To jeszcze Rymkiewicz czy już Dakowicz? Czasem trudno w "Obcowaniu" wyznaczyć granice między interpretacją innych utworów a własnymi postulatami. Autor dopisuje ciąg dalszy do refleksji Maurycego Mochnackiego czy Stanisława Brzozowskiego oraz twórców współczesnych. W ten sposób kontynuuje dialog międzypokoleniowy i – siłą rzeczy – międzykulturowy. Sam stawia siebie w roli arbitra próbującego mówić językiem adekwatnym do rozmów teraźniejszości z przeszłością. Językiem pełnym kontrastowych zestawień a przy tym transparentnym; prowokatorskim, choć nieagresywnym. "Literatura posiada sens tylko wtedy, gdy pozwala człowiekowi rozmawiać z człowiekiem" - wyjaśnia Dakowicz, w czym przypomina postawę Ryszarda Koziołka z tomu esejów "Dobrze się myśli literaturą". Mimo wielu różnic ideowych (pierwszy skłania się ku romantyzmowi, drugi czerpie z pozytywizmu), obaj zwracają uwagę na istotę czytania.
Dakowicz w "Obcowaniu" przyjmuje kilka perspektyw. Raz jest posłańcem pamięci historycznej, innym razem wytrawnym krytykiem literackim i krytykiem krytyków – zarzuca im pośpiech i pobieżność analiz. Rozpoznajemy w nim poetę i komentatora swojej twórczości (wciąż powracają echa "Łączki" będącej hołdem dla Polaków zamordowanych i pochowanych w Kwaterze "Ł" na Powązkach). W manifestach odsłania publicystyczne zacięcie, w wywiadach dziennikarskich staje się trudnym rozmówcą. W tym stylistycznym miszmaszu do głosu dochodzi osobowość schizofreniczna, której pisarz poświęcił drugą część tomu.
"Nowoczesność schizofreniczna" jest o wiele ciekawsza w rozpoznaniach i formie niż wcześniejsze rozdziały ujęte tytułem "Sklejanie pamięci". To zbiór luźnych notatek na marginesie lektur i nieokiełznanych myśli. Impresje te nabierają wyraźnych kształtów, gdy Dakowicz sięga po Czesława Miłosza, Thomasa Mertona czy Vincenta van Gogha. W ich dziełach (i życiorysach) poszukuje recepty na odbudowanie systemu wartości opartych na tradycji chrześcijańskiej a zanurzonych w chaosie współczesności. Tutaj w pełni czytanie przeistacza się w "obcowanie". Wreszcie autor utwierdza czytelnika w przekonaniu, które towarzyszy mu od początku lektury: Dakowicz urodził się zbyt późno.
"W epoce kontrreformacji zgłosiłbym się do Towarzystwa Jezusowego albo w domowym zaciszu notował, jak Sęp-Szarzyński, swoje nerwicowe, religijne wiersze; niewykluczone jednak, że – przeciwnie – byłbym fanatycznym zwolennikiem Lutra lub Kalwina".
I końcowa diagnoza, jaka płynie z "Obcowania": wszyscy jesteśmy schizofrenikami o "rozszczepionym sercu, umyśle i woli". Dakowicz próbuje nie tyle okiełznać ten stan, co wskazać dla niego alternatywę.
Przemysław Dakowicz
"Obcowanie. Manifesty i eseje"
Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2014
Liczba stron: 356
ISBN: 978-83-61967-74-3