Razem i osobno
W kolejnym roku Stabrowscy przenieśli się na stałe do Warszawy. Początkowo równolegle rozwijali swoją działalność artystyczną. Szybko odnaleźli się też w warszawskim towarzystwie, urządzając np. popularne spotkania nazywane "herbatkami poziomkowymi". Lato spędzali najczęściej w Dłużniewie (obecnie na Litwie), w majątku przyjaciół, Eugenii i Stanisława Kierbiedziów. Było to też ulubione miejsce pracy Stabrowskiej.
Julia odniosła w tym czasie pierwszy poważny sukces. Za rzeźbę "Lelum-Polelum" otrzymała drugą nagrodę w konkursie organizowanym przez warszawskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, wyprzedzając w rywalizacji m.in. Xawerego Dunikowskiego.
W 1909 roku wspólnie wystawili swoje dzieła na dorocznej wystawie zbiorowej Zachęty. Co ciekawe, oboje pokazali wtedy portret Wandy Siemiaszkowej, warszawskiej aktorki teatralnej, Julia - rzeźbę, a Kazimierz - obraz.
Stabrowski całym sercem zaangażował się również w utworzenie warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, w czym aktywnie pomagała mu żona. W "Tygodniku Ilustrowanym", donosząc w 1904 roku o planowanym otwarciu uczelni, relacjonowano z entuzjazmem:
Przed trzema mniej więcej laty Stabrowski zjawił się między nami, rozprawiając z właściwą sobie swadą o potrzebie Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie i że on, gdyby tylko znalazł w mieście poparcie pieniężne, przez swoje stosunki gotów jest instytucję taką na nogi postawić […] on ruchliwy, rzutny, energiczny, dotarł do osób wpływowych, do ludzi zamożnych, poruszył wszystkie sfery społeczeństwa, przekładał, namawiał, zabiegał tak, że ostatecznie dzięki tym jego wysiłkom szkoła ze sfer westchnień pobożnych wstępuje na drogę urzeczywistnienia.