Pisarz stale publikuje swoje wiersze, szkice i eseje literackie w dwumiesięczniku literackim "Topos", między innymi w cyklu "Lekturnik". Współpracuje również z kwartalnikiem "Pobocza". Zamieszcza ponadto swoje teksty między innymi w "Arcanach", "44/Czterdzieści i Cztery", "Frazie", "Frondzie", "Kresach", "Odrze", "Pamiętniku Literackim", "Twórczości", "Tygodniku Powszechnym", "Wyspie" i "Zeszytach Literackich".
Postrzegam kulturę jako continuum. Wielokrotnie o tym pisałem, w "Obcowaniu" przede wszystkim. Kultura to nigdy niemilknąca rozmowa. Jeślibym się z tej rozmowy wyłączył, wszystko, co piszę, utraciłoby sens, stałoby się jałowe i błahe. Możliwość uczestniczenia w czymś, co nie kończy się na nas, co nie sprowadza się w prosty sposób do naszych osobistych wyborów jest, w moim mniemaniu, podstawową wartością kultury.
["Literatura jako pytanie o tożsamość" – rozmowa z Przemysławem Dakowiczem, "Las Rzeczy", 2016/1]
Powroty do źródeł
Pośród tematów szczególnie dla Dakowicza ważnych na pierwsze miejsce wybija się "poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak możliwa jest kultura w cywilizacji postchrześcijańskiej, świadomie zrywającej ze swoimi źródłami". Tym zagadnieniom poświęcił książkę o Różewiczu, jedną z dwóch części tomu eseistycznego "Obcowanie. Manifesty i eseje" oraz trzy książki poetyckie: "Place zabaw ostatecznych", "Boże klauny" i "Ćwiczenia duchowne. Poematy".
A czyż i wodzem jesteś najlepszym spośród Hellenów?
Platon, "Ion"
Pochwalony niech będzie patos,
Starszy brat ironii, bo chroni
Przed zejściem w błoto i brud świata.
Pochwalony niech będzie patos
Za światło i śpiew, który rodzi się
W wielu gardłach, zagarnia i podnosi
To, co niskie, z pyłu i prochu
Lepi kształty doskonalsze.
Pochwalony niech będzie patos,
Maska i tarcza, herold bólu,
Straż nocna czekająca świtu.
["IV. Głos z tyłu głowy" w: "Climacus i sobowtóry" z tomu "Ćwiczenia duchowne. Poematy"]
Poematy zebrane w tomie "Ćwiczenia duchowne..." są zaproszeniem do dyskusji o kondycji duchowej współczesnego człowieka. O jego moralnym i mentalnym zagubieniu na targowisku kuszących koncepcji; w bogactwie wielorakich ofert o – jak się często okazuje – nader nikłych i wątpliwych podstawach. Dlatego też, aby nie dać się zwieść pozorom, warto znaleźć sobie stały punkt odniesienia – niepodważalną wartość, jaką jest na przykład perspektywa nieuniknionego.
Popęd śmierci wystarczy rozumieć
w jego duchowym związku z maskami i kostiumami.
Gilles Deleuze, "Różnica i powtórzenie"
Widziałaś? Widziałaś to ogłoszenie
obok anonsów Kliniki Paznokcia
i Fryzjera Zwierząt Futerkowych?
Na podstawie fotografii i daty urodzenia
przewiduję termin i szczegółowo charakteryzuję
okoliczności zgonu. Pragnąłbym,
tak bardzo pragnąłbym zobaczyć moją
śmierć, zanim przyjdzie. Jako postronny
obserwator, psyche w górnym rogu
szpitalnej izolatki z czytanej w podstawówce
książki Moody'ego. Chciałbym wiedzieć,
czy będę wtedy gotów na podsumowania,
zamknięcie rachunków.
Dobra, bardzo dobra jest śmierć, która stoi
za plecami, klepie cię po ramieniu
i za każdym razem zanim się obejrzysz
wkłada inną twarz.
["VI. Bardzo dobra jest śmierć" w: "Climacus i sobowtóry" z tomu "Ćwiczenia duchowne. Poematy"]
Dialog z artystami przeszłości
Błoto, rozpad, gnicie, pobojowiska, krwawe bajora zamieszkują wyobraźnię Dakowicza, ale te obsesyjne obrazy znajdują dopełnienie w zmysłowym odbiorze świata, w wielkiej uważności, jaką poeta obdarza wrażenia i przedmioty. W dywagacje o dziejach wkradają się mikrohistorie, małe epizody codzienne, poetyckie opowieści o mostach, zegarach, dachach. Poeta podejmuje kwestie degradacji języka, nijaczenia słowa, wyczerpywania się znaczeń i, odpowiadając na ten dopust bylejakości, obdarza czytelnika świadczącymi o doskonałym słuchu i wyrafinowanej kulturze literackiej ponowieniami, bo przecież nie pastiszami poematu dygresyjnego, ody, trenu czy listu, które w zaproponowanym uszeregowaniu dążą ku poematowej całości. W wierszach Dakowicza ważne są pomysły lingwistyczne, brzmienia, rytmy, echa, 'cytaty-cykady', centony, kompozycje samoistne złożone z tekstów kultury. Mówiący wiedzie dialog z artystami przeszłości, sięga do mniej znanych źródeł staropolskich, rozmawia z Mickiewiczem, Słowackim, Antonim Malczewskim, Norwidem, włącza w martyrologium wieku dwudziestego tragiczne biografie Schulza oraz Jasieńskiego. Rozważa relacje między literaturą a cierpieniem, między historią a bólem jednostek i pokoleń. W nowoczesnej poezji powraca paradygmat romantyczny. Filologia oraz metaforycznie pojmowana teoria wiersza staje się hermeneutyką polskiego losu.
[Prof. Wojciech Ligęza o "Teorii wiersza polskiego", "Topos" 2014, nr 5]
Skoro więc powrót do źródeł, to naturalną konsekwencją twórczej drogi Przemysława Dakowicza jest dialog z artystami przeszłości, ale i mocne osadzenie w najnowszej historii ze szczególnym uwzględnieniem tej słabo, bądź w ogóle do tej pory nieobecnej w szkolnych czy akademickich podręcznikach. Poeta uważa bowiem, że jego zadaniem jako twórcy jest odbudowanie zerwanych więzi pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.
Literatura jest naturalnym rezerwuarem pamięci, to ona ma szansę "ujść cało", to ona staje się "arką przymierza" między przeszłością a teraźniejszością. Ja się bardzo cieszę, że my po '89 roku w ogóle mamy w kulturze możliwość wypowiadania prawd wcześniej objętych milczeniem. Gdyby wciąż istniał PRL, prawdopodobnie nie mielibyśmy tej możliwości. Prawda historyczna, pozostająca w ścisłym związku z doświadczeniem indywidualnej egzystencji, czekałaby na odkrycie – w kajetach, w notatnikach, w archiwach domowych. I, być może, nigdy by się do naszej zbiorowej świadomości nie przebiła. Po '89 roku doszło do wielkiej rewolucji w zakresie ponadindywidualnej pamięci. Myślę, że kategoria postpamięci okazuje się niezwykle pomocna w dochodzeniu do rozumienia, gdzie się jako zbiorowość znajdujemy. Bez tej wiedzy nigdy nie bylibyśmy zdolni do odzyskania elementarnej równowagi; nazwijmy ją roboczo równowagą psychohistoryczną. Po dziesięcioleciach trwania tego schizofrenicznego, wewnętrznie sprzecznego tworu państwowego zwanego Polską Ludową, jesteśmy przecież niezrównoważeni, niezrównoważona jest nasza kultura. Wypowiadając to, co nie zostało wypowiedziane wcześniej, stwarzamy sobie szansę na normalność.
["Literatura jako pytanie o tożsamość" – rozmowa z Przemysławem Dakowiczem, "Las Rzeczy", 2016/1]
Dakowicza interesują więc – zarówno jako poetę, pisarza, eseistę czy naukowca – sprawy nie do końca wyjaśnione, celowo zaniechane, skrywane, bądź zafałszowywane. W kwestii ich ujawniania jest bezkompromisowy i stanowczy.
Taka ładna metafora: pociąg czasu.
Zaaresztowali czas (wrota, żeliwne zasuwy)
i pędzą na złamanie karku.
Pociąg tyka, zegarowy niewybuch:
A jak to? A tak to.
Zegarki Lwowa, zegarki Nowogródka,
zegarki Wilna, zegarki Tarnopola
tykają, tykają, tykają.
Pociąg mknie przez suchy step,
dokąd pędzisz, Kozacze?
Na stypę, na bankiet, na kondukt, na raut.
Zegary z kukułką, zegary z pozytywką,
zegary wygrywające mazurki dąbrowskich,
sygnaturki, dzwonnice, wieże, bramy, stiuki.
Na stypę, na kondukt. Anielski orszak
przyjmuje ich duszę. Święci zstępują
z ikon, przypinają sobie zegarki, po trzy
na lewym przedramieniu, po cztery
na prawym.
Zegarki Lwowa jadą do lwowskich dzieci
śpiących w ziemi. Zegarki Krzemieńca
witane są przez krzemienieckie wdowy
w katakumbach Azerbejdżanu. Pani Salomea
macha zgniłą ręką. List pisze do syna.
Pierwszy Bruno, z przestrzeloną głową,
przygarnia bezdomne kukułki Drohobycza.
Drugi Bruno, w Tadżykistanie, robi miejsce
dla kukułek wygłaszających samokrytykę.
A jak to? A tak to.
Zegarki zdarte z rąk.
Zegary uwolnione od ścian.
Tykają
["Wersyfikacja polska" z tomu "Teoria wiersza polskiego"]
Sumienny opowiadacz
Książki Dakowicza otrzymały wiele nagród i wyróżnień, między innymi Nagrodę Poetycką Orfeusz im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Nagrodę Literacką im. Franciszka Karpińskiego, jak również Nagrodę Literacką "Skrzydła Dedala" (przyznawaną przez Bibliotekę Narodową). Z uroczystości wręczenia Przemysławowi Dakowiczowi tej właśnie nagrody – za odważną, oryginalną poznawczo i artystycznie refleksję nad destrukcją polskiej świadomości historycznej, opisaną w książce "Afazja polska" – przytoczmy konkluzję laudacji wygłoszonej przez doktora Tomasza Burka.
Zdaje się on [Dakowicz] rozważać i porównywać dwie drogi, dwa ostro właśnie skontrastowane trakty inteligenta polskiego w wieku dwudziestym. Droga (nazwijmy ją drogą od Żeromskiego wiodącą) wspólnotowa, polonocentryczna, nie szukająca samorealizacji poza ramami wyznaczonymi przez los historyczny rodaków, gotowa dla ich dobra na każde poświęcenie, nawet na męczeństwo. (Zajrzyj, czytelniku, raz jeszcze do rozdziału, jednego z ostatnich: "Starzyński. Śmierć i nieśmiertelność"). A tam dalej droga druga: od Przybyszewskiego. Indywidualistyczna, samotnicza, wykorzeniająca, straceńcza, nie dająca nic poza świadomością roztrwonienia darów i talentów, i bezradnością wobec pochodu historii niełaskawej, droga doprowadzająca poprzez katastroficzną rozpacz do samounicestwienia. Oczywiście Stanisław Ignacy Witkiewicz. Ale… Czytajmy poprawkę sumiennego opowiadacza. "Ostatecznie także on, Stanisław Ignacy Witkiewicz, opowiedział się we wrześniu 1939 po stronie tej niedoskonałej wspólnoty. Uczynił to, podejmując, po wielokroć, próbę zaciągnięcia się do polskiej armii, a potem – kiedy doszedł do (błędnego?) przekonania, że wszystko jest stracone, że nie da się ocalić świata przed inwazją barbarzyńców – skracając własne życie czym prędzej, »póki jest Polska«, byle tylko nie słyszeć ryku barbarzyńskiej dziczy" ("Pożegnanie w gabinecie luster"). Domysł i wyobraźnia odgrywają w opowieści Dakowicza dużą rolę, nie większą jednak niż bezpośrednie relacje świadków, relacje, które […] "pozwalają wyobraźni przylgnąć do szczegółu, uczepić się konkretu". Napisał Antoni Libera: "Ta książka powinna się stać lekturą obowiązkową". Dopowiadam: u nas i u naszych sąsiadów, bliższych i trochę dalszych, do których również została intencjonalnie zaadresowana.
Zarówno twórczość literacką, jak i pracę naukową Przemysław Dakowicz podporządkował przywracaniu historycznej pamięci. Doceniła to również kapituła Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza w 2015 roku wyróżniając jego "Obcowanie. Manifesty i eseje".
Dziękując za wyróżnienie, Przemysław Dakowicz postawił surową diagnozę współczesności, rozpoczętą od przypomnienia szaleńczego gestu Van Gogha niosącego swe odcięte ucho do domu publicznego. Zdaniem autora "Obcowania", co najmniej od końca XIX stulecia kultura tworzona w obrębie cywilizacji śródziemnomorskiej odrywa się od wartości stanowiących o jej rozwoju, dlatego jest okaleczona. "Skutkiem tego procesu jest szaleństwo sztuki – ostrzegał krytyk, by zaraz malowniczo rozwinąć tę myśl: – Współczesna sztuka i literatura to dwie wariatki biegnące z rozwianym siwym włosem w stronę przepaści. Ktoś, kto szuka dziś własnego miejsca w literaturze nie może o tym zapominać". W ocenie Dakowicza, nowoczesność w kulturze jest schizofreniczna, toteż twórca powinien dziś przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy chce dołączyć do bardzo licznego już grona destruktorów, czy woli szukać dróg wyjścia z kryzysu aksjologicznego i semantycznego, w którym się pogrążamy? "Ktoś, kto zajmuje się literaturą w Polsce – mówił […] – do takich prób odnawiania więzi z przeszłością jest szczególnie predestynowany. Co wcale nie znaczy, że będzie mu łatwiej niż twórcom z Zachodu, bo w Polsce ogólny kryzys kultury europejskiej sprzągł się ze skutkami spustoszeń dokonanych przez komunizm, który zdegenerował naszą kulturę i naruszył wewnętrzną spoistość wspólnoty.
[Waldemar Żyszkiewicz, "Puste krzesło Savonaroli", Tygodnik Solidarność", 27 listopada 2015]
Utwory Przemysława Dakowicza były tłumaczone na angielski, francuski, czeski, serbski i słoweński.
Cofnięto im paszporty,
w ostatniej chwili,
tuż przed odlotem.
Spoczywają
w sali odpraw,
pojedynczo,
po dwóch, po trzech,
całymi rodzinami.
Oniemiali.
Włosy w nieładzie,
ręce rozrzucone
w geście protestu.
Próbuję
dźwignąć ich,
donieść
na drugi brzeg,
z powrotem
do ludzi.
Wymykają się,
przesypują
przez palce.
Jakby
wszystko
było mało.
Jakby musiało
wypełnić się
i to:
zapodzianie w przekładzie.
["Nieprzekładalni" z tomu "Teoria wiersza polskiego"]