Absolwentka warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1966). Zaraz po uzyskaniu dyplomu zaangażowała się do Teatru Dramatycznego w Warszawie, w którym występowała do 1982 roku. Przez następne 10 lat była aktorką Teatru Polskiego w Warszawie, a od 1992 należy do zespołu Teatru Ateneum.
Debiutowała w wieku 18 lat w filmie Jana Rybkowskiego "Spotkanie w bajce" (1962). Podczas studiów zagrała jeszcze w filmach: "Rozwodów nie będzie" Jerzego Stawińskiego (1966), "Pieczone gołąbki" Tadeusza Chmielewskiego (1966), "Mocne uderzenie" Jerzego Passendorfera (1966). W "Sublokatorze" Janusza Majewskiego (1966) wcieliła się, w specjalnie dla niej napisaną, rolę Małgosi. Początkowo chętnie obsadzana w rolach komediowych, grywała przede wszystkim beztroskie, współczesne dziewczyny, zalotne i śmiałe, bez kompleksów. Dopiero Basia Wołodyjowska, w filmie "Pan Wołodyjowski" Jerzego Hoffmana (1968), dała jej pole do popisu. Magdalena Zawadzka zagrała bez wątpienia najlepszą Sienkiewiczowską bohaterkę. Postać Basi zmieniała się w miarę rozwoju akcji, od beztroskiej w swej młodzieńczej radości i czupurności, do dojrzałej, tragicznie doświadczonej przez los kobiety. Do dzisiaj Basia jest utożsamiana z Magdaleną Zawadzką. Dzięki tej roli stała się najpopularniejszą polską aktorką roku 1970, zdobyła "Złotą Maskę" i tytuł "Gwiazdy Filmowego Sezonu".
Pracę na planie filmowym godziła z występami w Teatrze Dramatycznym, miała swój udział w sukcesach tej sceny, w najlepszym jej okresie, w latach siedemdziesiątych. Do najlepszych jej ról należą na pewno postaci z inscenizacji Ludwika René: Zofia Pawłowna w "Mądremu biada" Aleksandra Gribojedowa (1967), Jadwiga w "Kronikach królewskich" Stanisława Wyspiańskiego (1968), Rosaura w "Życiu snem" Pedro Calderona (1969). Najciekawszą była jednak rola tytułowa w "Iwonie, księżniczce Burgunda" Witolda Gombrowicza (1975), także w reżyserii René.
Magdalena Zawadzka ofiarnie przeistoczyła się w niewydarzoną Iwonę, ale zrobiła to subtelnie, z utajonym ciepłem, dyskretnym wdziękiem i obroniła tę biedną istotę, czyniąc ją osobą głęboko po ludzku czującą, prawdziwą (Zofia Jasińska, "Bilans zysków i strat", "Tygodnik Powszechny" 23 marca 1975, nr 12).
Doskonale czuje się w repertuarze klasycznym, w historycznym kostiumie. Zagrała bardzo wiele ról szekspirowskich. W Teatrze TV m.in.: Kasię w "Poskromieniu złośnicy" (1971) w reżyserii Zygmunta Hübnera, Ofelię w "Hamlecie" (1974) w reżyserii Gustawa Holoubka, Helenę we "Wszystko dobre co się dobrze kończy" (1974) w reżyserii Edwarda Dziewońskiego.
Dla Magdaleny Zawadzkiej najważniejszą i najtrudniejszą rolą była jednak rola Lady Makbet (reżyseria Andrzej Wajda, 1969). Artystka tak wspomina swoją pracę:
Lady Makbet była na moich antypodach. Za pomocą wyobraźni musiałam dokonać swoistej ekwilibrystyki. Zwłaszcza w scenie obłędu, żeby zagrać tę scenę musiałam sobie wyobrazić dramatyczną zmianę, która nastąpiła w psychice Lady Makbet. To był dla mnie wielki próg aktorski. Dzięki ogromnej pracy odkryłam w sobie coś, co procentowało we wszystkich rolach, które później zagrałam" ("Mistrz i Magdalena", rozmowa z Magdaleną Zawadzką, "Przegląd Tygodniowy" 2 grudnia 1998, nr 48).
Jedną z ostatnich ról zagranych w Teatrze Dramatycznym była Muszka w "Skizie" Gabrieli Zapolskiej (1981). Zawadzka znakomicie zagrała postać młodej, naiwnej i niedoświadczonej mężatki, która przy boku męża, lecz nie za jego sprawą, odkrywa prawdziwą miłość. Z naiwnej prowincjonalnej gęsi przeistaczała się w oszalałą, pełną namiętności kobietę. Umiejętność pokazania tej metamorfozy uczyniła z roli kreację, którą zgodnie nazwano "brawurową".
Bardzo piękne przedstawienie. Obie pary: młodsza (Fronczewski i Zawadzka) i starsza (Holoubek i Krafftówna) wspaniale skontrastowane, zróżnicowane. Mała galeria typów damsko-męskich. Żadnych uproszczeń, zwulgarnień, wszystko zgodne z literą i duchem Zapolskiej. Każdy ma tu swój format, nawet Muszka, młoda mężateczka dotąd nie rozbudzona. Magda Zawadzka wyposaża ją w naiwny wdzięk i – przecież – wielką żywiołowość. Świetna rola, brawurowa. (Teresa Krzemień, "Skizowy kwartet", "Kultura" 31 maja 1981, nr 22).
Wraz z likwidacją Teatru Dramatycznego przez władze stanu wojennego, skończył się także najciekawszy i najintensywniejszy okres w życiu aktorki. W Teatrze Polskim, do którego przeniosła się wraz z mężem Gustawem Holoubkiem, zagrała kilka ciekawych ról. W "Lekkomyślnej siostrze" Włodzimierza Perzyńskiego (1987, reż. Andrzej Ziębiński) stworzyła na przykład znakomity duet z Anną Seniuk. Obie "odmalowały" niezrównane portrety kobiet-plotkarek zamkniętych w ciasnych ramach konwenansu.
Magdalena Zawadzka nakreśliła rolę charakterystyczną. Jej Ada, przyciszona, skromniutka, dyskretnie wścibska, zostawiła margines dla wyobraźni. (Wojciech Natanson, "O lekkomyślnej siostrze", "Życie Literackie" 3 maja 1987, nr 18).
Aktorstwo Zawadzkiej dojrzewa wraz z nią samą. W jej dorobku artystycznym pojawiają się role kobiet kokieteryjnych, pełnych tajemniczości, jak postać Damy w "Letnim dniu" Sławomira Mrożka (1984, reż. Kazimierz Dejmek), pełnych wdzięku i filuterności jak Mirandolina w sztuce Carlo Goldoniego pod tym samym tytułem (1992, reż. Zbigniew Bogdański), czy najciekawsze, charakterystyczne jak kuma Ubowa w "Królu Ubu" Alfreda Jarry (1991, reż. Kazimierz Dejmek), gdzie Zawadzka zostaje obsadzona jak gdyby wbrew swoim uwarunkowaniom, zarówno zewnętrznym, jak i psychicznym.
Magda Zawadzka byłaby ostatnią aktorką, w której widziałbym "materiał" na Ubową. Chłopczykowaty Hajduczek zmienił się bowiem nie tylko w piękną, dojrzałą kobietę, ale i rasową charakterystyczną aktorzycę, która zręcznie potrafi lawirować między drwiną wścibskiej, starej Ady w "Lekkomyślnej siostrze" Perzyńskiego, a obroną charakteru Ksantypy w sztuce Morstina (...). Dejmkowi do jego [staropolskiej] komedii bardziej pasuje mała urocza [lisiczka], która z siłą Lady Makbet potrafi pchnąć swego potężnego chłopa na drogę zbrodni. Trudno nie ulec wdziękowi i komicznej werwie Zawadzkiej. (Jerzy Jasiński, "W jarmarcznej budzie", "Słowo" 9 czerwca 1991, nr 21).
W Ateneum, gdzie występuje od 1992 roku, zagrała przeraźliwie pragnącą miłości, samotną Adelajdę – bohaterkę sztuki Karoline Leach "Mr Love" (1999, reż. Tomasz Zygadło).
Cieszę się, że mogę zagrać kogoś, kogo nie grałam od lat – powiedziała aktorka. – Moja bohaterka jest osobą, która w ciągu dwóch godzin zmienia się diametralnie. To fascynujące! (Katarzyna Wereszczyńska,"Kryminalne intrygi i historie miłosne", "Życie Warszawy" 29 stycznia 1999, nr 24).
Później wcieliła się także w postać Urszuli Loyer, dojrzałej kobiety, która wiąże się z młodym Vincentem van Goghiem w sztuce "Vincent i Urszula" Nicolasa Wrighta w reżyserii Barbary Sass (2003).
Dominującym klimatem spektaklu jest jednak nastrój smutku, który niesie sobą Urszula Loyer, znakomicie grana przez Magdalenę Zawadzką - pisała Iza Natasza Czapska. - Barbara Sass, mistrzyni w reżyserowaniu kobiecych ról, pokazała całkiem nową twarz znanej aktorki. Zadziwiające jest, z jaką powściągliwością, prostymi środkami, jak choćby brak uśmiechu na ustach, które wyraźnie lubią się śmiać, rzeczowym a zarazem ciepłym tonem głosu, tłumionym w gestach pożądaniem, oddała wielki kobiecy żal i na nowo budzące się uczucia. ("Życie Warszawy" 05.06.2003).
Zagrała Lisę w komedii o małżeńskich nieporozumieniach Erica-Emmanuela Schmitta "Małe zbrodnie małżeńskie" (2005, reż. Marcin Sosnowski), partnerował jej jako Gilles Leonard Pietraszak. Z tym samym aktorem spotkała się w kolejnej komedii "Chwile słabości" Donalda Churchilla (2006, reż. Marcin Sosnowski), którą świętowała 40-lecie pracy na scenie. Jej ostatnie, jak do tej pory, role w Ateneum to Imgłogena w "Stacyjce Zdrój" (2008, reż. Adam Opatowicz i Andrzej Poniedzielski), spektaklu zbudowanym z piosenek Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, oraz Pani Pupko w "Namiętnościach" Isaaka Bashewisa Singera w reżyserii Izabelli Cywińskiej (2009).
Film, jakby też trochę o Magdalenie Zawadzkiej zapomniał. W 1996 roku pojawiła się w jednym z odcinków mini-serialu Krzysztofa Zanussiego "Opowieści weekendowe" w roli specjalnie dla niej napisanej. W "Babskim interesie" zagrała pracownicę SB, która po przemianach ustrojowych została biznes woman, ale rozpoznana przez prześladowane dawniej kobiety ponosi swoistą karę za swoje zbrodnie.
Urok Magdaleny Zawadzkie – mówił reżyser – polega na tym, że z dystansem traktuje samą siebie. Co rzadko zdarza się u aktorek, ma ogromną łatwość poświęcania artystycznego ego, jeśli tylko pozwoli to trafniej opisać świat. Użycza wtedy siebie dla opowieści. Może nawet denerwować ludzi: przecież demaskuje ich z wielką przenikliwością. (Jacek Cieślak, "Sienkiewicz biłby brawo", "Rzeczpospolita" 5 kwietnia 1996, nr 82).
Ostatnio aktorkę można było zobaczyć w popularnych serialach telewizyjnych, m.in. w "Na dobre i na złe" oraz "39 i pół".
W 1999 roku ukazała się książka autorstwa Magdaleny Zawadzkiej pod tytułem "Kij w mrowisko". Składa się z dwóch części: autobiograficznej i felietonowej, w której zebrane zostały artykuły, jakie pisała do magazynu "Kobieta i Styl". Pisanie, jak sama mówi w jednym z wywiadów, jest wytchnieniem od pracy aktorskiej.
Na scenie gram postać stworzoną przez autora i mówię cudzym tekstem. A tutaj jestem naprawdę sobą i mówię własnym głosem. ("Dystans do siebie", "Kobieta i Styl" 2001, nr 2).
Ważniejsze nagrody i odznaczenia:
- 1968 – Srebrna Maska – nagroda w plebiscycie "Expressu Wieczornego" na najpopularniejszą aktorkę roku 1967;
- 1970 – I miejsce w plebiscycie czytelników "Panoramy Północy" na najpopularniejszą aktorkę filmową roku 1969; Złota Maska – nagroda w plebiscycie czytelników "Expressu Wieczornego"; Złote Grono za rolę Basi w filmie "Pan Wołodyjowski" Jerzego Hoffmana na 1. Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie;
- 1971 – Srebrna Maska – nagroda w plebiscycie czytelników "Expressu Wieczornego" na najpopularniejszą aktorkę w roku 1970;
- 1979 – Zasłużony Działacz Kultury;
- 1982 – Nagroda za rolę Muszki w przedstawieniu "Skiz" Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Witolda Zatorskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie na 8. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych;
- 2003 - III miejsce w plebiscycie publiczności za rolę Urszuli w przedstawieniu "Vincent i Urszula" w reżyserii Barbary Sass w Teatrze Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie na 42. Rzeszowskich Spotkaniach Teatralnych.
Opracowanie: 2002.
Aktualizacja: Monika Mokrzycka-Pokora, listopad 2009.