Film fabularny w reżyserii Wojciecha Jerzego Hasa z 1973 roku.
Wojciech Jerzy Has zekranizował według własnego scenariusza prozę Brunona Schulza – opowiadania ze zbiorów: "Sklepy cynamonowe" i "Sanatorium pod Klepsydrą".
Józef przyjeżdża do prowadzonego przez doktora Gotarda Sanatorium pod Klepsydrą, gdzie przebywa jego zmarły ojciec przywrócony do życia, lecz przeniesiony w inny wymiar czasu. Józef odbywa podróż w "różne pętle czasu przeszłego" – lata swojego dzieciństwa i fantastycznych marzeń. Ożywa dom rodzinny, sklep ojca, żydowskie miasteczko, przewijają się obrazy przywoływane przez kolekcje znaczków i fabuły z gazetowych powieści w odcinkach, niezwykły ogród księżniczki Bianki, która odeszła z Rudolfem, przyjacielem Józefa. Przy próbie dokonania powtórnej pętli czasowej świat żydowskich miasteczek i żydowskiej kultury okazuje się zniszczony i wyludniony po tragedii holocaustu.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Jeden z najpiękniejszych wizualnie i najbardziej oryginalnych filmów polskich. Poetycka refleksja na temat przemijania oraz nieodwracalności śmierci. Has przywołał na ekran uniwersum sennego marzenia inkrustowanego odpryskami wspomnień dzieciństwa, w którym przemieszały się różne pierwiastki: monarchia austro-węgierska, kresowa subkultura żydowskich miasteczek i marzenia małego chłopca.
[Jan Słodowski w: "Leksykon polskich filmów fabularnych", Warszawa 1997]
Dzięki zastosowaniu konwencji marzenia sennego film zyskuje jedność narracji i jednocześnie wymiar poetycki. Nie ma bowiem żadnego jasnego odwołania do snu tak, że żadna rzeczywistość zewnętrzna nie przeciwstawia się rzeczywistości marzenia sennego. Jedynie zachowanie Józefa zdradza nam, że on śni.
Józef robi wrażenie demiurga, przerasta ojca i fizycznie, i w hierarchii rodzinnej, podobnie jak przerasta matkę i prawie wszystkie postaci filmowe – prócz konduktora i doktora Gotarda. Przechodzi przez kolejne sytuacje i sceny, w których nie uczestniczy i opuszcza je, zanim się w pełni rozwiną: "są rzeczy, które się całkiem do końca nie mogą zdarzyć. Są za wielkie, by zmieścić się w zdarzeniu i za wspaniałe. Próbują one tylko się zdarzyć" [Bruno Schulz, "Księga"]. Czynności pozornie banalne, jak wyglądanie przez oszronione okno, pełzanie pod łóżkiem, schylanie się, by podnieść motyla, wdrapywanie się na mur wywołują nieprzewidziane konsekwencje: nagle Józef znajduje się gdzie indziej, przeniesiony w nowy obszar snu tajemniczo przylegający do poprzedniego. A zatem to czas może stać się głównym bohaterem filmu.
[Anne Guerin Castell, "Kwartalnik Filmowy", 1997]
W prozie Schulza śmierć jest na dobrą sprawę nieobecna, w stwarzanym przez niego świecie nie ma dla niej miejsca: ludzie i rzeczy ukazane są w długim ciągu metamorfoz, są sobą, ale także mogą stać się jeszcze czymś innym, są zapowiedzią dalszych swych przeobrażeń, którym nie ma końca. Toteż trudno byłoby wprowadzić w granice tego świata fakty tak nieodwracalne jak śmierć. [...]
Wojciech Has, decydując się na przeniesienie na ekran opowiadań Schulza, musiał ustosunkować się do faktu zasadniczego: kataklizm ostatniej wojny unicestwił małe kresowe miasteczka wraz z ich mieszkańcami, nie ma już strychów, piwnic i sklepów pozwalających zanurzać się bezpiecznie w nieruchome zatoki czasu, ciąg metamorfoz został nieodwołalnie przerwany. Nie ma dalszego ciągu. Wszystko "było", ale nie "jest" i nie "będzie". Jak się orientujemy, Has postanowił zrealizować film według Schulza – ale także w jakimś stopniu przeciw niemu: nad miastem ze snu znakomitego pisarza rozpiął horyzont nieodwołalnej zagłady. Na wszystko pada cień kataklizmu. [...]
A przecież zachował Has – co wydaje się w tym kontekście zadziwiające – surrealistyczną humorystyczność prozy Schulza. Józef, ten pogodny, beznamiętny podróżnik snujący się po obszarach na moment wydartych śmierci, zaznaje przygód zgoła nie licujących z powagą sytuacji. [...]
Ponieważ został ujawniony koniec końców rzeczy, ponieważ w utworzony z lekkiej, niepewnej materii snu świat Schulza wtargnął czynnik nieodwracalności – zmieniła się także tonacja całego dzieła. Stała się ostrzejsza, gwałtowniejsza: Has operuje częściej kontrastem miast przenikania; bezruch jest u niego bardziej śmiertelny; ruch – bardziej konwulsyjny; egzotyka – barwniejsza; reanimowana dawność – okazalsza; fantastyczne intrygi wysnute z tajemnic znaczków pocztowych – bardziej "filmowe". Gdy proza Schulza ma barwę spełzłego gobelinu – "Sanatorium pod Klepsydrą" Hasa urzeka jakby chorobliwą, przedśmiertną barwnością, czy też inaczej: chorobliwym, trochę sztucznym nawrotem życia. Wszystko zostaje jakby podniesione w rejestrze tonów, staje się z jednej strony straszniejsze, z drugiej – powabniejsze.
[Konrad Eberhardt "Kino", 1973]
- "Sanatorium pod Klepsydrą", reżyseria: Wojciech Jerzy Has, scenariusz: Wojciech Jerzy Has według prozy Brunona Schulza, zdjęcia: Witold Sobociński, muzyka: Jerzy Maksymiuk, scenografia: Jerzy Skarżyński, Andrzej Płocki, kostiumy: Lidia i Jerzy Skarżyńscy. Występują: Jan Nowicki (Józef), Tadeusz Kondrat (ojciec), Irena Orska (matka), Gustaw Holoubek (doktor Gotard), Bożena Adamek (Bianka), Mieczysław Voit (niewidomy konduktor), Ludwik Benoit (Szloma), Filip Zylber (Rudolf), Halina Kowalska (Adela), Henryk Boukołowski, Tadeusz Schmidt. Produkcja: Zespół Filmowy SILESIA, Łódź 1973.
Nagrody:
- Nagroda Specjalna Jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes w 1973;
- Grand Prix Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, Triest 1974;
- Nagroda za scenografię 1. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, Gdańsk 1974.