Tematy religijne powracają także w rysunkach czarnym chińskim tuszem. Motyw zdjęcia z krzyża czy wizerunek Madonny znaczone niejednorodną grubą linią za pomocą maczanego w tuszu trzonka pędzla lub patyka mają wręcz charakter bliski chińskiej kaligrafii. Sprowadzone są do wykonanych kilkoma płynnymi ruchami (w razie niezadowalających efektów wielokrotnie powtarzanymi) znaków. Tła znaczone są najwyżej kilkoma kreskami, twarze ujęte jedynie zdecydowanym konturem, bez jakichkolwiek dodatkowych detali.
Obok tematyki religijnej poczesne miejsce w dorobku Bohusza-Szyszko zajmował pejzaż. Tuż po zamieszkaniu w Anglii artysta powracał pamięcią do rodzinnej Wileńszczyzny, szkicując wileńskie weduty i fragmenty budynków, a także związane z dziejami miasta postaci, wreszcie wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej. O ile krajobrazy miejskie w jego dorobku to efekt powrotów wyobraźnią na Wileńszczyznę, tak natura w pejzażach Bohusza-Szyszko ma przede wszystkim oblicze szkockich lasów oglądanych podczas wycieczek na północ. Pejzaże powstawały także podczas zagranicznych wojaży artysty, m.in. do Egiptu. Jan Wiktor Sienkiewicz zwracał uwagę, że i krajobrazy zyskują nierzadko symboliczny, quasi-religijny wymiar poprzez stosowany często przez malarza motyw wyeksponowanego promienia światła, którego metafizyczny wymiar sugerowany jest niekiedy i w tytule, jak w obrazie "Fiat lux".
Do pejzażu, martwej natury i portretu po okresie dominacji tematyki religijnej powrócił artysta z dużą intensywnością w drugiej połowie lat 70., wykonując dość mocny zwrot i tematy religijne podejmując już tylko sporadycznie. W tych późnych obrazach religijnych z lat 80. pozostaje gruba faktura, ale zmienia się sposób kładzenia farby, nakładanej już nie mocnymi, ostrymi pociągnięciami, a punktowymi dotknięciami, dźgnięciami pędzla o płótno, jakby artysta próbował pożenić ekspresjonistyczną formułę z pointylistycznym sposobem konstruowania obrazu stosowanym przed laty.
Podobne połączenie typowej dla Bohusza-Szyszko ekspresji z bliskim kapistom, m.in. Janowi Cybisowi, sposobem budowania obrazu krótkimi, nawarstwionymi pociągnięciami pędzla odnajdziemy także w wielu portretach – bliskich, londyńskich dyplomatów, ludzi Kościoła, wreszcie autoportretach malarza. Faktura pozostawała w nich gruzłowata i rozedrgana, ale kolorystyka nieco się uspokajała, stawała chłodniejsza i głębsza, osadzona w rzeczywistości materialnej (londyńskiej pracowni artysty), nie metafizycznej, pełna głębokich brązów, wyrazistych czerwieni, stonowanych zieleni i błękitów. Także twarze, choć "wyłaniały się" niejako z kipieli wzburzonej farby, modelowane były bez radykalnych zniekształceń.