Malarka, autorka ekspresyjnych, mizantropijnych obrazów, zwyciężczyni 42. Biennale Malarstwa Bielska Jesień w 2015 roku. Urodziła się w 1990 roku w Tarnowie.
Pochodząca z Tarnowa Martyna Czech studiowała na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych, którą skończyła w 2017 roku w pracowni Andrzeja Tobisa. Pierwszy raz o artystce stało się głośno, gdy jeszcze jako studentka zdobyła główną nagrodę w najważniejszym polskim konkursie malarskim – Bielskiej Jesieni. Prezentowane wówczas obrazy dobrze oddają charakter całego jej dorobku – to płótna malowane szybko, ekspresyjnie, tematycznie rozpięte między przepracowywaniem własnych skomplikowanych relacji z innymi ludźmi a cierpieniem zwierząt.
Na obrazie "WC" głowa byka brocząca krwią leży na posadzce tytułowej toalety. W "Ex 1" główną bohaterką jest alter ego malarki, czteroręka postać o błękitnej skórze, niemal gadzich, zielono-czerwonych oczach i ostrych kłach, jakby skrzyżowanie hinduskiej bogini z wojowniczką z "Mortal Kombat". Rozrywa ona na kawałki ciało mężczyzny, który niewątpliwie ma swój odpowiednik w rzeczywistości. W jednej z rąk bohaterka trzyma jego głowę niczym Judyta Holofernesa.
Zwycięstwo nieznanej wówczas szerzej studentki w Bielskiej Jesieni wzbudziło poruszenie wśród widzów i niektórych krytyków nie ze względu na tematykę jej obrazów, a ich formę. Czech to spadkobierczyni malarzy nowej ekspresji, święcącej triumfy w latach 80. Gdyby chcieć szukać bliskich jej artystów, byłaby to właśnie ta generacja, z Ryszardem Grzybem na czele, którego obrazy z połowy lat 80., takie jak "Zarzynanie czarnego koguta" rezonują z malarstwem Czech formalnie i tematycznie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Martyna Czech, "Domowe przedszkole", 40x60 cm, olej na płótnie, 2016, fot. K. Morcinek
Czech maluje szybko, zdecydowanymi pociągnięciami pędzla, miejscami płasko, a w innych fragmentach mięsistymi impastami. W pracach młodej malarki mniej jest jednak nowoekspresyjnej ironii. Przede wszystkim zwierzęta nie są u Czech sztafażem, pretekstem do formalnych zabaw i malarskich anegdot. Przy całym przejaskrawieniu i absurdalnym niekiedy natężeniu przemocy i okrucieństwa malarka podejmowane tematy traktuje całkowicie poważnie.
Malarstwo Martyny Czech bywa porównywane do innych współczesnych malarek – jej rówieśniczki Karoliny Jabłońskiej czy nieco starszej Aleksandry Waliszewskiej. Jabłońska równie chętnie czerpie z dziedzictwa nowej ekspresji i podobnie jak Czech jest przy całej ekspresyjności swoich płócien świetną kolorystką, jednak jej obrazy są o wiele bardziej stonowane malarsko, dopieszczone w detalu, a ikonograficznie skupione na relacjach międzyludzkich. Jeśli pojawiają się w nich np. drapieżne koty, to jako alegorie. Podobnie jest u Waliszewskiej, która ciągle eksperymentuje z ikonografią, sięgając do całego wachlarza historycznych odniesień, od XX-wiecznych ilustracji z pulpowych powieści grozy po średniowieczne iluminacje.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Martyna Czech, "Pustelnica", 120x160 cm, olej na płótnie, 2018, fot. dzięki uprzejmości artystki
Prace Czech w porównaniu do koleżanek po pędzlu są znacznie bardziej bezpośrednie, dosadne i brutalne. Sceny kadrowane są ciasno, jak w nieudanych czy nawet wykonywanych przypadkiem fotografiach. Tło artystka redukuje często do płaskiej plamy barwnej lub schematycznej niemal jak na dziecięcych rysunkach scenerii – jednolita zieleń trawy, proste konary drzew, błękit nieba i szarość zarysowanych jednym falistym ruchem ręki chmur, jak w obrazie "Pustelnica" z 2018 roku.
Jak sama opisuje, interesują ją stany i uczucia skrajne. W obrazach Martyny Czech nie ma więc niejednoznacznych bohaterów i moralnych odcieni szarości. Jest nienawiść, miłość, zemsta, cierpienie, śmierć. Człowiek jest przyjacielem lub – znacznie częściej – zdrajcą, wrogiem i istotą z gruntu parszywą. Przede wszystkim wobec zwierząt, które w obrazach nierzadko biorą na nich odwet.
W "Zamianie" ludzkie plecy stają się drapakiem dla wyprężonego kota, który zostawia na nich krwiste esy-floresy, w "Ścieżce miłości" ludzkie ciało staje się pokarmem dla kameleona. Szczególnym uczuciem malarka darzy króliki – puchaci przyjaciele artystki na licznych obrazach również zmieniają się w krwiożercze, stworzenia żądne zemsty za stulecia krzywd.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Martyna Czech, "Tort", olej na płótnie, 70 x 100 cm, 2016, fot. dzięki uprzejmości artystki
Jak pisała Karolina Plinta w tekście katalogowym przy okazji wystawy "Jad":
Text
Czech, ludzi nieszczególnie lubiąca (za to, że są źli, za to co zrobili jej oraz światu), jest równocześnie zagorzałą obrończynią zwierząt, jako istot bezbronnych i niewinnych. Są one także tymi bardziej pozytywnymi bohaterami jej malarstwa – najczęściej pojawiają się w nim jako ofiary ludzkiej głupoty i nikczemności, są zabite przez myśliwych lub przyrządzone na talerzu.
Podczas gdy zwierzęta reprezentują faunę jako taką, ludzie z obrazów Czech mają z reguły konkretne odpowiedniki wśród realnych bliskich i znajomych artystki. Mogą to być dawne przyjaciółki, które dopuściły się jakiegoś świństwa lub bez słowa zniknęły z życia artystki, rodzina, dawni i obecni partnerzy. Wśród bohaterek pojawia się też nierzadko sama artystka. W autoportretach Czech nie dokonuje jednak psychicznej introspekcji, a najczęściej potęguje poczucie beznadziei – przedstawia się jako bierna świadkini ludzko-zwięrzęcej makabry, siedząca nieruchomo z kolanami podciągniętymi pod brodę i opuszczoną głową.
Postawa Martyny Czech naznaczona jest więc wrażliwością posthumanistyczną, choć w wersji radykalnej, podlanej mizantropią. Stosunek malarki do ludzkiej natury najlepiej oddaje obraz z 2017 roku zatytułowany "Ludzkie prze-trwanie". Karolina Majewska-Güde pisała, że to "wyobrażenie fragmentu organicznej, brązowej, ziemistej, wypuszczającej białe kłącza materii, sportretowanej na tle niebieskich zacieków". Karolina Plinta opisała zaś tę pracę w sposób bardziej dosadny, bliższy języka samej artystki: "dla Martyny Czech ludzkość jest tylko stadem owsików grzebiących się w gównie".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Martyna Czech, "Cień za dnia", olej na płótnie, 2016, fot. dzięki uprzejmości artystki
Kiedy u Czech pojawia się seksualność, to najczęściej w postaci dosadnej, wręcz obscenicznej, w genitalnych zbliżeniach ("Naturalna harmonia", 2018) czy ujęciach metaforycznych, ale przypominających sceny z hadkorowej pornografii gore ("Błędne koło gównoprawdy", 2018).
Z czasem odbiorcy oswoili się z malarską retoryką Czech i po szumie wokół Bielskiej Jesieni zaczęły spływać na artystkę kolejne laury. Pierwszą wystawę artystki urządziła jednak nie galeria publiczna, a krakowska Potencja – galeria prowadzona przez trójkę malarzy z grupy o tej samej nazwie, czyli wspomniana Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki i Cyryl Polaczek. Rok później, w 2017, Martyna Czech została laureatką Talentów Trójki, a pod koniec 2018 roku otrzymała nominację do Paszportów Polityki.
W 2020 roku w bytomskiej Kronice otworzyły się dwie synchronicznie prezentowane indywidualne wystawy Martyny Czech i Kaspra Lecnima. Nicią łączącą obydwie ekspozycje było zaangażowanie polityczne oparte nie tyle na projektowaniu nowych rozwiązań, a na gorzkich diagnozach i wyczekiwaniu zmian. Martyna Czech mówi, że "politykę ma w dupie" i nic nie robi sobie z prób interpretowania jej prac przez pryzmat jakichkolwiek nurtów filozoficznych. Malarkę interesuje głównie to co "tu i teraz". Czech maluje z pewnego rodzaju automatyzmem, motywem jej obrazu może być wszystko: królik, nastrój, zasłyszane gdzieś słowo czy zwrot. Uogólniając, Czech maluje swoje najbliższe otoczenie; to fizyczne, i to psychiczne. Artystka zawsze nadaje swoim pracom bardzo konkretne tytuły, nie pozostawiając widzowi zbyt dużo pola do indywidualnej interpretacji.
Wybrane wystawy indywidualne:
- 2020 – "Przywoływanie", CSW Kronika, Bytom; „Martyna Czech. Budzi emocje”, Clay Warsaw, Warszawa
- 2019 – "Nic nas nie łączy" z Leszkiem Knaflewskim, BWA Warszawa
- 2018 – "Jad 2", BWA Tarnów
- 2017 – "Jad", Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała
- 2016 – "Pewne konflikty", Potencja, Kraków
Wybrane wystawy zbiorowe:
- 2021 – "Dla Johanne i Anny – wystawa z kolekcji sztuki Galerii Bielskiej BWA, BWA Bielsko-Biała
- 2020 – "W czarodziejską burzę włożę własną duszę", BWA Warszawa; "Jesteśmy okropne", BWA Olsztyn; "Milk Me Sugar", Galeria Arsenał, Białystok;
- 2019 – "Farba znaczy krew", MSN Warszawa; „Małposzczur”, Rondo Sztuki, Katowice; "Prace domowe", Wykwit, Wrocław; "Pałac sztuki. Młode malarstwo polskie", Oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowe w Gdańsku; GAFU – Granice malarstwa 3, Wydział Sztuki Uniwersytetu Ostrawskiego, Ostrawa
- 2018 – "Dzieci światła", Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała
- "Wielcy sarmaci tego kraju / Wielkie sarmatki tego kraju", BWA Tarnów
- "Komunikacja ze wszystkim, co jest", Fundacja Stefana Gierowskiego, Warszawa
- 2017 – "Nienawidzę wszystkich", Arman Galstyan, Warszawa
- 8. Triennale Młodych, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku,
- 9. Biennale Sztuki Młodych "Rybie Oko", Centrum Aktywności Twórczej w Ustce,
- "Od sztucznej rzeczywistości do selfie. Autoportret w sztuce polskiej", BWA Wrocław
- 2016 – "KREW-WERK", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa
- 2015 – 42. Biennale Malarstwa Bielska Jesień, Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała
Oprac. Piotr Policht, grudzień 2018. Aktualizacja: HSZ, lipiec 2021.