Do 16 roku życia mieszkał w Kielcach, skąd wyemigrował do Izraela. Po dwunastu latach przeniósł się do Brazylii, by w 1976 osiąść w Nowym Jorku, gdzie założył studio Modus Design oraz galerię Contemporary Porcelain. W latach 1985-2004 był dziekanem Wydziału Ceramiki w Parsons School of Design w Nowym Jorku, 2004-2010 – profesorem gościnnym w National Academy of the Arts w Bergen. W 2012 roku otworzył Design Centrum Kielce, a rok później Ćmielów Design Studio. Obecnie jest także profesorem w Royal College of Art w Londynie.
Od 2013 roku pracownia Ćmielowska wraz z Modus Design i Instytutem Adama Mickiewicza organizuje coroczne warsztaty studenckie pod nazwą Art Food Project. W ramach tego projektu na trzy tygodnie w Ćmielowie spotykają się studenci z prestiżowych uczelni, by wspólnie pracować nad problemem współczesnej funkcjonalnej porcelany. Warsztaty mają także za zadanie rozwijanie kolaboracji między studentami a fabrykami porcelany. Owocem tej współpracy są zarówno same projekty, jak i wystawy. Art Food pokazywane było między innymi na festiwalach designu w Łodzi i Londynie, ekspozycja dotarła także do Nowego Jorku, jako że w edycji 2014 brał udział zarówno Sanit Martins College z Londynu, jak I Pratt Institute z Nowego Jorku. Ćmielów Design Studio prowadzi także program rezydencji dla artystów. Jednym z ciekawszych rezultatów tego program jest minimalistyczna zastawa duetu Kabo & Pydo. Zestaw geometrycznych talerzy o różnej wielkości ma być nowoczesnym rozwiązaniem dla podawania przekąsek.
Historie rodzinne
Marek Cecuła jest samoukiem z tytułem profesora. "W żadnej szkole nie byłem na tyle długo, żeby dostać dyplom. Wtedy też nie myślałem, że kiedyś będę uczył innych" – mówi. Historia jego życia dzieje się na kilku kontynentach, na których przez ponad pół wieku zdobywał doświadczenie ceramiczne. Tym, czego nauczył się w przeróżnych zakładach produkcyjnych, kibucach, komunach i własnych pracowniach, dzieli się do dziś ze studentami najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych.
Pochodzi z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Gdyby nie wojna, nazwisko otrzymałby po ojcu Motele Kohnie. W jednym z wywiadów powiedział:
"Dla mnie zawsze istniało tylko jedno nazwisko, Cecuła. W dzieciństwie słyszałem, że rodzice przybrali je w czasie wojny, ale to był temat tabu. Aż pewnego dnia (…) dostałem list z Niemiec, od pani Justyny Cecuły, która opracowała drzewo genealogiczne swojej rodziny. Przeczytała w gazecie o mnie i zdziwiła się, że nic jej nie wiadomo o Marku Cecule mieszkającym w Izraelu. Przypomniała sobie, że w dalszej rodzinie było dwóch braci Cecułów. Młodszy zmarł w czasie wojny, a jego dokumenty starszy brat przekazał swojemu koledze Żydowi. Dzięki temu ojciec uciekł z getta i od tamtego dnia nazywał się Stanisław Cecuła."
Nowe nazwisko pozwoliło przeżyć Holokaust i pogrom kielecki w 1946 roku. W latach 50. rodzice Cecuły planowali wyjazd do Izraela, który nie doszedł do skutku ze względu na śmierć ojca. 16-letni Marek postanowił wyjechać sam.
Izrael – Brazylia – Nowy Jork
"Najważniejszym powodem było spróbowanie czegoś innego. Szukałem swojego miejsca, a świat wydawał się być poza Polską" – mówi. "Najpierw kręciłem się po Europie, zwiedzałem, ale nie miałem pieniędzy i nie znałem języków. Nie chcąc wracać do Polski, popłynąłem statkiem do Izraela."
W Jerozolimie znalazł się w miejscu, do którego trafiały ocalałe z Zagłady dzieci żydowskie. W szkole Havat HaNoar HaTzioni w dzielnicy Katamon można było się uczyć i mieszkać. To wtedy po raz pierwszy zetknął się z ceramiką artystyczną. Od toczenia na kole oderwała nastoletniego czeladnika prawie trzyletnia, obowiązkowa służba wojskowa. Potem Cecuła zamieszkał w kibucu w Galilei koło Nazaretu, gdzie zbudował swoje pierwsze studio ceramiczne. Tu uczył innych, chodząc w tym samym czasie na kursy do uznanych izraelskich ceramikarzy, m.in. Gduli Ogen i Jeana Mayersa. Kolejnym etapem było współtworzenie komuny artystycznej w Binyaminie, która prowadziła działalność teatralną, malarską, ceramiczną oraz jubilerską. Ze względu na trwający w Izraelu stan wojenny, komuna przeniosła się do Kurytyby na południu Brazylii. Tam Cecuła prowadził studio przy fabryce Shmidh Porcelain.
"Żyliśmy tam przez dwa lata. Ja cały czas zajmowałem się ceramiką, ale czułem, że świat jest gdzieś indziej, że ważne rzeczy dzieją się dalej."
W 1976 roku przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie otworzył działające do dziś studio Modus Design.
"Moja pracownia w SoHo (później przeniesiona na Brooklyn) znajdowała się na wysokości ulicy, więc razem z żoną otworzyliśmy galerię Contemporary Porcelain. Chcieliśmy promować współczesną porcelanę, bo wtedy porcelana była tylko w fabrykach, nie było jej w artystycznych pracowniach. Zapraszaliśmy do współpracy ceramików z Europy."
Już wkrótce o tym miejscu pisały amerykańskie i europejskie gazety. Studio tworzyło nowe wzory, projektowało i produkowało alternatywne propozycje w dziedzinie ceramiki użytkowej i dekoracyjnej, na które zamówienia składały największe sklepy. Rozpoczęła się produkcja na skalę przemysłową. "To mnie po raz pierwszy po latach zwróciło do Polski. Tutaj produkowaliśmy porcelanę, którą eksportowaliśmy na rynek w Stanach."
Powrót do domu
Pod koniec lat 90. artysta przenosi do Polski swoje Modus Design.
"Zacząłem dostrzegać możliwości wprowadzenia współczesnej ceramiki w Polsce. Kielce zobaczyłem jako miejsce dynamiczne, rozwijające się, gdzie moje doświadczenie może się przydać. Miasto zaprosiło mnie do zbudowania centrum designu, które stworzyłem i prowadziłem."
Edukacyjno-wystawienniczą placówkę Design Centrum Kielce otworzył w byłym więzieniu w 2012 roku. Odszedł ze stanowiska, bo naruszano jego autonomię przy tworzeniu programu. Realne szanse dla Kielc by stać się jedynym w Polsce centrum designu o tak unikatowym profilu znikły wraz z politycznymi decyzjami urzędników.
Na początku 2013 roku – we współpracy z Polskimi Fabrykami Porcelany "Ćmielów" i "Chodzież" – otwiera Ćmielów Design Studio. Pracownia wzornicza, do której zapraszani są młodzi i uznani artyści, to połączenie sztuki z przemysłem: tworzy porcelanę użytkową i dekoracyjną przy użyciu nowoczesnych technologii i eksperymentalnych technik produkcji.
Krajobraz stołu
Marek Cecuła jest twórcą porcelany, która przeszła do historii światowego rzemiosła artystycznego, jednym z artystów, którzy od końca lat 80. przeciwstawiali się skomercjalizowanej produkcji masowej, stawiając na alternatywne połączenia sztuki użytkowej z dekoracyjną. Cechą charakterystyczną jego twórczości jest tworzenie pomostu pomiędzy wzornictwem, rzemiosłem oraz rzeźbą.
Na początku swojej drogi artystycznej fascynował się m.in twórczością włoskiego kolektywu Memphis, którego postmodernistyczne, asymetryczne i pełne kolorów ślady można odnaleźć w zestawie "Colorware Dinnerware Set" (1990). Jego twórczości towarzyszą także inne stylistyki – od tradycyjnej porcelany japońskiej, przez Bauhaus, radziecką awangardę i art déco do kultury pop. „Interactive set“ to zestaw filiżanek i dzbanków w geometryczne wzory, które wyglądają jakby tonęły w tacy. "Zig Zag Teapot" to dwa małe kubki z olbrzymim dzbankiem w czarno białe pasy, którego większą część stanowią dzióbek i rączka. Z kolei misami "Criss Cross" można zagrać w kółko i krzyżyk. Tworzył też pogniecione naczynia, kubki "Random" z trzycyfrowymi numerami oraz cukiernice przypominające kawałek pieńka i serwisy porcelanowe wyglądające jak kamienie.
Początkowo Cecuła projektował przede wszystkim porcelanę stołową, przy której tworzeniu istotny był dla niego rytuał, ceremonia towarzysząca spożywaniu posiłku. W późniejszych latach odszedł od nazywanego przez siebie "krajobrazu stołu" – w stronę prac o konceptualnym charakterze.
"Zająłem się ceramiką, bo jako medium posiada tę cechę, że może być czymś użytkowym, ale też czymś artystycznym. Talerz może leżeć na stole i spełniać swoją funkcję użytkową, ale też może wisieć na ścianie, gdzie zamienia się w obraz."
Przykładem są prace z serii "Skatologie" (1993) i "Higiena"(1995), które powstały z przekonania o wyjątkowej wartości estetycznej zwykłych przedmiotów codziennego użytku. Porcelanowe umywalki i sedesy połączone z ludzką anatomią tworzą serię dysfunkcyjnych obiektów higienicznych. Rzeźby te dotykają kwestii choroby i leczenia – aktualnych zwłaszcza w momencie, gdy powstawały – podczas kryzysu związanego z AIDS. Zawierają także erotyczny podtekst, który jest obecny w innych obiektach Cecuły – z serii "Erotic" (2000). W tych abstrakcyjnych rzeźbach artysta próbuje wywołać zmysłowe wrażenia za pomocą wysokiego połysku i czystości białej porcelany.
Jest uważnym obserwatorem rzeczywistości. Rok po śmierci księżnej Diany powstaje rozbity talerz z jej portretem "Diana" (1998). Po pierwszej wizycie artysty w Polsce (od momentu wyjazdu w 1960 roku), kiedy to znajduje na plaży odłamek talerza ze swastyką, rekonstruuje naczynie, które nie istnieje – "Shard (Odłamek)" (1998). Obydwa obiekty pochodzą z cyklu "Violation (Pogwałcenie)". Po 11 września 2001 roku wykonuje "Podium" z połamanych, cienkich płyt porcelanowych. Praca jest hołdem dla anonimowych bohaterów tamtej tragedii i ich symbolicznej pozycji w kulturze.
Dość częstym zabiegiem stosowanym przez Cecułę jest zapraszanie widza do bezpośredniego uczestnictwa w jego instalacjach. Porcelanowe głowy z dziurką "Look into my mind" (2001), zapraszają do zajrzenia w myśli artysty.
Archeologia przyszłości
Jednym z pierwszych projektów artystycznych, w których wykorzystał ceramikę, był "Art Project 79" (1979) zrealizowany w czasie pobytu w Brazylii. Była to także pierwsza praca zrobiona poza pracownią, dla której inspiracją stała się popularna wtedy sztuka ziemi oraz jej główny twórca Robert Smithson. Projekt Cecuły polegał na wyjęciu kawałków gliny z pobliskiej góry, wyprodukowaniu z niej cegieł z rokiem produkcji oraz włożenie z powrotem w miejsce, z którego została wydobyta. "Tak naprawdę nie zrobiliśmy nic, oprócz przetworzenia surowca przez proces cywilizacyjny." Działanie to, które nazwał Archeologią Przyszłości, to refleksja nad samym materiałem ceramicznym jako substancją o niezwykłej trwałości i odporności, która umożliwia przechowanie najcenniejszych dla ludzkości informacji.
Inną pracą z tego cyklu jest "Klepisko" (2008). Artysta usypał i uklepał w galerii ponad półmetrową warstwę ziemi gliniastej, z której normalnie wytwarza się cegły. Chodząc po podłodze takiej, jaką kiedyś robiono w wiejskich chatach, można było zaglądąć w pęknięcia, odkrywając co w tej ziemi się skrywa. A były to elementy naszej kultury: naczynia, fragmenty architektury, książki – po których widzowie deptali, stopniowo zasypując szczeliny.
"Seeds (Ziarna)" (2012) to projekt z pogranicza sztuki i antropologii społecznej, łączący elementy archeologii i futurologii. Składa się z kilkudziesięciu ceramicznych pojemników – "ziaren", które zawierają zestaw niezbędny do przetrwania: od podstawowych produktów spożywczych i substancji, poprzez narzędzia, aż po kluczową wiedzę. Kształt tych kapsuł czasu nawiązuje do jaja – najbardziej trwałej formy w naturze. Wszystkie pojemniki zostaną zakopane w wybranych miejscach na świecie, by mogły stać się zaczątkiem nowej cywilizacji. Projekt "Seeds" w przewrotny sposób łączy przeszłość z przyszłością, tworząc specyficzną Archeologię Przyszłości.
Interferencje przemysłowe
Na początku lat dwutysięcznych surowcem do formowania prac artystycznych stał się dla Cecuły porcelanowy materiał przemysłowy i odpady z masowej produkcji. Projekty powstały w trzech etapach, artysta użył za każdym razem innego elementu natury, żeby zniszczyć, rozbić lub zmienić funkcję i estetykę klasycznej porcelany stołowej. Powietrze, ogień i woda zostały wykorzystane jako siły twórcze radykalnie wpływające na jej formę oraz przeznaczenie.
"Przykładam dużą wagę do przywracania wartości czemuś, co zostało odrzucone i niechciane, probuję stworzyć z tego coś nowego i wartościowego, zmieniając pogląd na wartości materiałowo-ekologiczne w dzisiejszej produkcji sztuki. Moje pojęcie "ready made" mieści się nie tylko w formie obiektu fizycznego. Często idea "ready made" staje się treścią moich prac, np. "Ostatniej Wieczerzy" i "Porcelanowego dywanu"" – mówi w wywiadzie na stronie Szabaton.
"Porcelanowy dywan" (2002) to instalacja składająca się z kilkuset talerzy z zakładów porcelany w Ćmielowie. Każdy z nich pokryto ceramiczną kalką dywanu perskiego. Ułożone jeden obok drugiego tworzyły wrażenie olbrzymiej tkaniny, po której nie można chodzić i która zbudowana jest z talerzy, z których nie można jeść. Praca ta jest połączeniem rzemiosła, sztuki i technologii – kalka została naniesiona jedną z pierwszych w Stanach drukarką komputerową o takich możliwościach. Sektor przemysłowy w tym projekcie odgrywa kluczową rolę: produkuje olbrzymią ilość niezbędnych elementów (talerze) oraz tworzy cyfrowe kopie i kalki, wykorzystywane do realizacji tej instalacji.
W projekcie "In Dust Real" (2005) artysta wykorzystał zbiór klasycznej porcelany z różnych europejskich fabryk. Umieścił go w wypalanym drewnem japońskim piecu anagama, w którym popiół się topi i tworzy na naczyniach glazurę i kolory, bez dotyku ręki projektanta. Masowo produkowane, jednakowe przedmioty zamieniły się w unikatową serię przeróżnych wzorów. Kluczowy element – ogień – pełnił rolę zarówno kreatywną, jak i destrukcyjną.
"Beauty of Imperfection (Piękno niedoskonałości)" (2006) to trzecia i ostatnia praca z serii interferencji przemysłowych. Kolekcję masowo produkowanej, niewypalonej porcelany artysta poddał działaniu wody, która wypłukała dziury w naczyniach, pozbawiając ich jakiejkolwiek funkcji użytkowej.
Kwestia żydowska
"Początkowo wcale nie chciałem tu mieszkać i żyć. Zamierzałem tylko robić w Polsce swoją porcelanę, ale zobaczyłem, że Kielce bardzo się zmieniły, że to już inne miasto. Nie miałem poczucia, że wracam do miejsca przeklętego, wręcz odwrotnie" – mówi artysta w rozmowie z Magdą Brzezińską. "Historia mojego nazwiska to przestrzeń, w której jest wiele niezwykłych zdarzeń, niemal mistycznych. Dla mnie to jest bodziec do odkrywania przeszłości i do tworzenia."
W 65. rocznicę likwidacji kieleckiego getta – z inicjatywy Bogdana Białka i Stowarzyszenia im. Jana Karskiego – odsłonięto pomnik pamięci pomordowanych. Autorem jest Marek Cecuła – syn jednego z ocalałych z Zagłady. Rzeźba "Menora" (2007) to zatopiony w ulicy świecznik, postawiony w miejscu, w którym w czasie wojny było wejście do zamkniętej dzielnicy (obecnie przy ruchliwej alei IX Wieków Kielc). Jest pochylony, nie wiadomo, czy wyrasta, czy się zapada. "Daję ludziom różne możliwości interpretacyjne. Dla jednych kultura żydowska umarła, dla innych zaczęła się rodzić w nowych warunkach." Kostka kamienna, którą wyłożono otoczenie pomnika, pochodzi z przedwojennego bruku ulic getta.
Cecuła jest zwolennikiem przekazu wzbudzającego emocje, ale nie epatującego. Według artysty tragiczna przeszłość może zaistnieć w teraźniejszości w pięknych estetycznie formach. W innym projekcie – zbiorowej mogile pogromu kieleckiego na cmentarzu w dzielnicy Pakosze – nie posługuje się językiem martyrologii. Dramat wpisał w pękniętą Gwiazdę Dawida (2010). Złamana płyta obrazuje nagłe przerwanie życia pochowanych osób.
W 2009 roku w BWA Kielce odbyła się pierwsza wystawa Marka Cecuły w jego rodzinnym mieście. Instalacja zatytułowana "Fragmentacje" (2008) odnosi się do czterech religii: buddyzmu, chrześcijaństwa, judaizmu oraz islamu. Kompozycje zbudowano z resztek ceramiki użytkowej, poddano recyklingowi artystycznemu i przemieniono w sztukę czysto duchową. W wywiadzie zamieszczonym na stronie Szabaton artysta mówi:
"Ta wystawa składa się z czterech prac o tematyce religii monoteistycznych, z którymi zetknąłem się osobiście. (…) do wyjazdu z Polski w 1960 roku wychowany byłem w atmosferze katolickiej (…). Po przyjeździe do Izraela zacząłem poznawać stronę żydowską mojego pochodzenia, rozpoznając głębię tej religii, która mnie fascynuje do tej pory. Żyjąc w Galilei w kibucu, pomiędzy arabskimi wioskami zetknąłem się z islamem, poznałem ludzi, ich tradycję i wiarę. W późniejszym okresie zafascynowałem się filozofią Wschodu i włączyłem się w ruch buddyjski grupy Guru Maharaji (…)."
W 2011 roku Cecuła stworzył "Kronikę kielecką" – instalację składającą się z czarnego stołu z zagłębieniem w blacie, w którym znajdują się setki odłamków porcelanowych naczyń. Na ceramicznych szczątkach nadrukowane są fotografie miasta, getta, pogromu, pochodów pierwszomajowych, ale też zdjęcia rodziny artysty czy kieleckich chrześcijan oraz Żydów. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, rzeczy dobre ze złymi, smutne z radosnymi. Można usiąść na specjalnych ławkach i ułożyć swoje własne kolaże z wydarzeń ostatnich 60 lat w Kielcach.
Sam Cecuła widzi siebie przede wszystkim jako artystę, mówiąc w wywiadzie dla domosfery.pl:
(...)Bezwzględnie jestem Artystą! Działalność artystyczna to wolność i miejsce bez kompromisów - nawet w designie trzeba dopasowywać się do jakiejś funkcjonalności. Zaś w sztuce tylko własna wyobraźnia może być ograniczeniem. Dlatego kształtowanie artysty wymaga budowania umiejętnej wyobraźni - trzeba widzieć bardziej to, czego nie ma, niż to co jest.nW drugiej kolejności jestem edukatorem. Propagowanie kreatywności i odwagi myśli jest niezwykle ważnie i potrzebne we współczesnym świecie. Wykładałem w wielu szkołach w rożnych krajach i dzieliłem się, nadal się dzielę, swoją wiedzą i doświadczeniem. Bo im więcej będzie kreatywnych ludzi, tym lepszy będzie nasz świat (...)(http://ladnydom.pl/wnetrza/1,123942,17693109,Bezwzglednie_jestem_Artysta___WYWIAD_Z_MARKIEM_CECULA_.html).
Strona artysty: http://www.ceculamarek.com/
Wszystkie cytaty zamieszczone w tekście pochodzą z wywiadu przeprowadzonego przez Agnieszkę Sural, chyba że jest zaznaczone inaczej.