Praca w teatrze – teatr jako praca
Od współczesnego niewolnictwa po futurystyczne wizje pracy z humanoidami. Temat pracy w polskich sztukach performatywnych ma współcześnie wiele oblicz.
Obserwowana od jakiegoś czasu zmiana etyczna w polskim teatrze – związana z szeroko rozumianym modelem tworzenia oraz z relacjami zachodzącymi w jego ramach – odnosi się także do samych warunków pracy. Podnoszone są takie kwestie jak transparentność i sprawiedliwość wynagrodzeń oraz budżetów, ustalenie kodeksów czy przestrzeganie dobrych praktyk w kontekście zawierania umów. Postrzeganie pracy artystycznej jako "misji" czy "hobby" ustąpiło miejsca bardziej rzeczywistemu ujęciu jej właśnie w kategoriach pracy, która powinna być wykonywana w godnych warunkach i za godne pieniądze; w której dostęp do zasobów ma charakter bardziej równościowy i nie są one rozdysponowane przede wszystkim między kilku "mistrzów". Jak trafnie zauważył Piotr Morawski w artykule "Praca w teatrze. Reprezentacja – ciało – instytucja", teatr to zjawisko, w ramach którego "w czasie wolnym od pracy jedni ludzie oglądają innych, którzy właśnie pracują", a następnie dodaje także, że "z tej perspektywy każdy spektakl jest wypowiedzią na temat pracy, choć często – w większości wypadków – jest to wypowiedź niestematyzowana". Ale w polskich sztukach performatywnych stworzono także wiele dzieł, w których praca i towarzyszące jej warunki stały się centralnym tematem.
Niewolnicy obok ciebie
Scena z przedstawienia "Modern Slavery" w reżyserii Bartka Frąckowiaka, 2018, fot. Monika Stolarska/Biennale WarszawaZakończenie przez władze miasta działalności Biennale Warszawa – instytucji łączącej zaangażowanie artystyczne, społeczne i aktywistyczne – spotkało się ze słusznym sprzeciwem środowiska. Decyzja ta oznacza bowiem między innymi wymazanie z mapy stolicy takich projektów, jak rozpoczynające działalność Biennale "Modern Slavery" (2018) – wstrząsający spektakl-dokument-performans badawczy na temat współczesnego niewolnictwa i handlu pracownikami. Przedstawienie w reżyserii Bartka Frąckowiaka i z dramaturgią kuratorki Muzeum Sztuki Nowoczesnej Natalii Sielewicz przybrało formę adaptacji danych, performatywnego opracowania researchu na temat realnie wydarzającego się niewolnictwa w świecie, w którym oficjalnie – mocą międzynarodowych umów – zlikwidowano ten haniebny proceder. Jednym z głównych wątków było między innymi wykorzystywanie osób do katorżniczej pracy w stołecznych restauracjach – w tych, w których odbywają się lunche w przerwie od pracy w korporacjach, spotkania biznesowe czy weekendowe śniadania dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na kieliszek prosecco w południe. Trwająca ponad trzy godziny całość, prezentowana w przestrzeni przy Pańskiej, robiła porażające wrażenie.
Rzeczywistość mówi "sprawdzam"
"Rok, w którym porzuciłem sztukę", koncepcja Wojtek Rodak, 2020"Modern slavery" opowiadało o wyjątkowo paskudnym obliczu współczesnego prekariatu, dla którego emblematyczne są: niestabilność, poczucie alienacji, lęk przed przyszłością. Ale te nowoczesne – i niestety tak znormalizowane – warunki pracy mają też swój bardziej miękki wymiar (choć przecież również niezwykle trudny dla osób zarabiających w ich ramach). W maju 2020 roku, czyli w drugim miesiącu pandemii, w sieci opublikowany został projekt performatywny "Rok, w którym porzuciłem sztukę" powstały z inicjatywy reżysera i autora tekstów dla teatru, Wojtka Rodaka. Zaproszonych przez niego pięćdziesięcioro siedmioro artystek i artystów (między innymi Małgorzata Wdowik, Szymon Adamczak, Anka Herbut, Grzegorz Jaremko czy Iza Szostak) stworzyło autorskie miniklipy, wypowiadając fragmenty tekstu pod tym samym tytułem autorstwa francuskiego twórcy Paula Mahekego w przekładzie Natalii Malek. Trwający niespełna kwadrans performans wideo zmontowany przez Michała Grzeszczakowskiego uderza prostą konfesyjnością i łagodnością, z jaką kolejne twórczynie i twórcy wymieniają czas i powody, dla których rzucili sztukę. Pandemia okazała się prawdziwym reality check; momentem, w którym rzeczywistość mówi "sprawdzam" i obnaża prekarne warunki, w jakich tworzy się projekty artystyczne. "To był rok, w którym ujawniłem się jako trans", "to był rok, w którym musiałem opłacić operację korekty płci", "to był rok 2003, a ja musiałam jechać za granicę, żeby przerwać ciążę", "przestałem robić sztukę w 1997 roku, a ja musiałem zebrać tysiące dolarów na potrójną terapię antyretrowirusową dla siebie i utrzymać mamę, która właśnie straciła pracę" – słyszymy kolejne mikroopowieści. "Rok, w którym porzuciłem sztukę" postrzegać można jako manifest prekariuszek i prekariuszy, niepozbawioną rozpaczliwego wymiaru wypowiedź na temat uwikłania pracy artystycznej w sieci neoliberalizmu – dodatkowo wyjaskrawionego przez pandemiczny kryzys.
Reżyserka w lakierni
Prekarność pracy twórczej oznacza między innymi, że aby tworzyć sztukę trzeba czasami na tę pracę zarobić inną pracą. Reżyserka Ewa Mikuła, aby móc odbyć asystenturę reżyserską przy "Krakowiakach i Góralach" Michała Zadary i jednocześnie mieć w tym czasie za co żyć, pracowała w trakcie wakacji w lakierni proszkowej, w której zatrudniony był także jej ojciec. Relacja między pracą twórczą a pracą fizyczną, poszukiwanie wspólnego pola łączącego te sposoby zarabiania pieniędzy, konfrontacja między pragmatycznym i aspiracyjnym stosunkiem do pracy stały się tematem projektu "Praca, praca" stworzonego w duecie z dramaturgiem Piotrem Froniem. Między wrześniem 2018 a marcem 2019 roku reżyserka Ewa Mikuła przeprowadziła serię rozmów ze swoimi rodzicami. Rozmowy dotyczące pracy zostały następnie przetworzone na tekst, który wykonały dwie aktorki i aktor i który stał się ścieżką dźwiękową do filmu prezentującego proste ujęcia z jadącego samochodu. "No to powiedz mi, mama, jak wygląda twój dzień w pracy?", rozpoczyna reżyserka. Jej mama pracowała dwadzieścia pięć lat jako krawcowa, potem także jako kucharka, monterka elektryczna, na liniach produkcyjnych. Kobieta opowiada o monotonnej, fizycznej pracy. O swojej pracy w podobnym tonie mówi również ojciec Mikuły: wieszanie elementów na hakach, odtłuszczanie, sypanie farbą proszkową, wypalanie elementów w piecach. "Jakbyś skończyła [studia – przyp. red.], to byś już robiła", mówi w pewnym momencie mama do swojej córki, która postanowiła zostać pracownicą kultury, zamiast jak najszybciej zająć się "robieniem" pieniędzy. "Ty się lepiej zajmij czymś, co cię wybije", słyszy młoda twórczyni od matki. Konfrontacja fizycznej pracy, której celem jest zapewnienie sobie środków do życia, z edukacją i pracą artystyczną – prekarną, niepewną, zapewniającą być może satysfakcję, ale niekoniecznie stabilne i godne warunki bytowe staje się centralnym tematem projektu "Praca, praca". W rozmowie z Justyną Jaworską opublikowanej na łamach "Dialogu" Mikuła mówiła o niepewności związanej z decyzją o poświęceniu się pracy twórczej:
[...] nasz moment startu w życie zawodowe jest dosyć trudny i rozmyty, bo odbywa się na zupełnie innych warunkach. Kiedy pracowałam w lakierni, przychodziłam na osiem godzin, ściskałam rękę, brałam ustaloną stawkę i wszystko było jasne. A w naszym zawodzie powodzenie zależy także od innych czynników, często nie do końca uchwytnych.
Zespół techniczny na scenie
“Kwestia techniki”, reż. Michał Buszewicz, fot. Stary Teatr w KrakowieMonotonną pracę fizyczną wykonuje się także w teatrze, ale zazwyczaj pozostaje ona niewidzialna. Jeśli nawet w spektaklu celowo eksponuje się obecność zespołu technicznego – który na przykład na oczach widzek i widzów przesuwa elementy scenografii – to osoby te pozostają ciągle w swoich zawodowych rolach. W 2015 roku Michał Buszewicz postanowił nadać zespołowi technicznemu Narodowego Starego Teatru inny rodzaj widzialności i zaprosił trzech jego członków do przedstawienia jako performerów. W "Kwestii techniki" wystąpili Jarosław Majzel, Janusz Rojek i Mirosław Wiśniewski na co dzień odpowiadający za sprawne funkcjonowanie teatralnej machiny, ale pozostający w jej cieniu. Zespół techniczny brał także udział w konstruowaniu scenariusza spektaklu. "[...] maszyniści interesowali mnie przede wszystkim w kontekście relacji pracy i hierarchiczności w instytucji", mówił Buszewicz w rozmowie dla Culture.pl. "Kwestia techniki" to także asumpt do namysłu nad tym, dlaczego ci, którzy odpowiadają za "brudną robotę" – niekiedy ciężkie techniczne zadania – nie są traktowani na równi z zespołem artystycznym, a ich nazwisk próżno szukać na plakatach i w opisach spektakli.
Humanoid, kolega z pracy
”The Employees”, reż. Łukasz Twarkowski, 2023, fot. Natalia Kabanow / Teatr StudioJak będzie wyglądać praca przyszłości? Jedna z wizji zapisana została w książce "The Employees" ("Pracownicy") duńskiej pisarki Olgi Ravn zaadaptowanej przez Joannę Bednarczyk na potrzeby przedstawienia Łukasza Twarkowskiego. Dziwne, chłodne miejsce pracy, korporacja, alienujący obóz ulokowany na stacji kosmicznej, w którym przebywają ludzie i ich humanoidalne sobowtóry, zostało zaaranżowane jako instalacja multimedialna. Widzki i widzowie Teatru Studio mogli doświadczać jej, opuściwszy tradycyjnie skonstruowaną widownię, przechadzając się po przestrzeni Dużej Sceny, zmieniając miejsce, siedząc, leżąc, wstając lub wchodząc i wychodząc. Pozorne ulokowanie akcji w przyszłości kieruje mimo wszystko ku refleksji nad realiami doświadczanego przez nas późnego kapitalizmu: nad zjawiskiem zastępowania ludzi urządzeniami sztucznej inteligencji, poczuciem obcości wobec wykonywanych zadań czy wyśrubowaną produktywnością. "The Employees" to przykład tekstu kultury, który poprzez futurystyczny kamuflaż zadaje serię pytań o naszą współczesność, a wybieg ku science-fiction to rodzaj myślowej pułapki, która nierzadko prowadzi do przerażenia.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]