Te same aspekty twórczości zmarłego artysty podkreślił Feliks Falk, wybitny reżyser filmowy:
Odszedł artysta bardzo znaczący dla polskiej kultury, którego twórczość przekraczała granice tradycyjnego kina; charakteryzowała go odwaga. Bardzo szanowałem jego twórczość. I jego odwagę. A także – jego szaleństwo. Większość jego filmów przekraczała granice tradycyjnego myślenia o kinie. Żuławski bardzo często bazował na literaturze, ale też operował formą – mówił Falk.
Mówiąc o przekraczaniu przez Żuławskiego granic tradycyjnego kina, Falk podkreślił, że Żuławski
starał się opowiadać kino po swojemu i to nie było klasyczne kino. Zawsze było to kino opowiadane z wielką energią, emocją i działające na emocje. Żuławskiemu na tym najbardziej zależało – na swego rodzaju krzyku. Może czasem przesadnym – dodał Falk.
Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski podkreślił nowatorską formę dzieł zmarłego reżysera:
Żuławski był artystą bardzo awangardowym, filmom starał się zawsze nadawać oryginalną formę twórczych poszukiwań – powiedział Bromski. – Lubił pokazywać ekstremalne sytuacje psychologiczne, ekstremalne cechy w człowieku, epatować drapieżną formą – zaznaczył.
Krytyk filmowy Łukasz Maciejewski również charakteryzuje twórczość Żuławskiego jako awangardową:
Patrząc na wielkich twórców powojennego polskiego kina: Andrzeja Wajdę, Wojciecha Jerzego Hasa, Kazimierza Kutza, Jerzego Kawalerowicza – widzimy, że byli oni mocno zakorzenieni w literaturze polskiej i w wielkim polskim micie romantycznym. Przyglądając się twórczości Żuławskiego widać natomiast, że on kompletnie inaczej przepracowywał ten temat niż na przykład wprowadzający go do zawodu Andrzej Wajda – zaznaczył Maciejewski.
Według Maciejewskiego Żuławski był twórcą pozostającym w nieustannej polemice z tamtymi wielkimi artystami, z romantyczną wizją czy nawet romantycznymi polskimi mrzonkami.
Był enfant terrible kina. Bardzo go za tę postawę szanowałem – podkreślił krytyk.
Warsztatu filmowca Żuławski uczył się m.in. od Andrzeja Wajdy. Był jego asystentem na planach filmów "Samson", "Miłość dwudziestolatków" i "Popioły". Reżyser "Niewinnych czarodziejów" zaznacza, że zmarły twórca miał wpływ również na kształt jego filmów:
Był bardzo twórczym, pomysłowym reżyserem. Kiedy był moim asystentem, bardzo wiele jego pomysłów znalazło się w moich filmach – powiedział o Żuławskim Andrzej Wajda.
Przyznał, że Żuławski odegrał także "w pewnym sensie decydującą" rolę w powstaniu "Ziemi obiecanej".
– Nigdy bym nie zrobił tego filmu, gdyby nie on. Kiedyś zapytał mnie, czy czytałem "Ziemię obiecaną". A ja, prosty reżyser filmowy, gdzie ja mogłem ją czytać. Ja nie miałem czasu przeczytać wszystkich książek, bo przez pięć lat okupacji musiałem pracować fizycznie. I powiedział mi wtedy także, żebym obejrzał film "Pałace łódzkie". Więc przeczytałem książkę i obejrzałem ten film – opowiadał reżyser.
– Kiedy zobaczyłem, że te pałace są tak nietknięte, jakby wczoraj opuścili je ci ludzie, którzy tam mieszkali, to pomyślałem, że podobnie musi być z tymi tkalniami, fabrykami pokazanymi w "Ziemi obiecanej". I to się potwierdziło i pomyślałem, że dzięki temu mogę zrobić film z XIX w., jakiego nie może zrobić nikt inny, bo tamta Łódź przetrwała. Poza tym Reymont jakby sfotografował swoją wyobraźnią tamte miejsca i wydarzenia – mówił Wajda, zaznaczając, że gdyby nie Żuławski, gdyby nie fakt, że "czasem miał mu coś do powiedzenia takiego, co było ważne", tego filmu by nie było.
Wspominając początki pracy filmowej Żuławskiego Wajda podkreślił, że był to czas formowania się przyszłego reżysera "Opętania":
– Jak przyjechał z Paryża i zaczął pracować z nami w polskiej kinematografii, to musiał się z nią w jakiś sposób uładzić. Ale dosyć wcześnie udało mu się po niewielu asystenturach zacząć robić własne filmy. I wtedy już stał na własnych nogach, brał za nie odpowiedzialność, to był jego film – zaakcentował reżyser.
– To ciekawe też, że mówiąc tak wspaniale po francusku i znając dobrze angielski, mógł szukać gdzieś od razu na świecie dla siebie miejsca. A on zaczął właśnie tutaj. I jego filmy dlatego mają taki bardzo szczególny charakter. Bo jednak te obrazy o Polsce opowiadał ktoś inny, kto patrzy trochę "okiem od strony Europy" – dodał Wajda.
Andrzej Żuławski był silnie związany z Francją: tam studiował, żył i pracował. Jak ocenia Andrzej Wajda:
Żuławski, którego zawsze uważnie słuchałem, był bardzo wykształconym człowiekiem. Lata w Paryżu dały mu wykształcenie, które trudno byłoby zdobyć w Polsce.
Jacek Bromski mówi wręcz o światowej klasie polskiego artysty:
Andrzej Żuławski to jeden z kilku polskich reżyserów, którzy zdobyli światową sławę. Większość swoich filmów nakręcił we Francji, która była jego drugą ojczyzną – tam się wychował, tam chodził na studia – powiedział Bromski.
Jak przypomniał Bromski, we Francji Żuławski został ponadto po tym, jak w PRL przerwano produkcję jego filmu "Na srebrnym globie"
i w jakimś sensie wręczono mu wilczy bilet, jeśli chodzi o jego przyszłą twórczość w Polsce; musiał wyjechać i kręcić filmy we Francji.
Nawet kiedy był we Francji, czynnie włączał się jednak w sprawy w Polsce. Był członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, często polskim delegatem na międzynarodowe spotkania reżyserów – opowiadał prezes SFP.
Potem wrócił do Polski już po rozwodzie z Sophie Marceau" – mówił Bromski. Małżeństwo z Marceau, "szalenie popularną aktorką, w jakimś stopniu też przyczyniło się do sławy Żuławskiego we Francji – dodał.
Również Łukasz Maciejewski zauważył, że Żuławski mieszkając w Polsce robił filmy we Francji i że we frankojęzycznej kulturze ma bardzo wysoką pozycję.
Wszyscy tam wiedzą, kto to jest Żuławski; jest tam wydawany, celebrowany, hołubiony. Najlepszy dowód, że od wielu lat we Francji przede wszystkim realizował swoje filmy. Jego ostatnim filmem zrealizowanym w kraju była "Szamanka" – zauważył.
Pytany, jaki Żuławski był prywatnie, Feliks Falk odparł:
Był skandalistą. Nie chodził na kompromisy. Nie był grzecznym chłopcem. Znamy relacje na jego temat z wielu różnych stron. Znamy jego książki.
W podobnym tonie o zmarłym wypowiadał się Jacek Bromski:
Prywatnie był ujmującym człowiekiem, szalenie sympatycznym i przyjacielskim, fantastycznym towarzyszem od wszystkiego – powiedział o Żuławskim prezes SFP.
Był bardzo ciekawym człowiekiem o szerokim wachlarzu zainteresowań. Miał bardzo dużą wiedzę, był erudytą. Oprócz kina studiował filozofię na Sorbonie.
Znaliśmy się ponad 40 lat. Był bardzo uroczym człowiekiem w bezpośrednim kontakcie, ujmującym, szalenie sympatycznym, przyjacielskim. Bardzo inteligentny. Bardzo przystojny. Był bon vivantem, fantastycznym towarzyszem od wszystkiego – od podróży, zwiedzania, wspólnego spędzania czasu. Dobrze gotował; robiliśmy sobie współzawodnictwo kulinarne, kto lepiej coś ugotuje – wspominał.
Swoim osobistym wspomnieniem związanym z Żuławskim podzielił się również Łukasz Maciejewski:
Nie zapomnę mojego spotkania z tym twórcą, kiedy jeszcze jako licealista znalazłem się w jury tarnowskiego festiwalu filmowego, a przewodniczącym tego gremium był właśnie Andrzej Żuławski. To była dla mnie lekcja na całej życie, zetknięcie się z kimś, kto jest absolutnie bezkompromisowy, a jednocześnie uważnie słucha, co druga osoba ma do powiedzenia, nawet jeśli ma odmienne zdanie, nawet jeśli tą osobą był siedemnastoletni uczeń, chłopak z prowincji, z Tarnowa – wspominał.
Barbara Hollender z "Rzeczpospolitej" zauważa, że forma wypowiedzi artystycznej Żuławskiego wynikała ze sposobu, w jaki żył:
A kino? Kiedyś go spytałam, czym ono dla niego jest. Odpowiedział: przedstawieniem, które ma wielką moc. Mogę nazwać film dobrym, jeśli wychodzę z sali kinowej nie całkiem taki sam, jeśli coś się stało, coś weszło w moje życie. Coś, co spływa jak woda po kaczce, nie interesuje mnie.
I chyba życie Andrzeja Żuławskiego takie właśnie było. Intensywne. (Barbara Hollender, "Rzeczpospolita").
Zarówno Falk jak i Jabłoński zauważyli, że Żuławski odszedł w momencie, kiedy "otwierał się dla niego nowy okres".
Po kilkunastu latach przerwy zrobił nowy film, "Kosmos" – przypomniał Falk. – A jeśli jest sukces jakiegoś dzieła, prowadzi on przecież do następnych realizacji.