa" doczekała się też swoich wersji w drewnie - replika Jana Papina w postaci płaskorzeźby z drewna lipowego - i w tkaninie. W 2011 roku wyhaftowana wersja "Bitwy" pokazywana była na wystawie "Obok" w Berlinie.
Inne dzieło Matejki "Hołd pruski" zafascynowało Tadeusza Kantora. Na jego podstawie stworzył ambalaż (1975). "Opakowując' dzieło i poszczególnych jego bohaterów, niejako odsyłał je do magazynu historii. Wyjątek uczynił dla mocno zaznaczonej postaci Stańczyka – jakby jedynego żywego i ciągle aktualnego bohatera współczesności" - pisał o tej pracy Kantora Piotr Sarzyński.
Kantor to jeden z twórców, którzy według Mieczysława Porębskiego należą do narodowej linii sztuki zapoczątkowanej przez Matejkę - w XX wieku kontynuowali ją tacy artyści jak Maurycy Gottlieb i Jacek Malczewski, Wyspiański - ale także - Witkacy, Nowosielski i Tadeusz Brzozowski. Ten ostatni w krakowskich Sukiennicach stworzył wielkoformatowy obraz "Papagaje i parokety" - ta na pozór abstrakcyjna i nieczytelna wizja spływających bezładnie farb przy głębszej kontemplacji okazywała się pełna końskich łbów, skrzyżowanych kopii rycerskich, fragmentów zbroi i skrzydeł husarskich.
Przeróbki i memy
Matejko wydaje się świetnie nadawać do wszelkiego rodzaju przeróbek. Jeszcze w stanie wojennym mógł służyć za czytelny symbol - a niektórzy zapewne pamiętają parafrazę "Rejtana" z napisem "Solidarność".
Ten sam obraz posłużył do stworzenia ikonicznej okładki książki Marii Janion "Wobec zła", na której Rejtan wystylizowany jest na wampira. Ten komunikacyjny potencjał Matejkowskich obrazów najlepiej wykorzystał internet - w nim Matejko funkcjonuje głównie jako współtwórca czy raczej dostarczyciel surowego materiału do nieskończonej ilości memów.
Okładka książki Marii Janion "Wobec zła"; projekt Marka K. Zalejskiego na podstawie obrazu Matejki. Niezwykła popularność matejkowskich memów zrodziła już nawet teksty o tym zjawisku. Czytaj więcej w artykule "Jan Matejko i internetowe memy, czyli kto się śmieje z historii Polski?"
Autor: Mikołaj Gliński, 31.10.2013