Napięcie w tej biograficznej opowieści początkowo rośnie powoli, by znacznie przyśpieszyć w momencie, gdy Zofia Hertz przejęła obowiązki w wydawnictwie. Z każdą stroną robi się ciekawiej. Według statutu oficyny przydzielono jej sekretariat, księgowość, adiustację i korektę wydawnictw. Dość ogólnikowe sformułowania. Jak to wyglądało w praktyce? Łabno-Hajduk wyjaśnia:
W jej gestii pozostawała praktyczna strona wszystkich podejmowanych przez Redaktora przedsięwzięć, w szczególności rachunkowość i kartoteka, korespondencja dotycząca tej sfery działalności oraz doglądanie spraw formalnych, związanych z ekspedycją wydawnictw. [...] Pod nieobecność Redaktora kierowała całą placówką, podejmowała decyzje, a nawet prowadziła korespondencję w jego imieniu. [...] Ważnym zadaniem Zofii było zapisywanie listów dyktowanych przez Jerzego Giedroycia. [...] Nie stukała w klawisze czysto mechanicznie i bezrefleksyjnie, miała wpływ na styl, a nawet kształt i wymowę wiadomości.
Ponadto była tłumaczką, agentką literacką i redaktorką. Zajmowała się prenumeratą, a od 1962 roku prowadziła w "Kulturze" autorską rubrykę "Humor krajowy". Pracowała do późna w nocy, korektę wprowadzała nawet z ręką na temblaku. W dodatku prowadziła dom w Maisons-Laffitte, przyjmowała gości Instytutu, odbierała telefony interesantów. Interesujące fragmenty jej książkowej biografii dotyczą korespondencji z autorami wydawnictwa. Łabno-Hajduk konfrontuje swoją bohaterkę z wielkimi postaciami w literaturze i kulturze polskiej, podkreśla jej stanowczość i niekiedy impulsywny temperament. O ile o początkach współpracy z Herlingiem-Grudzińskim wypowiadała się dość przychylnie: "Dziś całe popołudnie od 3-ej pisałam Gustawowi wstęp do »Ksiąg«. Bardzo dobry – tylko trochę rewolucyjny. Wymyśla nam słowami Mickiewicza aż trzeszczy i »szarga narodowe świętości«. Ale jest dobry", o tyle później, gdy pisarz nie zdecydował się wyjechać do Francji, nie przebierała w słowach. W liście do Giedroycia tak pisała o Herlingu-Grudzińskim: "[...] ja nie myślę pracować na geniuszy czy poetów, niezdających sobie sprawy z codziennego życia, ale za to umiejących tak dokładnie zabezpieczyć sobie tyły [...], ale jeżeli z towarzysza zaczyna wyłazić cynik, nie tylko leń – to już nawet dla mnie jest trochę za dużo". W korespondencji z bezpośrednio zainteresowanym nazwała go wprost "wyrachowanym" i "tchórzliwym". Bez wątpienia wypowiedzi Zofii Hertz są najbarwniejszym punktem opowieści Łabno-Hajduk. Odzwierciedlają energię bohaterki, jej pasję, poczucie misji i niepokorność.
Ciekawie zostały zarysowane relacje kobiety z mężczyznami. Z jednej strony ukochany mąż Zygmunt Hertz, z drugiej autorytet i pokrewna dusza Jerzy Giedroyc. Role małżonków zostają poniekąd odwrócone, a na pewno ukazane wbrew stereotypowemu myśleniu o związku dwojga ludzi w połowie XX wieku. Zofia Hertz stawia na karierę wydawniczą, to ona podejmuje decyzje o przeprowadzce za granicę, a mąż godzi się grać drugie skrzypce, co więcej – wspiera żonę w jej działalności. Ona w zamian wprowadza w jego życie szczyptę optymizmu. Natomiast zażyłość między Zofią a Giedroyciem przekracza relację czysto zawodową. Listy, które wymieniają, świadczą o pewnym uzależnieniu, bezgranicznym zaufaniu i potrzebie bliskości, ale nie tej fizycznej, a intelektualnej. W niniejszej biografii charakter ich więzi pozostaje jednak w sferze domysłów. Być może nowe światło rzuci na tę sprawę edycja listów Zofii Hertz, którą przygotowuje Łabno-Hajduk.