JS: To by się zgadzało z trendem wydobywania z drugiego planu osób niewidocznych, takich jak kobiety i mniejszości.
Zgadza się, dla Arkadiusza Szweda ten projekt to hołd złożony ludziom, którzy robią tę porcelanę. Serwis porcelanowy jest doskonały, kiedy nie ma śladów produkcji. Robotnicy w fabryce są nauczeni, żeby usuwać swoją obecność. Pomysł Arkadiusza Szweda polegał na tym, żeby robotnikom dać możliwość zostawienia śladu za pomocą barwnika. Pracownicy dostali rękawice i wykonywali wszystko to, co normalnie robią, zostawiając ślady, które po wypaleniu zostawały na naczyniach. Druga rzecz to wykonana przez nas kalkomania na spód naczyń, która zawiera cyfry: mniejsza oznacza liczbę osób, które dotknęły to naczynie, druga to 380, czyli liczba osób, które były wtedy w fabryce zatrudnione na produkcji.
ZG: Mi ten projekt nasuwa skojarzenia z etnografią nieprzezroczystą. To jest sytuacja gdy pokazujemy wytwórcę, a nie udajemy, że efekt pojawił się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Okazuje się, że te ślady obecności okazują się tym, co najistotniejsze a nie zabrudzeniem, które trzeba usunąć.
To prawda, choć w etnografii nieprzezroczystej to badacz się ujawnia, a my tutaj specjalnie się nie ujawniamy poza tym, że pokazujemy ten projekt na wystawach, których jesteśmy kuratorami. Naszego śladu nie widać na tej porcelanie. Dla mnie to była pomoc naukowa w procesie badawczym, chciałam też zobaczyć, jak pracownicy fabryki na to zareagują. Dostałam grant NPRH na badania pracy w fabryce, a ówczesna pani prezes Inga Kamińska zgodziła się nas tam wpuścić. Potem nasza współpraca polegała na tym, że ustalaliśmy działania z kierownikiem produkcji, panem Piotrem Suswałem, oraz mistrzami, więc nie poruszaliśmy się w sposób zupełnie dowolny. Natomiast z każdym z pracowników trzeba było dogadać się, kiedy możemy do niego podjechać z rękawicami i solą kobaltu, która służyła jako barwnik. To trzeba było wcześniej umówić, gdyż większość ludzi pracowała tam wtedy na akord, więc nie chcieliśmy im zabierać czasu.
JS: Czyli ten projekt oddaje sprawczość prawdziwym wykonawcom. To chyba ciężko jest zrobić bez paternalizmu.
Tak, myślę że to zasługa Arka Szweda, który był obeznany z fabryką i jego niekłamany podziw dla pracowników sprawił, że w tym projekcie paternalizacji chyba za dużo nie ma. Sposób ingerencji został tak pomyślany, żeby dowartościować pracowników. Pokazaliśmy tę wystawę w fabryce: składała się ona z portretów części załogi i z tego serwisu porcelanowego. Gdy wyszedł z pieca i było widać, że jest poplamiony na granatowo, to w dziale dekoracji pani która go złociła, niechętnie zabierała się pracy, bo jej się to nie podobało. Estetycznie nie jest to ładne dla wielu osób, nie tylko pracowników fabryki. Ale taka reakcja dobrze pokazuje, że nasze rozumienie tego, co ładne, jest mocno utrwaloną konstrukcją.
dr Ewa Klekot – antropolożka kultury, School of Form, Uniwersytet SWPS
dr hab. Zuzanna Grębecka – antropolożka kultury, Instytut Kultury Polskiej UW
Projekt "Ludzie z fabryki porcelany" jest współorganizowany przez Instytut Adama Mickiewicza.