Kocham cię, o Warmio, bom warmińskie dziecię
Piękność twa przewyższa wszystkie obce kraje,
Bo ja ciebie kocham nade wszystko w świecie
Twe modre jeziora, łąki, bory, gaje,
Twoje żyzne pola, co tak pachną chlebem.
I tę dal zamgloną, co się styka z niebem […]
– wyznała w "Pieśni Warmianki" Maria Zientara-Malewska. Urodzoną w Brąswałdzie pisarkę i działaczkę społeczną nazywano "warmińską Konopnicką", a znawca literatury regionu Zbigniew Chojnowski przekonuje, że z jej utworów można by ułożyć poetycki atlas Warmii. Tytuły jej wierszy i tomików zdradzają emocjonalną więź z ziemią ojczystą, o polskość której dopominała się autorka aż do swojej śmierci, czyli 1984 roku. Za przedwojenną działalność na rzecz kraju trafiła do obozu w Ravensbrück, po wojnie zamieszkała w Olsztynie. Rozczarowana rzeczywistością nie chciała odgrywać politycznej roli w PRL-u i chociaż władze chętnie zapraszały ją na państwowe uroczystości i przyznawały odznaczenia, nie można jej zaliczyć do "pisarzy na usługach".
To widać także w jej twórczości – świadomie odwróciła się od komentowania teraźniejszych wydarzeń na rzecz odwołań do minionych lat, a także subtelnych opisów warmińskiego krajobrazu. W jej lirykach panuje radość, wdzięczność, zachwyt nad przyrodą, pobrzmiewają religijne nuty. Do rodzinnego Brąswałdu Zientara-Malewska powróciła we "Wsi nad łąkami". W tym swoistym pamiętniku kumuluje się wszystko, co charakterystyczne dla twórczyni: echa dzieciństwa spędzonego w warmińskiej chacie, beztroski czas na łonie natury, lokalne pieśni, legendy, a wszystko to uwierzytelnione warmińską gwarą. Właśnie w spojrzeniu na to, co regionalne, Chojnowski upatruje oryginalności poetki.
W "Słowniku literatury polskiej XX wieku" Zientara-Malewska funkcjonuje głównie jako autorka "Baśni znad Łyny". W zbiorze kilkudziesięciu utworów znalazły się opowieści zasłyszane od matki i babki pisarki oraz od starych Warmianek i Warmiaków, czasem odpowiednio przycięte lub rozwinięte. We wstępie autorka przekonuje, że baśnie i legendy, które przetrwały w wioskach "zagubionych wśród lasów i jezior, gdzie powszedni dzień wypełniony był ciężką i znojną pracą", są "dowodem polskości warmińskiej i mazurskiej ziemi":
Ale w rzadkich chwilach wytchnienia ludzie potrafili się śmiać i weselić... Najmilsze jednak były długie zimowe wieczory, kiedy w starych chatach warmińskich słuchało się przy kominie bajek... Te chwile z dziecięcych lat spędzone przy kominku pozostały mi na zawsze w pamięci. Matka uchylała wtedy przed nami złote wrota baśniowej krainy... Nasłuchaliśmy się jej opowieści podczas przędzenia lnu, podczas "wybierania" grochu….
Budując mit