Około 1950-1951 grupa przyjaciół wywodzących się z Klubu Jazzowego "Melomani" coraz częściej przyjmowała zaproszenia z innych miast. W ten sposób z nieformalnej i spontanicznej działalności zaczął się wykluwać zespół z krwi i kości. Symbolem tej przemiany stało się zaakceptowanie stałej nazwy, która zaczęła funkcjonować w odniesieniu do zespołu podczas warszawskich koncertów. Publiczność stolicy słyszała o działającym w łodzi Klubie "Melomani" i uważała, że jazzowy zespół z tamtego miasta ów klub reprezentuje, stąd też o grupie zaczęto mówić po prostu Melomani.
Nazwa ta była niezbyt ścisła, wszak klub od dawna nie istniał, nie było czego reprezentować, poza tym grali w nim muzycy nie tylko z Łodzi, ale także z Krakowa. Takie niuanse nie były jednak istotne dla publiczności gromadzącej się w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a nazwa Melomani przylgnęła do zespołu na dobre około 1951 roku (potem używano także wersji Hot Club Melomani).
Od 1951 można z całą pewnością mówić o właściwej historii Melomanów, wcześniejszy okres traktując jako czas przemiany z amatorskiej grupy do działalności niemal profesjonalnej. Niemal, bo przecież jeszcze przez kilka lat wykonywanie jazzu będzie zabronione, więc o jakimkolwiek jego publicznym i oficjalnym graniu nie będzie mowy.
Andrzej Wojciechowski wspomina:
W przeciwieństwie do Klubu "Melomanów", w którym w zasadzie dominowała jazzująca muzyka taneczna, nasz zespół był prawdziwie jazzowy, jego bebopowy, radiowego pochodzenia repertuar inspirował osiemnastoletni wówczas Andrzej Trzaskowski. Nowa treść nie przeszkodziła kibicom przylepieniu zespołowi starej firmy. Pod nazwą Melomanów znał nas cały kraj. W rzeczywistości graliśmy na balach w Szkole Filmowej, w knajpach, ale także w prywatnych mieszkaniach.
1952 rok to dla Melomanów czas szczególnie ważny: w ich szeregach pojawił się drugi pianista - Krzysztof Komeda a popularność zespołu zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Występowali m.in. w Zakopanem, a w także w Ustroniu Morskim, gdzie Komedzie udało się załatwić dwumiesięczny kontrakt w lokalu dancingowym "Ustronianka".
Wtedy też w repertuarze zespołu zaczął odbijać dwie koncepcje artystyczne, które zaowocowały wyodrębnieniem się w łonie Melomanów dwóch podgrup, grających jazz tradycyjny i jazz nowoczesny. O tym jak dobrze sobie w tym czasie radził zespół, świadczy wydana w 1999 roku przez "Jazz Forum" płyta zawierająca archiwalne nagrania zespołu. Najstarsze utwory sięgają roku 1952 i pokazują wyraźnie, że w tamtym czasie nie tylko udawało się obchodzić przepisy i grać muzykę jazzową, ale także udawało się ją utrwalić przed mikrofonami Polskiego Radia w Krakowie.
W połowie lat 50. zespół stał się ozdobą wszystkich ważnych imprez muzycznych. Melomanami uczestniczyli w głośnych na całą Polskę spotkania animowanych przez niestrudzonego Leopolda Tyrmanda: "Jam Session nr 1", "Turniej Jazzowy", "Studio 55", "Seans z powidłami", "Zimno i gorąco". Brali także udział w pierwszych festiwalach jazzowych w Sopocie (1956-1957), zawsze gorąco przyjmowani (choć przyznać trzeba, że w drugiej połowie lat 50. Melomanom przybyła całkiem pokaźna konkurencja, często grająca od nich lepiej i bardziej nowocześnie).
Ukoronowaniem tego przełomowego dla polskiego jazzu okresu stał się koncert Melomanów w Filharmonii Narodowej w Warszawie. 5 stycznia 1958 jako pierwszy polski zespół jazzowy Melomani stanęli na scenie tej szacownej instytucji dokonując czegoś, o czym ledwie kilka lat wcześniej można było tylko pomarzyć: wprowadzili jazz do świątyni muzyki poważnej, przypieczętowując tym samym triumfalny powrót jazzu z kulturowych katakumb.
Osiągnąwszy tak wiele, zespół postanowił nie kontynuować działalności, tym bardziej, że tworzący go muzycy zaczęli przymierzać się do nowych koncepcji, których realizacja kolidowała z funkcjonowaniem Melomanów. Z początkiem roku 1958 zespół przestał istnieć.
Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz wspomina:
To nastąpiło spontanicznie. Misja została spełniona, nasze zamierzenia osiągnięte. Wyprowadziliśmy jazz z katakumb i wprowadziliśmy do filharmonii, co było dowodem, potwierdzeniem, że uznany został jako forma sztuki.
Zbiegło się to w czasie z pojawieniem się na jazzowej scenie młodych muzyków, dla których Melomani byli głównym punktem odniesienia. Ich nowatorskie propozycje pokazywały jak wiele będzie miał do powiedzenia nowy polski jazz i pozwalały Melomanom na przejście w stan zasłużonego odpoczynku.