Głodowała, żeby tańczyć
Pola Nireńska zapisała się na kartach historii jako ikona tańca modern. Żeby tańczyć, szantażowała rodziców, organizując np. "strajki głodowe". Nie interesował ją jednak sam kunszt czy warsztat – ale emocjonalna ekspresja. Nazywa się ją artystką "tańca wyzwolonego". Uczyła się w słynnej szkole Mary Wigman w Dreźnie, emigrowała do Londynu, a następnie do Stanów. W Holokauście straciła ponad siedemdziesięciu członków rodziny. Trauma naznaczyła całe jej dorosłe życie, które zakończyła samobójczym skokiem z balkonu swojego mieszkania.
Atutem jest to, że autorka pokazuje nie tylko nieznane szerzej fakty dotyczące Nireńskiej, ale także drogę do nich, odsłaniając swój warsztat reporterki i nie obawiając się emocji. Czytając "Tancerkę i zagładę", można odnieść wrażenie, że praca nad książką była osobistą przygodą, przeżytą przez autorkę świadomie i z pełnym zaangażowaniem. Kostyrko nie unika prywatnych wtrąceń, nie ukrywa swojego "ja piszącego" – wręcz przeciwnie, niektóre akapity są jak notatki z podróży, jaką – w przenośni, ale i całkiem dosłownie – odbyła podczas tworzenia książki.
Jednocześnie Kostyrko nie sytuuje siebie w pozycji wszechwiedzącej narratorki, ale pozwala sobie na niepewność. W "Tancerce i zagładzie" wiele jest pytań i domysłów. Te momenty niewiedzy czy zawahania mogą być dla czytelnika inspirujące i zachęcać do własnych spekulacji. Taka postawa autorki świadczy o otwarciu na czytelników i czytelniczki, chęci włączenia ich w dialog. "Do którego kina mogła chodzić Pola?", pyta na przykład, przybierając ton, jak gdyby zapraszająco mówiła "zastanówmy się wspólnie".