Atakowany przez zmorę odczuwał to, co dziś nazwalibyśmy paraliżem sennym: "duszenie nocne połączone z niemożnością przebudzenia się; chwilowe odrętwienie podczas snu, połączone ze świadomością tego i przestrachem; lud mniema, że istota złośliwa, marą zwana, siada na piersi człowieka i bezwładnym go czyni". Łukasz Gołębiowski, dziewiętnastowieczny etnograf, w swojej pracy "Lud polski, jego zabobony i zwyczaje" zapisał: "Mora, zmora widmo gorsze i nieprzyjaźniejsze człowiekowi [...], czerstwe dziewki i młodzieńców w czasie snu twardego dusi i zwierzęta domowe nawet nie są wolne od tego potworu". U Kolberga zaś czytamy: "(…) mora kładzie się na człowieku, język swój wsadzi w jego gębę i wszystkie śliny mu wycycka, że ino jak wiór mu w gardle ostanie". Istniało przekonanie, że zmorą mogło zostać dziecko, jeśli w trakcie jego chrztu ktoś przejęzyczył się i powiedziały "mary" zamiast "wiary" lub "zmoraś" zamiast "zdrowaś". Podobnie do zmor działał gnieciuch, gniotek czy, znany z wiersza Leśmiana, dusiołek.
"Małe, złośliwe demonki" wywołujące bezsenność u dzieci na Rzeszowszczyźnie nazywano murysiami. Jak podawał Franciszek Kotula, w regionie znano także demony dręczące dzieci chodzące spać bez pacierza. Nazywano je uboża. Bezsenność u dzieci wywoływały również nocnice, które straszyły je i podszczypywały. Etnograf Franciszek Wereńko w artykule "Przyczynek do lecznictwa ludowego" (1896) zanotował kilkanaście sposobów na walkę z bezsennością wywoływaną przez nocnice, znanych wśród chłopów z terenów dzisiejszej Białorusi: wśród nich pojenie wywarem z maku (powszechny także na polskiej wsi), smarowanie skroni świńskim mlekiem i zamawianie, czyli odganianie za pomocą odpowiednich zaklęć. Bezsenność i smutki na młode dziewczyny ściągały tęsknice lub osmętnice. Kładły im na piersi ciężką rękę, co wprowadzało je w stan melancholii i fizycznego osłabienia.
Były także istoty dokuczające tym, co nie spali na własne życzenie, jak znane na Podkarpaciu diabły błądzonie, które wiodły na manowce chłopów wracających z karczmy. Inne niebezpieczeństwa czyhające na nocnych wędrowców to choćby błędne ogniki czy zamieszkujące zbiorniki wodne rusałki i boginki (które według innych opowieści podmieniały dzieci i dręczyły młode matki, wywołując w nich stan przypominający depresję poporodową).
Źródła: Jerzy Bartmiński, Stanisława Niebrzegowska – "Słownik stereotypów i symboli ludowych. T. 1, Kosmos", Lublin 1999; Renata Dźwigol – "Polskie ludowe słownictwo mitologiczne", Kraków 2004; Dorota Simonides – Dlaczego drzewa przestały mówić? Ludowa wizja świata, Opole 2010; Ryszard i Joanna Tomiccy – "Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka", Warszawa 1975;