Daleko nam do Finlandii, gdzie dizajn jest elementem życia codziennego. Finowie w zwykłych sklepach kupują przedmioty tworzone przez cenionych i znanych z nazwiska fińskich projektantów, pracujących dla marek rozpoznawanych na całym świecie (Iittala, Marimekko, Artek, Finlayson i in.). Dzięki temu obcują z dobrym wzornictwem nie tylko w muzeach czy salonach pokazowych (nb. bardzo licznych), ale też we własnych kuchniach, salonach, sypialniach, a także w pracowniach projektantów, które działają niczym sklepy usytuowane w miejskich ciągach handlowych. Ten swoisty patriotyzm, cenienie twórczości lokalnych dizajnerów nie bierze się znikąd – edukowani od pokoleń, doskonale rozumieją wartość dobrze zaprojektowanych przedmiotów, nawet dzieci wiedzą, kim był Alvar Aalto oraz kto i kiedy założył firmę Marimekko. Czy otwarcie Galerii Wzornictwa Polskiego przysłuży się rozwojowi podobnego patriotyzmu w Polsce? Abyśmy zaczęli cenić współczesny dizajn, powinniśmy przecież znać jego historię i genezę.
Koncepcja wystawy
Anna Demska, Anna Maga i Kaja Muszyńska, kuratorki Galerii Wzornictwa Polskiego, postarały się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: jedną część sali ekspozycyjnej poświęciły na klasyczny, chronologiczny przegląd kolejnych etapów w rozwoju polskiego wzornictwa od 1890 do czasów współczesnych. Mamy tu rozpoznawalne "ikony", ale i nieco mniej znane obiekty, reprezentujące główne style, nurty, przemiany, jakie zachodziły w tej dziedzinie sztuki. Są one pokazane prosto i zrozumiale, dzięki czemu nawet niewprawny widz łatwo zorientuje się, czym charakteryzowało się projektowanie w dwudziestoleciu międzywojennym, a czym w "złotym okresie" polskiego wzornictwa, czyli latach 50. i 60. Jednocześnie na ekspozycji zobaczyć można zbiory przedmiotów o różnych datach powstania, ale tworzących tendencje obecne w dizajnie na stałe – to projektowanie przemysłowe, projektowanie dla dzieci oraz przedmioty inspirowane folklorem. Środek sali zajęły krzesła – ciekawy przegląd formalnych i funkcjonalnych pomysłów na ten niezbędny każdemu mebel. W galerii zobaczyć można wiele fascynujących przedmiotów: tkaniny projektu Władysława Strzemińskiego, buty i torebkę wykonane ze skórzanych i lnianych odpadów, a zaprojektowane tuż po II wojnie światowej przez Krystynę Tołłoczko-Różyską, architektkę, późniejszą autorkę m.in. krakowskiej galerii Bunkier Sztuki. Są ciuchy z Hofflandu, o których marzyły nastolatki w latach 80. i fotel z żywicy epoksydowej projektu Romana Modzelewskiego z 1958 roku. Możemy oglądać współczesne zabawki z Kalimby i powiększalnik fotograficzny Krokus (1976). W gablotach ustawiono kieliszki z Krosna, ceramikę z Bolesławca, porcelanowe figurki z Ćmielowa. Wystawę rozpoczyna styl zakopiański jako ważny kierunek poszukiwań stylu narodowego w kraju, który trwał od lat pod zaborami, a kończy pokaz współczesnych przedmiotów, minimalistycznych, ekologicznych, elektronicznych. Wydawać by się mogło, że to ekspozycja idealna: opowiada historię, a jednocześnie pokazuje świetne przedmioty; edukuje i karmi zmysł estetyczny. A jednak...
Trudny wybór
Niedosyt. To słowo, które pojawia się w głowie prawie każdego, kto przekroczy próg Galerii Wzornictwa Polskiego. Sala, w której opowiadane są przemiany nowoczesnego dizajnu w Polsce, jest po prostu maleńka. Na 300 metrach kwadratowych zgromadzono tu nieco ponad 620 przedmiotów (przypomnijmy: muzealna kolekcja liczy 25 tysięcy obiektów). Muzeum Narodowe od dawna zmaga się z niedoborem przestrzeni, brakuje miejsca na przechowywanie eksponatów, na bardziej rozbudowane wystawy czasowe, a tym bardziej na nowe galerie stałe. Nie można więc nie docenić, że wreszcie udało się wygospodarować w głównym muzealnym gmachu tę wąską salkę, aby móc w niej zaprezentować skarby z magazynów w Otwocku (tam kolekcja wzornictwa jest przechowywana). Kuratorki galerii wykonał gigantyczną pracę, nie tylko dokonując selekcji eksponatów, ale też układając je w klarowny i atrakcyjny sposób na niewielkiej udostępnionej im przestrzeni (projekt aranżacji galerii opracowali Paulina Tyro-Niezgoda i Piotr Matosek). Wszystko na tej wystawie jest kompaktowe: na malutkich monitorach można zobaczyć kilkuminutowe filmy, wprowadzające w kontekst społeczno-polityczno-kulturowy czasów, w których powstawały kolejne przedmioty. Eksponaty ustawiono w kilku poziomach, tkaniny prezentowane są w wąskich szufladach. Być może także z oszczędności miejsca poszczególne dzieła nie zostały podpisane – przy wejściu do sali można pobrać katalog, w którym można doczytać nazwiska autorów, daty powstania itp.
Ogromny szacunek należy się kuratorkom wystawy, które w tych niesprzyjających warunkach obmyśliły naprawdę czytelną i atrakcyjną, bardzo starannie przygotowaną ekspozycję. Jednak każdy, kto widział wystawy dizajnu w zagranicznych muzeach, mógłby uznać tę wystawę, ze względu na jej skalę, za żart. Kilka wątków, które rozwijano w ramach polskiego wzornictwa, udało się tu tylko zasygnalizować, czasem w tak delikatny, że łatwy do przeoczenia sposób. Wyjątkowo skromna jest na wystawie reprezentacja projektowania graficznego (a przecież okładki czy ulotki z lat międzywojennych lub 60. to małe dzieła sztuki; za przykład niech posłuży zebrany ostatnio w książce przez Piotra Rypsona dorobek graficzny Mieczysława Bermana), niewiele jest przedmiotów codziennego użytku (od grzebieni czy talerzy, po urządzenia elektryczne), meblarstwo reprezentują krzesła i jeden regał ze słynnej serii "mebli Kowalskich". W tej mikroskopijnej przestrzeni po prostu nie dało się pokazać więcej. Zresztą same kuratorki zapowiadają, że Galeria Wzornictwa Polskiego ma być ekspozycją stałą, ale… zmienną. Oznacza to, że niektóre z eksponatów będą wymieniane na inne, aby mimo szczupłości miejsca móc zaprezentować kolejne cenne obiekty, ukryte na razie w magazynach w Otwocku.
Na terenie warszawskiej Cytadeli powstaje właśnie nowa siedziba Muzeum Wojska Polskiego (pierwotnie miało być gotowe w 2018, dziś mówi się o 2020 roku). To placówka, która od lat zajmuje jedno ze skrzydeł monumentalnego gmachu Muzeum Narodowego, więc gdy wojskowi przeniosą swoje zbiory do Cytadeli, MNW znów powiększy swoją powierzchnię. Czy wtedy uda się nadać Galerii Wzornictwa Polskiego skalę adekwatną do jakości zbiorów i skali zainteresowania? Sądząc po tłumach odwiedzających tę na razie wyjątkowo skromną ekspozycję – potrzeba jest ogromna.