Następny projekt Rafała Milacha, "7 pokoi" (2011), to opowieść o ludziach przynależących dziś do pokolenia trzydziestolatków, którzy urodzili się jeszcze w Związku Radzieckim, ale w dorosłe życie weszli już w Rosji rządzonej przez Putina. Wszyscy byli przy tym "zwykłymi" Rosjanami — nienależącymi ani do grona obywateli najuboższych, ani do bajecznie bogatej oligarchii mieszkańcami przedmieść dużych rosyjskich miast. Wyprawa do Rosji wynikała z prywatnych pobudek — Milach chciał w jej trakcie poznać mieszkających na Syberii krewnych. "7 Rooms" nie jest jednak wynikiem jednorazowego wypadu, a długiego poznawania bohaterów i obserwowania ich codzienności i towarzyszenia protagonistom opowieści podczas zwykłych zajęć. "Przeszedłem trzy fazy znajomości z moimi bohaterami. Najpierw byli przewodnikami po miastach, potem stali się bohaterami moich zdjęć, a na koniec przyjaciółmi, z którymi więcej rozmawiam, niż ich fotografuję”, opisywał artysta. Odnalezienie wspólnego języka ułatwiała wspólnota pokoleniowych doświadczeń związanych z dzieciństwem przypadającym na schyłek komunizmu i wchodzeniem w dorosłość na jego gruzach. Twórca również oddał fotografowanym osobom głos, nie ograniczając opowieści do własnej perspektywy — zarówno w książce, jak i na prezentującej projekt wystawie w Zachęcie (2012), fotografiom towarzyszyły wypowiedzi ich bohaterów. W wersji książkowej towarzyszył im również tekst białoruskiej noblistki Swietłany Aleksijewicz, fragment książki "Urzeczeni śmiercią" z 2010 roku, opisujący historie byłych mieszkanek i mieszkańców Związku Radzieckiego, którzy po jego upadku, nie odnajdując się w nowej rzeczywistości, targnęli się na swoje życie.
Fotograf odwiedzał siedmioro swoich bohaterów przez sześć lat w trzech miastach: Moskwie, Jekaterynburgu i Krasnojarsku. Zdjęcia zgromadzone w photoooku "7 pokoi" powstały jednak dopiero po kilku latach, pomiędzy rokiem 2006 i 2010. Nie składają się one na spójny obraz pokolenia, nie informują o jego warunkach życia we współczesnej Rosji. Podobnie jak wcześniej "Szare", efektem jest projekt balansujący między tym, co specyficzne dla danego miejsca, a uniwersalne dla szerszego obszaru i momentu historycznego, obraz wykraczający poza stereotypy związane z Rosjanami. „To, że są Rosjanami, jest ważźne, ale nie najważniejsze dla mnie. Przede wszystkim są ludźmi, a potem mieszkańcami Rosji — najważniejszy zatem jest ten uniwersalny, ludzki przekaz”, mówił Milach.
W tak wycinkowym obrazie rosyjskiego społeczeństwa Milach nie pretendował do konstruowania socjologicznej analizy. Fotografie składające się na "7 pokoi" są raczej próbą oddania prywatnej więzi, jaka powstała podczas spotkań fotografa z portretowanymi.
Portrety bohaterek i bohaterów projektu przedstawiają ich w sytuacjach równie zwyczajnych, co ich społeczny status — w domu, w pracy, podczas wypoczynku, pod blokiem, w czasie przerwy na papierosa czy kąpieli w jeziorze. To kadry balansujące między reportażem a intymnym portretem. Jak wyjaśniał twórca w rozmowie z Joanną Kinowską przy okazji prezentacji "7 pokoi" w Zachęcie: "Kiedy jechałem pierwszy raz do Rosji, miałem zupełnie inny pomysł i nastawienie. Rysowałem sobie taki duży projekt Rosja: coś superglobalnego, opisowego, komentującego. Mniej więcej trzy lata zajęło mi dojście do tego, że nie jestem w stanie tego zrobić, że coś takiego mnie przerasta”. Ludzie, których Milach fotografował niejako na marginesie szeroko zakrojonego projektu mającego być fotograficzną summą Rosji, z czasem stali się jego głównymi bohaterami. Jednocześnie Milach nie tylko balansował pomiędzy lokalnym a uniwersalnym, ale także pomiędzy dystansem reportera a bliskością przyjaciela — projekt został zamknięty w momencie, gdy fotograf sam zaczął "przyłapywać się" na wynikającej z bliskości wobec bohaterów utracie dystansu.