Urodził się w 1924 roku we wsi Badurki (powiat płocki), w rodzinie ziemiańskiej. Jego młodość – podobnie jak to się stało udziałem całego pokolenia – została brutalnie przerwana w 1939 roku.
"O godzinie czwartej rano usłyszeliśmy armaty bitwy pod Mławą – wspominał Sumiński[1]. – W tym momencie stałem się dorosły. […] Miałem wtedy piętnaście lat i byłem uczniem gimnazjum w Płocku – słynnej 'Małachowiance', słynnej, bo to jest najstarsza średnia szkoła w Polsce, ma ponad siedemset lat. Od tej pory zacząłem być traktowany jako człowiek dorosły. Ponieważ mój ojciec już nie żył i stałem się nieoczekiwanie głową rodziny".
Swoją dojrzałość Sumiński potwierdził pięć lat później udziałem w Powstaniu Warszawskim (batalion "Zośka", pseudonim Leszczyc). Po wojnie rozpoczął studia ekonomiczne w warszawskiej SGH i został młodszym asystentem przy Katedrze Ekonomiki Obrotu Towarowego. Kariera naukowa nie była mu jednak pisana. W 1949 roku trafił do więzienia.
"Zostałem oskarżony o próbę obalenia ustroju siłą – wspominał artysta w rozmowie z Markiem Gryglem i Tadeuszem Rolke[2]. – I wyszedłem bez wyroku, z braku dowodów. UB miało swoją politykę wsadzania. Nigdy nie wsadzali wszystkich z danego środowiska. Z batalionu 'Zośka' prawie wszystkich zamknęli, zostawiając kilka osób. Postanowiono zniszczyć te elementy, które zostały z 'Zośki'. Siedziałem tylko pół roku, ale straciłem asystenturę".
Po wyjściu z więzienia dokończył studia (1952) dzięki wsparciu swojego promotora, po czym rozpoczął pracę w Spółdzielczym Instytucie Naukowym, a później w Instytucie Handlu Wewnętrznego. Stało się jednak jasne, że jego przeszłość powstańcza i ziemiańskie pochodzenie skutecznie zablokują mu wszelkie ścieżki awansu w nauce.
"Studia doktorskie: powiedziano mi żebym sobie kupił młotek i wybił je sobie z głowy… wreszcie mnie zwolniono w ogóle i poszedłem wtedy do Centralnej Agencji Fotograficznej"[3].
Od archiwisty do reportera
Fotografią zainteresował się jeszcze podczas studiów. Nie była to z początku fascynacja, lecz – jak sam twierdził – konsekwencja uświadomienia sobie, że nie posiada talentu do rysunku. Miał jednak wielką potrzebę tworzenia i potrafił się tej potrzebie poświęcać. Powiększenia wykonywał nocą w swoim małym pokoiku, po czym pakował naświetlone papiery w czarną folię i jechał na drugi koniec miasta, gdzie mógł je wywołać.
W Centralnej Agencji Fotograficznej praca Sumińskiego polegała na dobieraniu gotowych zdjęć do scenariuszy wystaw, poświęconych w większości gospodarce. Jeśli CAF potrzebnych zdjęć nie posiadał, Sumiński musiał ich szukać w archiwach prywatnych fotografów. Tym sposobem poznał wielu znanych artystów, przede wszystkim Edwarda Hartwiga, którego do końca życia uważał za najwybitniejszego polskiego fotografa XX wieku.
Po kilku latach spędzonych w CAF Sumiński się zwolnił i zaczął pracę w Wytwórni Filmów Medycznych, dla której filmował (kamerą Arriflex 35) rozmaite operacje i zabiegi medyczne. Również w tej instytucji spędził ledwie kilka lat, aby przejść do prowadzonego przez Wandę Telakowską Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, gdzie zajmował się między innymi fotografowaniem mody.
Pod koniec 1961 roku przyszła pora na kolejną zmianę: rozpoczął współpracę z wydawnictwem Polonia, które wydawało magazyny "Polska". Istniały trzy jego wersje: jedna przeznaczona na kraje zachodnie, druga na kraje Europy Wschodniej i ZSRR oraz trzecia wersja, wydawana po angielsku i francusku jako "The Polish Review" bądź "La Revue Polonaise", przeznaczona na Azję i Afrykę. Sumiński pracował dla tego ostatniego wydania jako fotoreporter. Zajęcie było prestiżowe i dawało tak rzadką w PRL możliwość podróżowania, dzięki czemu fotograf odwiedził m.in. w Afrykę Zachodnią i Mongolię, ale także poznawał niedostępne dla większości oblicza Polski. Pływał lodołamaczem po Odrze, fotografował zakłady przemysłowe. W 1964 roku znowu musiał się jednak rozstać z pracą.
"Miałem nieprzyjemną przygodę. […] Zrobiłem zdjęcie w katedrze w Fromborku i Irena [Jarosińska] powiedziała, że to ona zrobiła to zdjęcie, a w laboratorium pomylono negatywy. Zadałem sobie wiele trudu, żeby to wyjaśnić. M.in. sprawdziłem, że ja to zdjęcie zrobiłem wcześniej, niż ona utrzymywała, ale mimo to… To jedno z bardziej znanych moich zdjęć. Ona jednak uparła się. Więc poprosiłem, by pokazała negatyw, ja jej mój pokazałem. To była dziwna historia. Powiedziała, że wysłała to zdjęcie do jakiegoś pisma w Niemczech i że nie ma tej odbitki. Ale przecież nie można zrobić identycznego zdjęcia"[4].
Niebo w krajobrazie
Zanim jeszcze rozpoczął pracę w wydawnictwie Polonia, w 1957 roku Tadeusz Sumiński dostał się do Związku Polskich Artystów Fotografików. W tamtym czasie przynależność do związku była warunkiem umożliwiającym fotografowi branie prywatnych zleceń. Żadna instytucja nie miała bowiem prawa płacić za usługi osobie prywatnej, mogła natomiast złożyć zamówienie w Pracowniach Sztuk Plastycznych, które z kolei zatrudniały fotografa, lecz warunkiem była jego przynależność do ZPAF. Po odejściu z wydawnictwa Polonia Sumiński mógł więc działać jako fotograf niezależny. Wykonywał przede wszystkim pocztówki na zlecenie "Ruchu" (do tej pracy również konieczna była przynależność do ZPAF). Nieco pogardzane przez fotoreporterów i fotografów z ambicjami artystycznymi zajęcie dało Sumińskiemu nie tylko niezłe dochody, ale także możliwość kontaktu z krajobrazem, przede wszystkim z ukochaną przezeń Suwalszczyzną.
Pierwsza indywidualna wystawa Tadeusza Sumińskiego została otwarta 19 października 1963 roku w warszawskiej Kordegardzie – wówczas oficjalnej galerii Ministerstwa Kultury i Sztuki. Otworzyła ona kilkunastoletnią serię wystaw pod wspólnym tytułem "Niebo w krajobrazie". W swoim credo artystycznym Sumiński deklarował, że za najwyższą wartość w fotografii uważa jej dokumentalność, ale nie potrafi pozbyć się chęci estetyzowania. Ten dualizm dał o sobie znać w wystawie z 1985 r. prezentowanej w nieistniejącej już Małej Galerii w Warszawie pod tytułem "Anatomia krajobrazu".
"Ona była skonstruowana na tej zasadzie, że ja wchodziłem dosłownie, w pejzaż, ani brzydki ani ładny, i wydobywałem z tego pejzażu fragmenty brzydkie i ładne" – tłumaczył artysta[5].
Sumiński stał konsekwentnie po stronie fotograficznej tradycji, prostoty formy i oszczędności środków wyrazu. Odwoływał się do tradycji bułhakowskiej, podziwiał Hartwiga, cenił twórczość Pawła Pierścińskiego. W późniejszym okresie inspirowała go także fotografia amerykańskiego klasyka krajobrazu, Ansela Adamsa, którego wystawę oglądał w warszawskiej galerii ZPAF w 1976 roku.
Tadeusz Sumiński zmarł w Warszawie w 2009 roku.