Borowczyk dla początkujących
Wzbraniał się, kiedy nazywano go surrealistą i pionierem kina. Rzucał gromy, kiedy opisywano jego twórczość jako dzieło filmowca-erotomana. W ciągu 40 lat kariery stworzył dziesiątki filmów, a mimo to dla dużej części polskiej publiczności pozostał postacią tajemniczą. Oto krótki przewodnik do Waleriana Borowczyka.
W dokumentalnym "Love Express. Zaginięcie Waleriana Borowczyka" w reżyserii Kuby Mikurdy Terry Gilliam mówi, że z Borowczykiem wprawdzie można walczyć, ale ostatecznie trzeba mu się poddać. Twórca "Brazil" ma rację – kino Borowczyka ma w sobie uwodzicielską moc i nieoczywistość, która po dekadach każe odczytywać je na nowo. Ale podróż po kinie Borowczyka warto dobrze sobie zaplanować, by nie stracić nic z jej bogactwa. Od czego ją rozpocząć?
Animacje Waleriana Borowczyka
Najlepiej od początku, a więc od animacji. Nakręcił ich ponad 60, przy okazji odkrywając nowe formy i kreując estetyczne mody.
Już w latach 40. jako student krakowskiej ASP zdradzał zamiłowanie do filmów animowanych. W jednym z wywiadów Kuba Mikurda przywoływał anegdotę o jego animatorskich początkach. Borowczyk miał włamywać się na kolejowe bocznice, by nocami malować obrazy na ścianach kolejowych wagonów. Kiedy rano wyruszały na trasę, jego malunki układały się w ruchomy ciąg obrazów – kolejowe kino à la Borowczyk.
Na tym nie kończyły się jego animatorskie eksperymenty. W latach 50. artysta zapraszał znajomych do swojej pracowni, by prezentować im filmy przygotowywane dla nich na żywo – na taśmie filmowej artysta malował obrazy, które następnie wyświetlał na ścianie mieszkania.
Na światowe wody wypłynął w drugiej połowie lat 50. dzięki filmom realizowanym wspólnie z Janem Lenicą. W 1957 roku wspólnie zrealizowali film "Był sobie raz…", opowieść o plamie tuszu, która ożywa i rusza w ciekawą wędrówkę, a ich film – zrealizowany w technice wycinanki i pozbawiony klasycznej narracji – był w polskiej animacji nową jakością.
Rok później Borowczyk i Lenica stworzyli "Dom", opowieść o secesyjnej kamienicy, która stawała się świadkiem wielu luźno ze sobą połączonych historii, za który w 1959 roku w Brukseli otrzymali nagrodę 10 tysięcy dolarów. Światowa krytyka zaczęła porównywać Borowczyka z takimi artystami jak Samuel Beckett i Eugène Ionesco, ale nie potrafiono zaszufladkować jego animowanych filmów, w których łączyły się wycinanki i akwarele, fragmenty filmów i ożywiane fotografie. Dziennikarze pisali więc o nim jako o największym poecie kina, surrealiście i wizjonerze epoki oraz mistrzu animacji. Ona sam bronił się przed łatwymi klasyfikacjami, a po latach pisał:
Nie ma różnicy między filmem animowanym i filmem fabularnym. Dwie różne techniki, lecz myśl jedna.
Po 1968 roku, mając na koncie takie filmy jak "Szkoła", "Zabawy aniołów" czy "Astronauci", poświęcił się produkcjom fabularnym. Dlaczego więc podróż po jego świecie chcemy zacząć od animacji? Ze względu na ich artystyczną intensywność i formalną wyrazistość. Borowczyk bezbłędnie wykorzystywał bowiem alegoryczną siłę animacji – w kilkuminutowych opowieściach zamykał opowieści o największych ideach, o historii i ludzkim losie. Te same motywy i tematy powracały także w fabularnych, aktorskich filmach Borowczyka, ale w przeciwieństwie do animacji część z nich mocno się zestarzała.
"Goto - wyspa miłości" – miłość i tyrania
Zanim Borowczyk stał się ikoną artystycznego kina erotycznego lat 70., nakręcił film, dzięki któremu uznano go jednym z mistrzów kina i stawiano obok takich twórców jak Antonioni czy Eisenstein.
"Goto – wyspa miłości" opowiadała o złodziejaszku (Guy Saint-Jean) zakochanym w pięknej Glossii (Ligia Branice-Borowczyk), żonie dyktatora tytułowego archipelagu wysp. Ale nie fabuła filmu Borowczyka przesądzała o jego artystycznym sukcesie, lecz nowatorska forma – zamiłowanie do surrealizmu podlanego melancholią, a także przywiązanie Borowczyka do detalu i rekwizytu, które stawały się równorzędnymi bohaterami jego filmów.
Alegoryczna opowieść o zniewolonym kraju trafiła na indeksy dzieł zakazanych. W Hiszpanii Franco film uznano za "ohydnie antyfaszystowski" i nie pokazywano go aż do upadku reżimu. Także w komunistycznej Polsce film trafił na cenzorską czarną listę. Po latach, w swej książce Borowczyk dowcipnie notował:
Ten mój pierwszy film zapisany został w historii kina światowego jako unikatowy utwór artystyczny, który udowodnił, przez samo swoje istnienie, że nie ma różnicy między faszyzmem a komunizmem.
Odrzucony w Polsce, film Borowczyka zdobywał uznanie na Zachodzie, a sam reżyser w 1969 roku trafił na okładkę "Cahiers du Cinéma". Po francuskiej premierze Claude Mariac w "Le Figaro Litteraire" pisał o "Goto":
Kamera Waleriana Borowczyka, równie posłusznie jak dotąd spełniająca wszystkie zamierzenia jego pióra i pędzla, odkrywa nam teraz, w całej swej gorzkiej piękności, nigdy niewidziany świat.
Animacje i "Goto" wydają się kluczem do zrozumienia późniejszej twórczości Borowczyka. W przeciwieństwie do jego erotycznych obrazów te wczesne produkcje nie straciły niemal nic ze swojego uroku i głębi. Borowczyk sięgał w nich bowiem po alegorię i tworzył filmowe opowieści, które nie wpisywały się w żadne style i mody. Niedługo później sam zapoczątkował jedną z nich – modę na filmowy erotyzm w libertyńsko-artystycznym ujęciu.
"Bestia" i "Opowieści niemoralne" – erotyczne światy Borowczyka
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Bestia" Waleriana Borowczyka, foto: Album/East News
"Bestia" i "Opowieści niemoralne" są bodaj najdoskonalszymi przykładami stylu Borowczyka, który sprawił, że w latach 70. zaczęto go nazywać „inżynierem ekstazy”. Kampowe, balansujące na granicy erotycznego kiczu filmy Borowczyka na przełomie lat 60. i 70. wywoływały oburzenie i podniecenie. W "Bestii" część publiczności widziała próbę zbrukania baśniowej „Pięknej i bestii”, a w "Opowieściach niemoralnych" słyszano echa francuskiej tradycji libertyńskiej spod znaku Markiza de Sade’a. Borowczyk nie bał się wręcz pornograficznej dosłowności, a jednocześnie potrafił brać ją w ironiczny cudzysłów. Nie tyle pokazywał erotyzm, ile go ewokował. To rozróżnienie stało się tematem jednej z najbarwniejszych anegdot dotyczących polskiego artysty.
W 1974 roku "Opowieści niemoralne" prezentowano na festiwalu w Locarno. Na plenerowym pokazie przed jednym z pałaców zebrały się dwa tysiące widzów, a w połowie filmu zerwała się burza z ulewnym deszczem. Mimo to przemoczona publiczność obejrzała film do końca. Po seansie
Borowczyk udał się do najbliższego baru, a tam spotkał grupę niemieckich artystów z Reinerem Wernerem Fassbinderem na czele. Widząc polskiego reżysera, twórca "Berlin Alexanderplatz", krzyknął do niego: "Borowczyk, dlaczego w twoim filmie nie było męskiego członka w erekcji?!". Borowczyk nie zatrzymując się odpowiedział: "Był, w tłumie na placu, mimo burzy i piorunów".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Contes immoraux / Opowieści niemoralne", 1974, fot. Rue des Archives/Collection CSFF / Forum
Borowczyk podniecał publiczność, ale nie tyle za sprawą mocnych obrazków, ile atmosfery swego kina. Mówił o namiętności, seksualnych fantazjach, konieczności przekraczania granic i zrzucania gorsetu pruderii. Alberto Moravia, autor niezapomnianej "Pogardy", pisał o nim:
Borowczyk jest jednym z tych reżyserów, którzy pomagają zrozumieć, że rewolucja seksualna ostatnich lat stała się faktem pozytywnym, dobroczynnym i, miejmy nadzieję, nieodwracalnym.
Nie oznacza to, że erotyczne filmy Boro nie miały wrogów. Tych było aż nadto. W Wielkiej Brytanii ocenzurowano "Bestię", wycinając z niej siedmiominutowy fragment (przywrócono go dopiero w 2001 roku), a w po przeszło 20 latach od premiery, gdy filmy Borowczyka prezentowano w Polsce, w jednym z katowickich kościołów odbywała się msza za dusze dystrybutorów jego filmów, co Borowczyk puentował w ironicznym stylu, stwierdzając, że Michała Anioła z pewnością wrzucono by do biedaszybu za bezwstydną "Ledę z łabędziem".
"Dzieje grzechu" – pornograf narodowy
Naszą wycieczkę po filmowym uniwersum Waleriana Borowczyka wieńczy film, który był dla polskiego kina był oknem na świat seksualnej rewolucji. W 1975 roku Borowczyk wrócił do Polski. Szykował się do przeniesienia na ekran skandalizującą powieść Stefana Żeromskiego, o którym krytyk, Teodor Jeske-Choiński pisał, że "skopał, spoliczkował, opluł kobietę polską". Po adaptacji Borowczyka, cieszącego się już wówczas sławą mistrza filmowej erotyki, nie spodziewano się niczego mniej.
Jego film okazał się spektakularnym, kasowym sukcesem, przyciągając do kin osiem milionów widzów i zdobywając uznanie krytyków. Bolesław Michałek pisał o "Dziejach grzechu", że to "absolutny i czysty obraz pożądania. Straszliwy i wspaniały sen na jawie. Sen o wielkiej namiętności cielesnej. Nadzwyczajna estetyka filmowa".
Borowczyk wstrzelił się w historyczny moment, w którym rewolucja seksualna z kilkuletnim opóźnieniem docierała do Polski. Rok później na rynek trafić miała słynna książka "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej, a polska publiczność czekała na film, który przekroczy estetyczno-etyczne granice. Borowczyk spełnił ich marzenie, tworząc film, który gorszył, ale nie obrażał. Erotyka splatała się w jedno z ironią, a Borowczyk dbał o to, żeby jego film był czymś więcej niż tylko obrazoburczą pocztówką. Trzymając się litery powieści Żeromskiego, zdradzał jej ducha, a jego film "kompromitował hipokryzję kultury, która przez wieki dostarczała ludziom fałszywych, upiększonych wyobrażeń o naturze ich uczuć i emocji", jak pisał w "Historii kina polskiego" Tadeusz Lubelski.
Oglądane po latach "Dzieje grzechu" już nie szokują i nie gorszą, ale pozwalają zrozumieć, skąd brała się potrzeba wolności napędzająca Borowczyka przez całe jego życie i każąca mu przekraczać kolejne granice. Jednocześnie może być wizytówką świadomie eklektycznego stylu reżysera, który łączył w sobie profana obalającego świętości i melancholijnego romantyka wciąż snującego opowieści o niemożliwych miłościach.
Źródła:
- T. Lubelski, "Historia kina polskiego", Kraków 2015.
- W. Borowczyk, "Co myślę patrząc na rozebraną Polkę", Warszawa 2008.
- M. Giżycki, B. Zmudziński [red.], "Polski film animowany", Warszawa 2008.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]