Dzieje teatru tworzą nie tylko autorzy, aktorzy i reżyserzy, inscenizatorzy, ale też inicjatorzy i organizatorzy, oddani bez reszty tej sztuce, jak dawniej Koźmian, Pawlikowski, a dziś niewielka grupka ludzi teatru tego pokroju, z Wilamem Horzycą na czele – pisał w 1946 roku o reżyserze i inspiratorze wielu przedsięwzięć teatralnych Władysław Józef Dobrowolski.
["Odra", 1946, nr 10]
Rodzina Horzycy wywodziła się z Czech, on sam właściwie nazywał się Wilhelm Henryk Hořitza. Uczył się w gimnazjum we Lwowie i Stryju, gdzie w 1908 roku zdał maturę. Później, w latach 1908–1914, studiował germanistykę, filologię klasyczną i historię sztuki na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Wiedniu. Po studiach, w 1914 roku, zaciągnął się do Legionów Polskich. Służył tam do 1918 roku. Ostatni rok wojny spędził we Lwowie; pracował jako gimnazjalny nauczyciel języka niemieckiego. W 1918 roku przeniósł się do Warszawy, odbywał tam służbę wojskową w Departamencie Gospodarczym Ministerstwa Spraw Wojskowych. W 1921 roku opuścił wojsko w stopniu kapitana. Od lat 20. pracował także jako pedagog. W okresie od 1922 do 1931 roku wykładał historię dramatu i teatru powszechnego w Państwowej Szkole Dramatycznej (od 1923 roku na Oddziale Dramatycznym Konserwatorium Muzycznego). W 1929 roku został dyrektorem tej szkoły.
W 1919 roku rozpoczął pracę literacką publikując recenzje i wiersze. Współpracował z "Pro arte" i "Zdrojem". W 1920 roku wszedł w skład grupy poetyckiej Skamander. Był jednocześnie redaktorem pisma "Skamander" i autorem manifestu artystycznego grupy, który ukazał się w pierwszym numerze pisma. W 1924 roku związał się z teatrem. Został sekretarzem artystycznym i dramaturgiem eksperymentalnego warszawskiego Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego. W czasie drugiego sezonu kierował tą sceną wspólnie z Leonem Schillerem i Aleksandrem Zelwerowiczem. Pracował i współtworzył awangardowy teatr – kolebkę nowoczesnej polskiej inscenizacji. Miał swój udział w kształtowaniu się stylu monumentalnego polskiego teatru, którego głównym inspiratorem i przedstawicielem był Schiller. Z inicjatywy Horzycy Schiller dał w 1925 roku na warszawskiej scenie prapremierę "Kniazia Patiomkina" Tadeusza Micińskiego, autora, którego Horzyca bardzo cenił. Poza tym twórca współdziałał też przy wystawieniu "Achilleis" Stanisława Wyspiańskiego (1925) i "Róży" Stefana Żeromskiego (1926) – kolejnych spektakli w reżyserii Schillera.
W latach 1931–1937 Horzyca był dyrektorem Teatrów Miejskich we Lwowie, w których skład wchodziły dwie sceny – Teatr Wielki oraz Teatr Rozmaitości. Stworzył i prowadził jedną z najbardziej interesujących scen ówczesnej Polski. Współpracował z ciekawymi twórcami – reżyserami Schillerem, Edmundem Wiercińskim, Wacławem Radulskim, Bronisławem Dąbrowskim oraz scenografami – Władysławem Daszewskim, Ottonem Axerem, Andrzejem Pronaszką. W swoim teatrze promował polski klasyczny repertuar, od słynnych, wystawionych z jego inspiracji "Dziadów" Adama Mickiewicza w inscenizacji Schillera (1932), który przygotował tu także "Sen srebrny Salomei" Juliusza Słowackiego (1932) po "Odprawę posłów greckich" Jana Kochanowskiego (1936, insc. Horzyca, reż. Antoni Cwojdziński). W repertuarze Teatrów Lwowskich znalazł się także Stanisław Wyspiański i Cyprian Norwid. Grano Wojciecha Bogusławskiego, Aleksandra Fredrę, Gabrielę Zapolską, Tadeusza Rittnera, Jerzego Szaniawskiego. Z klasyki światowej na afiszu pojawił się Calderon i Szekspir. Horzyca bardzo sobie cenił również współczesny repertuar, wystawiano George'a Bernarda Shawa, Henryka Ibsena, Gilberta Keitha Chestertona, Filippa Tomassa Marinettiego, Luigiego Pirandella. Na lwowskiej scenie twórca często adaptował teksty, inicjował i współtworzył spektakle, czasami był ich faktycznym reżyserem. Jednak w większości nie podpisywał realizacji swoim nazwiskiem. Nie miał wówczas jeszcze uprawnień reżyserskich, które zdobył w 1939 roku zdając egzamin w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie. Formalnie w Teatrach Miejskich jedynie dwa razy wymieniono go jako reżysera; było tak w przypadku sztuk Shawa ze scenografią Pronaszki – "Czarnej damy z sonetów" (1937) oraz "Profesja pani Warren" (1937). W latach 30. wydawał czasopismo "Scena Lwowska", w którym publikował także swoje szkice i artykuły. W tym czasie ugruntowało się jego myślenie o teatrze dalekim od naturalizmu i psychologizmu, a bliskim współcześnie pojętemu moralitetowi czy misterium. Horzyca był idealistą wierzącym w moc poezji, która ma kształtować wyobraźnię widza.
(...) światopogląd Horzycy, tradycyjnie katolicki, zawsze optował na rzecz heroizmu moralnego, ludzkiej woli i wyboru oraz głębokiej, niewzruszonej wiary w wartości – mówił Konstanty Puzyna. – Stąd jego programowa niechęć do wszelkich przejawów nihilizmu filozoficznego, a nawet czystej drwiny bez wyraźnej moralnej przeciwwagi.
[w: Wojciech Dudzik, "Wilama Horzycy dramat niespełnienia", Warszawa 1990]
W centrum zainteresowań reżysera zawsze pozostawało słowo, które otaczał głębokim kultem. Przekaz werbalny w teatrze Horzycy, zwłaszcza w jego własnych inscenizacjach, także powojennych, był na tyle ważny, że często cyzelowane, poetycko ujęte słowo prowadziło do patetycznej deklamacji, a w konsekwencji do monotonii i statyczności przekazu. Jednocześnie praca Horzycy z aktorami otwartymi na jego propozycje czystej, poetyckiej gry z dystansem przynosiła bardzo dobre efekty. Reżyser nie lubił dosłowności także w oprawie plastycznej. Scenografie do jego spektakli pozostawały umowne i oszczędne, często operowały podestami i innymi zmieniającymi się, rytmizującymi przestrzeń widowiska elementami.
W 1937 roku Horzyca opuścił Lwów i przeniósł się do Warszawy. Aż do wybuchu wojny współkierował Teatrem Narodowym, najpierw dzielił dyrekcję z Ludwikiem Solskim, później z Aleksandrem Zelwerowiczem.
W czasie dwudziestolecia międzywojennego Horzyca działał także politycznie, choć bez większego zaangażowania. W latach 1930–1935 reżyser był posłem na sejm z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Przez cały czas zajmował się jednocześnie pracą pisarską i translatorską. Przekładał z języka niemieckiego i angielskiego, był autorem tłumaczeń m.in. opowiadań Josepha Conrada, "Śmierci Dantona" Georga Büchnera, "Od poranku do północy" Georga Kaisera, "Magii" Gilberta Keitha Chestertona, "Wszyscyśmy tacy sami" Federicka Lonsdale'a i "Małżeństwa" Gabora Janosa Vaszary'ego. Publikował eseje, wydał m.in.: "Juliusz Słowacki. Dzieje ducha" (1927), "Dzieje Konrada" (1930), w którym zajmował się m.in. twórczością Norwida, Wyspiańskiego i Jana Lechonia oraz esej "Aleksander Zelwerowicz" (1935). W latach 20. współpracował ze "Sceną Polską" i dziennikiem "Epoka". Redagował miesięcznik społeczno-literacki "Droga" (1928–1937), później był redaktorem tygodnika społeczno-kulturalnego "Pion" (1937–1939). Już po śmierci Horzycy ukazało się książkowe wydanie jego szkiców i artykułów zatytułowane "O dramacie" (Warszawa 1969). Horzyca jest również autorem napisanego po wojnie dramatu o Mozarcie "Pożegnanie", który także został opublikowany po jego śmierci ("Dialog" 1959, nr 7).
W czasie okupacji twórca przebywał najpierw we Lwowie, a potem, od 1940 roku, w Warszawie. Pracował tutaj jako tłumacz w Zarządzie Miejskim. Na tajnych kursach w szkołach magistrackich wykładał historię literatury. Pomiędzy 1943 i 1944 razem z Ferdynandem Goetlem redagował konspiracyjne pismo "Nurt". W czasie powstania warszawskiego spłonęły jego dramaty o Aleksandrze Wielkim, Cezarze i Wilsonie pisane w czasie wojny. Po upadku powstania Horzyca przedostał się do Krakowa. Wkrótce zaangażował się w działalność teatralną, wyjechał do Katowic. W 1945 roku został zastępcą dyrektora w katowickim Teatrze im. Stanisława Wyspiańskiego. Jeszcze w tym samym roku objął pełną artystycznych sukcesów dyrekcję Teatru Ziemi Pomorskiej w Toruniu, którą sprawował do 1948 roku, a więc do czasu oficjalnego zadekretowania socrealizmu jako jedynego słusznego artystycznego kanonu. W latach 1947–1948 kierował również teatrem w Bydgoszczy administracyjnie połączonym ze sceną toruńską. Koncepcje dotyczące teatru i jego posłannictwa Horzyca ukształtował jeszcze przed wojną. W Toruniu z powodzeniem wcielał je w życie. Realizował idee teatru monumentalnego o bardziej niż u Schillera kontemplacyjnym, wyciszonym charakterze. Uważał, że teatr powinien "stać" wielkim klasycznym repertuarem, ale równocześnie żywo interesował się współczesną dramaturgią, zarówno zachodnią, szczególnie anglosaską, jak i polską. W Toruniu sporo reżyserował, zrealizował tu "Sen nocy letniej" (1946, wspólnie z Leonią Jabłonkówną) i "Romea i Julię" Szekspira (1947), "Życie snem" Calderona (1947), "Wesele" Wyspiańskiego (1947). Pracował nad bardzo mu bliskim Norwidem, pokazał interesujące prapremierowe widowisko "Za kulisami", w którego wplótł także "Tyrteja" (1946).
Koncepcja inscenizatorska Horzycy polegała na przeciwstawieniu się w obu dramatach dwóch światów – pisała o tym spektaklu Danuta Falak. – Po jednej stronie był to świat prawdy i głębokiej miłości zdolnej do wielkich czynów [...], świat poważnego stosunku do człowieka i jego przeżyć. Po drugiej stronie świat obłudy i fałszu, płytkiej miłości krępowanej konwenansami i dobrym tonem, pustoty i wygórowanych ambicji gości balowych [...]." ["Pamiętnik Teatralny", 1965, nr 2]
W Toruniu Horzyca pracował równocześnie nad dramatem współczesnym, pokazał tutaj m.in. "Magię" Chestertona (1947), "Cezara i Kleopatrę" Shawa (1948) i "Pugaczowa" Siergieja Jesienina (1948). Dawał premiery najciekawszych polskich dramatów najnowszych, wystawił m.in. "Dwa teatry" Szaniawskiego (1946) i "Orfeusza" Anny Świrszczyńskiej (1946).
Po dyrekcji toruńskiej trzy lata Horzyca spędził w Poznaniu kierując administracyjnym molochem – Państwowym Teatrem Polskim w Poznaniu, w którego skład wchodziły cztery sceny. Powtórzył tutaj wiele inscenizacji toruńskich, m.in. "Sen nocy letniej" (1948), "Pugaczowa" (1948), "Mozarta i Salieriego" Aleksandra Puszkina (1949) i "Major Barbarę" Shawa (1949). Wyreżyserował "Czarującą szewcową" Federico Garcii Lorki z oprawą plastyczną Jana Kosińskiego (1950). Z tym scenografem przygotował wcześniej sztukę z francuskiego repertuaru klasycznego – "Fedrę" Jeana Racine'a z wielką rolą Ireny Eichlerówny (1949), która zagrała również w "Profesji pani Warren" Shawa (1951) – spektaklu reżyserowanym przez Horzycę w warszawskim Teatrze Współczesnym. W 1951 roku pod naciskiem władz, którym nie podobał się poetycki charakter jego teatru dyrektor musiał opuścić Poznań. W czasach stalinowskich coraz trudniej znajdował miejsce w dusznym i tępym socrealizmie, kolejne jego propozycje repertuarowe odrzucała cenzura. Funkcjonował raczej na marginesie życia teatralnego. Tułał się po kolejnych scenach nie zagrzewając nigdzie na długo miejsca. W sezonie 1951/1952 był zastępcą dyrektora Teatru Narodowego. Przez rok kierował Teatrami Dramatycznymi we Wrocławiu, by w 1953 roku zostać zwolnionym. W latach 50. reżyserował w Teatrze Polskim we Wrocławiu, Teatrze im. Jaracza w Olsztynie, na scenach krakowskich (Teatr im. Słowackiego, Stary Teatr, Teatr Młodego Widza) i warszawskich (Teatr Współczesny, Teatr Narodowy). Po przełomie październikowym, w 1957 roku, Horzyca został dyrektorem Teatru Narodowego. Na warszawskiej scenie proponował ambitny repertuar. Powtórzył dwa przygotowane wcześniej na innych scenach spektakle. Była to "Fedra" Racine'a z Eichlerówną (1957) oraz "Za kulisami" Norwida zagrane z jednoaktówką "Miłość czysta u kąpieli wodnych" (1959). Dał premiery "Wyzwolenia" Wyspiańskiego (1958) i najciekawszy spektakl tego okresu "Księcia Homburgu" Heinricha Kleista (1958), autora którym zajmował się jeszcze podczas studiów w Wiedniu. Przygotował wówczas tezę doktorska zatytułowaną "Szekspir i Kleist". W czasie pracy nad Norwidem był już poważnie chory. Premiera tego spektaklu odbyła się 14 marca, już po śmierci Horzycy. Dyrektorem narodowej sceny był więc niecałe dwa lata.
Nagrody
- 1947 – III nagroda Ministerstwa Kultury i Sztuki za reżyserię i inscenizację "Romea i Julii" z Teatru Ziemi Pomorskiej w Toruniu na Festiwalu Szekspirowskim
Autor: Monika Mokrzycka-Pokora, wrzesień 2006.