Pytanie o formę
Rozważaniom dotyczącym swobody, jaką daje jego autorce esej i wymaganiom, jakie jednocześnie na nią nakłada, poświęcony jest pochodzący z 1996 roku tekst "Konstrukcja filozoficznego eseju", który znalazł się w wyborze. Brach-Czaina stwierdza w nim, że "esej był zawsze formą gatunkowo słabo określoną" – inaczej niż w przypadku poezji czy dramatu nie wymagał trzymania się sztywnych reguł. Sprawiło to niestety, że pojęcia tego zaczęto nadużywać i "byle co nazywane jest dziś esejem". Dlatego stawia bardzo ciekawe pytanie:
(…) czy esej musi być dobrze napisany? O przynależności do gatunku literackiego nie decyduje wartość artystyczna tekstu. Powieść może być źle napisana, podobnie sztuka teatralna, ale już wiersz, gdy jest źle napisany, często, choć nie zawsze, przestaje być wierszem. Jestem przekonana, że esejem może być tylko tekst dobrze napisany. Ale co to znaczy? Że ma być "ładny"? Że granicę gatunku wyznaczają wartości estetyczne?
Czy może raczej – zwłaszcza w przypadku eseju filozoficznego – pomiędzy jego konstrukcją a naszymi stanami wewnętrznymi lub pewnymi zdarzeniami w świecie powinna zachodzić pewna odpowiedniość? I to ona wywiera niezwykłe wrażenie na czytelniku, przykuwa jego uwagę? Wszystko to staje się coraz bardziej tajemnicze, bo na czym ta odpowiedniość miałaby polegać? Na pewno jednak eseje Brach-Czainy wywierają na czytelnikach ogromne wrażenie, wielu z nich wspomina o uczuciu rozpoznania czy olśnienia towarzyszących lekturze. Niektórzy jednak – tak jak ja – są przekonani, że inaczej doświadczają świata, a i tak pozostają pod ich wrażeniem.
Świat poza gabinetową filozofią
"(…) nie pociąga mnie wiercenie w słowach podszyte przeświadczeniem, że można przez nie przewiercić się do świata" – pisze Brach-Czaina w "Szczelinach istnienia". W wywiadach zamieszczonych w "Rzeczywistości komponowanej" przyznaje, że wykształcenie filozoficzne jest znakomitą gimnastyką umysłu i że na studiach miała wspaniałych nauczycieli – Kazimierza Ajdukiewicza, Leszka Kołakowskiego. Jednym z pierwszych tekstów Brach-Czainy, jaki znalazł się w "Rzeczywistości komponowanej", jest jej list do Leszka Kołakowskiego napisany w Oxfordzie w 1983 roku. Dowcipnie przypomina tam siebie z czasów studenckich, wymienia też kilka faktów o sobie – że napisała doktorat z filozofii sztuki u Stefana Morawskiego, że habilitowała się na Wydziale Filozofii i Socjologii UW na podstawie pracy "Etos nowej sztuki". Nie bez wpływu na sposób filozofowania Brach-Czainy pozostawało jej zainteresowanie historią sztuki i teatrologią – w latach sześćdziesiątych studiowała w Paryżu na Międzynarodowym Uniwersytecie Teatralnym. Zdecydowanie odmawia jej wyjątkowego statusu:
W ogóle nie wyróżniam filozofii jako jakiejś nadzwyczajnej dziedziny myśli i nie przypisuję jej roli koła ratunkowego ludzkości. Uważam tylko, że istnieje coś takiego jak intelektualny wysiłek i pewne zmiany sposobu myślenia i tyle samo mogą tu zdziałać filozofowie, co powieściopisarze, poeci czy osoby pracujące w naukach empirycznych. Myślę, że czas radykalnego przeformułowania myślenia o nas samych i o świecie, co, jak sądzę, powoli następuje, jest ciekawy.
Można się zastanawiać, czy filozofia rozpoznała ten prowokujący do zrewidowania sposobów myślenia okres wielopłaszyznowych zmian w świecie, czy też nadal jest tak, jak pisała Brach-Czaina:
Filozofowie zajmują się głównie pisaniem o książkach innych filozofów, bo obawiają się, że jeśli będą filozofować o swoim spotkaniu ze światem, to może być uznane za nienaukowe.
Rewolucyjność "Szczelin istnienia" polegała między innymi na tym, że są próbą poetycko-filozoficznego opisu codzienności. Bardzo ważne miejsce zajmuje w nich lekceważony przez filozofię, ale też do niedawna przez literaturę zmysł dotyku. Od "Paraboli jaskini" Platona, w której opisie ważną rolę odgrywa proces akomodacji oczu, poprzez pojęcia jasności i wyraźności Kartezjusza, "Traktat o zasadach poznania ludzkiego" George’a Berkeleya, po wiek dwudziesty filozofowie zawsze uważali wzrok za najważniejszy ze zmysłów. Widzenie jasne i wyraźne było utożsamiane z tak poszukiwaną przez nich pewnością. U Brach-Czainy dowartościowane zostają wszystkie zmysły, ale dotyk odgrywa wyjątkową rolę – to on osadza nas w świecie, jest związany z naszą tożsamością, pozwala rozpoznawać znaną nam rzeczywistość. Bardzo ważny jest też smak, zaakcentowany w opisach gotowania, przyrządzania potraw, ale też w próbie nakierowania uwagi na egzystencjalny konkret taki jak owoc wiśni.
W "Krzątactwie" Brach-Czaina zwraca uwagę, że "podstawę naszego istnienia stanowi codzienność". Opisuje wszystkie powtarzalne, zabierające czas i energię, a zarazem niewidoczne, dopóki nie ustaną, czynności związane ze sprzątaniem, dbaniem o dom, walkę z ciągle odradzającym się brudem i chaosem, górę brudnych naczyń w zlewie. Podobne sprawy zaprzątają jej uwagę również w znakomitym mini eseju "Powaga ścierek". Wszystkie te niezbędne czynności były do niedawna niezauważalne z perspektywy męskich, filozoficznych gabinetów. Dlatego między innymi "Szczeliny istnienia" miały tak inspirującą moc i bywają nazywane biblią polskiego feminizmu.
Kobiecy rodowód
W wywiadach Brach-Czaina mówi, że zawsze czuła się feministką, a jeszcze bardziej w feminizmie upewniały ją dyskusje z ojcem, który miał bardzo tradycyjne wyobrażenia na temat roli kobiet. Feminizm filozofka definiuje bardzo prosto, co podkreśla jego oczywistość:
Dla mnie feminizm to jest ruch, który dąży do indywidualizacji ludzkiego życia. Chodzi o to, by każda kobieta i każdy mężczyzna mogli ze swoim życiem robić to, co im odpowiada. Żeby nie byli zamknięci w kontenerze ze stemplem "kobiety" albo "mężczyźni".
Sprzeciwia się temu, że w męskiej cywilizacji kobiety były zapominane przez historię, nie pamiętano też o powiązaniach między nimi (mało kto np. wie, że Mary Shelley, autorka "Frankensteina" – była córką Mary Wollstonecraft, słynnej prekursorki feminizmu, autorki "Wołania o prawa kobiety"). Dlatego, podkreślając swój kobiecy rodowód, książkę "Błony umysłu" Brach-Czaina podpisała "córka Ireny, wnuczka Bronisławy, prawnuczka Ludwiki". W jej pisarstwie ważną rolę odgrywają też opisy cielesności, dziś mogące wręcz nieco razić opisy "mięsnego" wymiaru ludzkiej egzystencji.
W "Rzeczywistości komponowanej" widzimy, jak nierozerwalnie feminizm Brach-Czainy łączy się z politycznym i społecznym wymiarem rzeczywistości i aktualnymi problemami. Jej teksty publicystyczne z lat dziewięćdziesiątych bronią praw kobiet, te pisane na początku lat dwutysięcznych są zaangażowane w obronę wolności artystycznej, jedne i drugie przestrzegają przed stadnymi zachowaniami. Interesuje ją współczesna literatura – twórczość Doroty Masłowskiej i Michała Witkowskiego – oraz doświadczenie wielkiego miasta. To zaangażowanie w "tu i teraz" również odróżnia ją od gabinetowych filozofów. Nie ma u niej przepaści miedzy myśleniem a życiem. Ponadto, jak sugeruje, w przypadku jednego i drugiego możemy starać się – przy całym poczuciu tragiczności istnienia – by przypominało dzieło sztuki albo przynajmniej nosiło nasz indywidualny rys, ślad naszych własnych wyborów.
Komponowanie
W posłowiu (będącym zarazem znakomitym szkicem biograficznym) do "Rzeczywistości komponowanej" Wojciech Szot wyjaśnia tytuł tomu:
Sformułowanie "rzeczywistość komponowana" pojawia się w tytule pierwszego rozdziału książki "Etos nowej sztuki": "Jednostka wobec otaczającego ją świata. Rzeczywistość komponowana". Dlaczego filozofka postanowiła wyróżnić to określenie kursywą? Nie jest ono wszak ani zapożyczeniem, ani cytatem, ani też parafrazą. Wyodrębnienie go stanowiło najwyraźniej jakąś próbę podsumowania, uchwycenia w dwóch słowach idei, która zarówno w "Etosie", jak i w wielu innych tekstach Brach-Czainy zajmuje miejsce centralne. Idei głoszącej, że "egzystencjalnym marnotrawstwem jest uchylanie się od zadania polegającego na komponowaniu własnego życia".
Komponowanie wymaga umiejętności wybierania wśród pojawiających się możliwości, wśród różnych narzuconych nam ról, a zarazem nie dopuszczania, by codzienność sprawiła, że staniemy się znudzeni, bezmyślni, bezrefleksyjni wobec niej. Wymaga próby zrozumienia rzeczywistości, a więc bycia uważnym na wszystkie jej pęknięcia i szczeliny ukazujące jej drugą stronę. W opisach Brach-Czainy wygląd zewnętrzny rzeczy nie jest wcale tożsamy z jej wewnętrzną istotą. Słowem – komponowanie wymaga przenikliwej świadomości. Zebrane w "Rzeczywistości komponowanej" teksty pokazują, że Brach-Czainie nigdy jej nie brakowało.