Książkę Violi Spolin "Improwizacja dla teatru" uważaną za biblię teatru improwizacji przeczytało kilka pokoleń aktorów, reżyserów, komików, dramaturgów i pisarzy. A także kilku studentów Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, którzy parę lat później teorię zamienili w praktykę. I tak powstał Klancyk.
"Klancyk to na wielu poziomach ważne doświadczenie"
Dzisiaj Klancyk to oprócz Maćka Buchwalda także Krzysztof Dziubak, Bartosz Młynarski, Piotr Sikora, Błażej Staryszak, Paweł Neugebauer i Krzysztof Wiśniewski (kiedyś także Michał Sufin - obecnie szef Klubu Komediowego, Magda Staroszczyk). "Przechodziliśmy różne koleje losu, grono twórców Klancyka topniało, aż tu nagle, 2-3 lata temu, zastrzyk kosmicznej energii spowodował konsolidację zespołu - opowiadał w rozmowie z Culture.pl Krzysztof Dziubak.
Podczas pięciotygodniowych warsztatów w chicagowskim teatrze iO aktorzy Klancyka pod okiem wybitnych amerykańskich komików uczyli się nie tylko techniki długiej improwizacji, ale także po prostu bycia ze sobą. Dziubak dodawał:
Staramy się budować improwizacyjną wspólnotę, środowisko. Te wielogodzinne spotkania, próby i warsztaty są niezbędne dla stworzenia narracji spektaklu, pomagają nam się lepiej zrozumieć się na scenie. Także bez słów.
Magda Staroszczyk, jedyna w dawnym składzie kobieta wspominała, że regularne spotkania z Klancykiem i publicznością działały jak narkotyk. - Nie wiedziałam, w co się pakuję - żartowała Magda. - Improwizacja wymaga nieustannej gimnastyki intelektu, kojarzenia, fantazji. Mózg pracuje na najwyższych obrotach.
- Zaskakujemy samych siebie, cały czas zmieniamy i doskonalimy teatralny język – to Bartosz Młynarski. - Warto wiele razy przychodzić na nasze spektakle i rozsmakowywać się w nich – tłumaczył z kolei Dziubak. - Bierzemy temat i ogrywamy go naszą abstrakcyjną wyobraźnią. Jest dużo przy tym śmiechu, zabawy, ale też głębszych przeżyć i refleksji, takich drobnych dekonstrukcji rzeczywistości. Klancyk to na wielu poziomach ważne doświadczenie - opowiadał.
Ścichapęk w labiryncie
Na swojej stronie internetowej pisali : "Ambicją naszej grupy jest badanie możliwości scenicznych amerykańskich i angielskich metod improwizacji w połączeniu z polskim kontekstem teatralnym, kulturalnym czy społecznym oraz specyficznym poczuciem humoru aktorów Klancyka". I to właśnie humor uwiódł nie tylko publiczność, ale także krytyków, literatów, muzyków, którzy chętnie przyjmują zaproszenia na improwizacyjne wieczory. Agnieszka Drotkiewicz, dziennikarka i pisarka, pierwsze spotkanie tak opisała w "Wysokich Obcasach" :
Jak opisać ich poczucie humoru? Nie mizdrzy się, za to iskrzy się skojarzeniami, pasuje do niego słowo ''ścichapęk'', a także hasło ''orientuj się!''; słowa klucze to ''labirynty'' i ''fajerwerki inteligencji''. Są też elementy melancholii - pamiętam charakterystykę jednego z bohaterów: ''Czasem wydaje mu się, że jest opuszczoną cerkwią'' (...) Klancyk osiąga fantastyczny efekt, stosując minimum środków zewnętrznych, będąc na antypodach estetyki show. Nie mają nawet kapelusza, a wyciągają rzeczy dużo lepsze niż króliki - potrafią zagrać wszystko: człowieka w każdym wieku, zwierzęta, warzywa korzeniowe, planetę Saturn czy też toster.
Zasady improwizowanego totolotka są bardzo proste: "Coś wymyślicie wy, coś wylosujemy, a jeszcze co innego samo wyjdzie zza filaru. Dowiecie się, kto blokuje, kto nie kontynuuje wątku i dlaczego nikt nie pamięta jaki jest tytuł sceny. Spektakl jest trójwymiarowy. Wykorzystuje technikę posiadania dwóch oczu" - czytamy na stronie internetowej teatru. Wyposażona w taką wiedzę publiczność może przyjść na spektakle długiej formy improwizowanej, gdzie trzeba wyrabiać się na szalonych zakrętach skojarzeń.
Improwizowali między innymi do tekstów Doroty Masłowskiej, Szczepana Twardocha i Mariusza Szczygła, muzyki Pablopavo, Marcina Maseckiego i Pawła Szamburskiego, monologów Janusza Gajosa, Andrzeja Seweryna czy Jana Peszka.
źródła: Wysokie Obcasy, Polityka, materiały prasowe teatru Klancyk, materiały własne, Culture.pl, oprac. AL, aktualizacja ZLS, grudzień 2021.