Pisarka Magdalena Samozwaniec z humorem wspominała pojawienie się odważnego stylu w swojej ksiażce "Maria i Magdalena":
Ewa Kossakowa, żona Jerzego, pojechała do Wiednia i wróciła stamtąd zupełnie zmieniona. Ta sama czy nie ta sama? Miała na sobie bardzo szeroką spódnicę z granatowej wełny, szalenie krótką, bo było widać spod niej widać cały bucik, i wycięty półdługi żakiet, który uwydatniał jej zgrabną figurk ę. Na głowie duży czerwony, płaski kapelusz, nałożony trochę na bok. Mamidło przeraziło się. - Jakżesz ty, moja Ewo, wyjdziesz na ulicę w tak krótkiej sukni? Przecież ludzie będą cię wytykać palacami! - Przecież cały Wiedeń chodzi teraz w takich szerokich i krótkich sukniach - odparła na to synowa. (...) Bardzo szybko wszystkie jej przyjaciółki kazały sobie zrobić takie same"
Moda lat 20. , jak zauważa Anna Sieradzka, dotrzymywała kroku emancypacji. Niezależność kobiety akcentowały mocnym makijażem. Oko podkreślały ciemnymi cieniami, usta krwistoczerwoną szminką. Same, bez męskiego towarzystwa przychodziły do kawiarni, a nawet, wbrew obowiązującym zasadom savoir-vivre'u, paliły papierosy. Uprawiały także sport...
Wyzwolone "chłopczyce" na korcie, ślizgawce i w automobilu
W przytaczanej przez prof. Sieradzką "Sztuce ubierania" , popularnym poradniku mody autorstwa Jadwigi Suchodolskiej, czytamy, że ubranie sportowe powinno być wygodne, ale przede wszystkim zgadzające się z przepisami przyzwoitości. Co to znaczy?
W znanych nadmorskich miejscowosciach: Juracie, Jastarni i Sopocie, z hotelowych pokoi panowie docierali na plażę w długich szlafrokowych płaszczach kąpielowych z miękkiej frotty, na głowie słomkowy kapelusz lub mała marynarska czapeczka. Panie spacerowały nad brzegiem w wytwornych, jedwabnych lub haftowannych piżamach. Stroje kąpielowe zdobiły falbany, a głowy finezyjne turbany. Od słońca chroniły wielobarne japońskie parasole z papieru. Wkrótce pojawiła się także lansowana przez Coco Chanel moda na opaleniznę, co spowodowało metamorfozę plażowego kostiumu, odkrywającego coraz więcej ciała. W ówczesnych poradnikach stylu czytamy:
"Najładniej wygląda, gdy jest zrobiony z wełnianego trykotu. Jeżeli kostiumu kąpielowego używamy na plażę, możemy dokupić podobny doń płaszcz kąpielowy, gumową czapeczkę lub wielki kapelusz, pantofelki z rafy lub gumy. Płaszcz kąpielowy powinien być niezbyt jaskrawy, obszerny, długi i ciepły."
Nieco później pojawiły się kloszowane krótkie spódniczki, dwuczęściowych kostiumów kąpielowych eleganci znad Bałtyku doczekali się dopiero pod koniec lat 30. Pierwsze fasony wraz z pantoflami typu espadrile zaprezentowano na Letnim Balu Mody w warszawskim Hotelu Europejskim w czerwcu 1939r.
Zajrzyjmy teraz do popularnych zimowych kurortów Zakopanego, Wisły czy Huculszczyzny. Ze stoków zniknęły kobiety szusujące w spódnicach, królowały swetry pod szyję, spodnie pumpy z wełnianymi skarpetami, eleganckie kapelusiki.
Na ślizgawkach obowiązywały gęsto plisowane spódniczki, skarpety wkładane na ciepłe pończochy i wysoko sznurowane buty, do których przykręcało się łyżwy. Podobny styl można było zauważyć na kortach tenisowych.
Automobilistki na przykład, (wśród nich m.in. Mira Zimińska) na przejażdzkę udawały się w skórzanych kurtkach, filtrujących powietrze rękawiczkach z licznymi nacięciami i w obcisłych pilotkach. Panie startujące w zawodach mogły prezentować się w jednoczęściowych kombinezonach.
Nogi utraciły swój czar
Krach na Wall Street i kryzys ekonomiczny 1929r. zbiegł się w czasie z powrotem kobiecości w modzie. Włosy starannie układano w finezyjne loczki, koczki, fale i trwałe ondulacje, długie suknie znów podkreślały kształty. Pojawiło się zauroczenie Afryką i egzotyka azjatycką, detale i kolory inspirowane były m.in. tradycyjnymi, batikowanymi kostiumami tancerek z Bali.
Malarz i portrecista Stefan Norblin w 1930r. na łamach czasopisma "Świat" z entuzjazmem proponował czytelniczkom dwa modele wieczorowych sukni, tak komentując długo oczekiwaną zmianę kobiecego stylu:
" Nareszcie doczekaliśmy się powrotu długiej sukni i z radością widzimy, jak kroczy tryumfalnie połyskująca wszystkimi barwami tęczy i aniliny długa, powłóczysta, falująca i jak roztacza urok swej kobiecości. Jak uwodzi harmoniją linii, miękkością każdego ruchu, gracją każdej pozy. Jak w delikatnym uścisku spowija biodra i jak wstydliwym ruchem zakrywa w bajecznych fałdach skarb kobiecych nóg. (...)
Dosyć mamy tych obnażonych kończyn i dawno zblazowaliśmy się ich częstym widokiem. Żadnemu pokoleniu męskiemu od czasów jaskiniowca, nie było danem oglądać w swem życiu tylu nóg kobiecych, ile myśmy musieli się naoglądać przez ostatnie kilka lat. Nogi stały się zbyt popularne, zbyt banalne i dostępne dla oczu. Nogi utraciły swój czar, kobieta ważny atut w grze miłości, a mężczyzna wiele rozkosznych złudzeń. Stosunek mężczyzny do nóg kobiecych stał się po prostu koleżeński" - narzekał w felietonie Norblin.
Wystrojone w krynoliny, cekiny i jedwabie gwiazdy kina i ekranu dwudziestolecia międzywojennego udawały się na słynne Bale Mody, odbywające się w warszawskim Hotelu Europejskim. Tam wybierano Króla i Królową Balu, co szczegółowo komentowano w kolorowej prasie. Zaszczytne tytuły wśród pań zdobywały m.in. Nina Andrycz, Vera Bobowska i Zula Pogorzelska, a wśród panów m.in. Fryderyk Jarossy i Jarosław Iwaszkiewicz. Zajrzyjmy więc do szafy przedwojennych arbitrów elegancji...