Autorzy "Antologii" idealnie wstrzelili się w czas z jej wydaniem. Od pionierskich nagrań w polskim rapie minęły ponad dwie dekady, a na tej muzyce wychowało się już niejedno pokolenie fanów. Mimo że - jak podkreśla wielu twórców - wciąż robią ten rap dla dzieciaków, to jednak gros tych dzieciaków ma już własne dzieci, stałe posady i kredyty we frankach. Co za tym idzie wzrasta zapotrzebowanie na różnego rodzaju wspominkowe materiały czy kompendia wiedzy o gatunku. Świadczy o tym popularność klubowych imprez łączących zabawę z edukacyjną misją pokazania, jak robiło się rap dawniej czy pojawienie się filmów poświęconych historii zasłużonych twórców.
Tej nostalgii świadomi są też raperzy - od dłuższego czasu sprawdzoną receptą na przebój jest kawałek, w którym wspomina się swoje heroiczne początki ("A pamiętasz jak?", gdzie prezentuje się czołówka warszawskiej sceny, czy "1996" pierwszy singiel z solowej płyty Włodiego z udziałem kolegów z jego pierwszego zespołu - Molesty).
To pomnikowe wydawnictwo stworzyła piątka autorów, którzy w większości zaczynali pisać o rapie jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych w „scenowych” pismach takich jak "Klan", "Ślizg" czy "DosDedos", by później stać się ekspertami od tego tematu w "poważniejszych" tytułach. Zabierają nas w fascynującą podróż w czasie, zaczynając od epoki, gdy zastanawiano się jeszcze, czy język polski w ogóle nadaje się do rapowania, a podkłady były nieraz kopiowane od amerykańskich twórców, kończąc na roku 2013, kiedy hip-hop był już rozbudowanym i profesjonalnym przemysłem.
Książkę rozpoczyna socjologizujący wstęp autorstwa Tomasza "CNE" Kleyffa, który pisze o hip-hopie jako o dziecku transformacji ustrojowej. Rys historyczny pozwala nieobeznanemu z kalendarium dziejów tej muzyki czytelnikowi prześledzić jego losy od pionierskich początków, przez rozkwit i późniejszy zastój w pierwszej dekadzie XXI wieku, po renesans, który autorzy wiążą po części z sukcesem filmu "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida. Potem są wywiady: z Joanną Tyskiewicz – twórczynią jednej z pierwszych w Polsce stricte rapowych audycji w Radiu Szczecin, a także raperką z istniejącego pod koniec ubiegłego wieku i poniekąd wyprzedzającego w wielu względach swoją epokę składu Snuz; z Jakubem "Muflonem" Rużyłłą – freestylowcem, a także prezenterem radiowym, który opowiada o kondycji współczesnego rapu i nowych trendach; wreszcie z Kazikiem Staszewskim, który na swoich solowych płytach z początku lat dziewięćdziesiątych dokonał jednych z pierwszych między Odrą a Bugiem eksperymentów z muzyką hiphopopodobną. Relacjonuje on jak rap stał się dla niego odtrutką i powiewem świeżości wobec skostniałej formy muzyki rockowej.
Wywiad z Kazikiem legitymizuje go jako "ojca chrzestnego" polskiego rapu. Na tym kończą się jednak wycieczki w prehistorie. Antologię otwierają utwory, które do prekursorskich można zaliczyć bezspornie: pierwsze produkcje warszawskiego Trials X, wywodzących się z Kielc Liroya i Wzgórza Ya-Pa 3, katowickiego Kalibra 44, utwory ze stanowiących kamienie milowe gatunku albumów producenckich DJa Volta. Potem mamy całą plejadę barw pokazującą, wbrew pokutującym czasem jeszcze opiniom zarzucającym tej muzyce monotonię, jak ogromna różnorodność stylów panowała w dwóch dekadach polskiego rymowania. Mamy tu więc zarówno zaangażowane protest songi jak i erotyki; moralitety wykładające etyczny kodeks ulicy jak i czystą zabawę słowem, tzw. "rymy dla rymów"; nostalgiczne wycieczki w świat dzieciństwa i surrealistyczne wizje przyszłości; bolesne autorefleksje i pyskate przechwałki; utwory dotykające ważkich problemów społecznych i dotykające spraw błahych takich jak np. uroki grillowania w letnie dni. Są tu utwory wykonawców, których albumy pokrywały się platyną, a single plasowały się na pierwszych miejscach list przebojów przed gwiazdami pop; są undergroundowcy otoczeni kultowym statusem wśród fanów, którzy jednak nigdy nie doczekali się oficjalnie wydanych albumów jak Smarki Smark czy Jimson; są wreszcie zespoły prawie już zupełnie zapomniane. Jest anarchizująca, bliska przekazem zespołom punkowym Poema Faktu i konserwatywny światopoglądowo, zakorzeniony w filozofii chrześcijańskiej Medium (występujący obecnie pod pseudonimem Tau, gdyż w związku ze swoją duchową przemianą nie chciał być kojarzony z nazwą o okultystycznym rodowodzie). Warto zwrócić też uwagę na to, iż twórcy wykazali się genderową poprawnością i docenili także ważne dla sceny raperki, niekiedy pomijane w zdominowanym przez mężczyzn świecie hip-hopu.
Książka jest także kopalnią anegdot i ciekawostek. Bo kto dziś pamięta, że Wojciech Bąkowski, późniejszy laureat Paszportu Polityki w dziedzinie sztuk wizualnych i członek grupy artystycznej Penerstwo, pod koniec lat dziewięćdziesiątych rozkręcał scenę w Poznaniu z zespołem Jazz Fuzz pod ksywką Dzidas Zły, a znany później z poetyckich, osobistych wersów Fisz czyli Bartosz Waglewski w swoich pierwszych nagraniach ze składem RHX chciał pokazywać "frajerom" czyli słabym MC ich miejsce w szeregu?
To przy okazji powtórka z lekcji historii światowego rapu, a zwłaszcza tego zza wielkiej wody, choć nie bez znaczenia dla rozwoju gatunku były też wpływy francuskie czy angielskie. Pomimo, że polski rap wykształcił z czasem swój charakterystyczny sznyt, to jednak stamtąd płynęły pierwsze inspiracje, czego zresztą nikt z twórców nie ukrywa, a raczej podkreśla się bycie częścią międzynarodowej wspólnoty. Taki właśnie jest hip-hop – zjawisko globalne, lecz silnie zakorzenione lokalnie, co bardzo widać było na polskiej scenie, która od samego początku uległa silnej regionalizacji. Raperów z różnych stron kraju rozróżniało słownictwo, inne mody panowały w Warszawie, inne w Poznaniu, a inne na Śląsku.
"Nie kminisz slangu, to poszukaj tłumacza" namawiał szyderczo Kaczy na legendarnym "Skandalu" Molesty. Czasy hermetyczności hip-hopu również mamy za sobą i translatorską pracę wykonali tu twórcy – książka okraszona jest licznymi przypisami i dołączony jest do niej słowniczek przydatnych terminów i pojęć.
Następnie autorzy prezentują 50 sylwetek wybranych muzyków. Ta część książki jest już bardziej encyklopedyczna niż wybór utworów, gdzie zostawili sobie duże pole dla własnych komentarzy i ocen. Oczywiście, wybrać 200 utworów i 50 wykonawców z przepastnej skarbnicy tego nurtu to rzecz trudna i na pewno o tym, kogo zabrakło, a kto na znalezienie się w antologii nie zasłużył dyskutować będą rapowe fora internetowe przez długie tygodnie. To jednak subiektywny, lecz udany przekrój najważniejszych zjawisk gatunku, a nie spis powszechny raperów Rzeczypospolitej.
Książka została wydana zarówno w limitowanym nakładzie papierowym jak i w postaci e-booka. Za jej oprawę graficzną odpowiada Grzegorz "Forin" Piątkowski, grafik związany związany ze środowiskiem, który projektował między innymi okładki płyt Kalibra 44 i O.S.T.R.-a. Okładka nasuwa skojarzenia z encyklopedycznymi wydawnictwami późnego PRL-u. Do limitowanej edycji dołączony jest również winylowy singiel, na którym DJ Eprom i Falcon1 – turntablistyczny mistrz świata i mistrz Polski w didżejskich kompetycjach, wmiksowują cytaty z nagrań opisywanych w antologii w nowoczesne podkłady. Dodatkowo, książka została opatrzona mapą ilustrującą powiązania i kooperacje pomiędzy raperami.
Jeśli nie należysz do grona pięciuset szczęśliwców, którym udało się nabyć kolekcjonerskie, drukowane wydanie, którego nakład rozszedł się w pierwszym tygodniu sprzedaży (jestem ciekaw, jakie sumy będzie ono osiągać na Allegro, ale nie zdziwiłbym się gdyby były one czterocyfrowe), to jeszcze nic straconego. Od 11 lutego książka jest dostępna do pobrania w formie e-booka ze strony Narodowego Centrum Kultury. W ciągu pierwszej doby od premiery pobrało ją 11 000 użytkowników, co jest imponującym wynikiem. Ta wersja ma być aktualizowana - już na premierze wydawnictwa jego autorzy podali listę 10 utworów, które powstały po zakończeniu prac nad antologią, a które dziś by do niej dołączyli. Chodzą też słuchy, że planowany ma być dodruk "Antologii" w wersji co prawda bez dodatków, ale w przystępniejszej cenie niż edycja limitowana.
Autor: Patryk Zakrzewski, luty 2015