Zachodni wschód, wschodni zachód
Spora część akcji "Siwego dymu" dzieje się w Krakowie – mieście, które z Wawelem i panteonem polskich bohaterów zupełnie nie pasuje do wizerunku polskiej transformacji. Warszawska recepta na sukces kompletnie nie sprawdziła się w przypadku dawnej stolicy Polaków, zmieniając ją w zatłoczone miasto turystyki i seksbiznesu. I tylko smog, jak w "Przydusze" Macieja Piotra Prusa, mieści się wśród mitów polskiej nowoczesności.
Narrator i zarazem główny bohater "Siwego dymu" wzorem romantycznych buntowników dokonuje sądu: zarówno nad społecznością, która go ukształtowała, jak i kolejnymi, podobnymi do siebie narodowościami z middle Europe. Poznaje je jako korespondent wojenny i gromadzi rządzące nimi absurdy. Odwołuje się do porównywania ich do Indian (Indianami północy nazywał Litwinów Miłosz). Pięć cywilizowanych plemion to figura zaczerpnięta z podboju Ameryki, kiedy to pięć plemion indiańskich w największym stopniu upodobniło się do swoich dręczycieli.
Szczerek stara się połączyć dwa wydawałoby się odległe horyzonty kulturowe: zachodnią dystopijność i wschodnią wyobraźnię apokaliptyczną. Odległe, ponieważ pierwsza ma źródło w nauce, druga w religii. Dystopijność ma udane wcielenia w literaturze rosyjskiej, ale przez lata ugruntowała swoją pozycję głównie w społeczeństwach Zachodu, którym religię zastąpiły nauki społeczne. Z kolei wyobraźni apokaliptycznej, żywcem wyjętej z pradawnych, słowiańskich proroków, nie da się wyizolować z Nowej Europy (Neuropy, jak to nazywa się w "Siwym dymie"). Świadectwem tego są mity i teorie spiskowe, stałe basso continuo wschodnioeuropejskich myśli politycznych (więcej o nich przeczytać można w "Międzymorzu").
W poprzednich odsłonach Szczerkowej narracji widzieliśmy, jak komponenty świata zachodniego wchodzą w symbiozę z tymi, które wyhodował słowiański wschód. Przykładem może być rumuński pasterz z "Międzymorza", w czapce, takiej jak ta, w której rozstrzelali Ceausescu, ze smartfonem w jednej ręce, a pasterskim kijem w drugiej. O ile pasterz to symbol dawnego pisarstwa autora "Siódemki", o tyle jego nowe wcielenie możemy utożsamić z uczestnikiem futurystycznego konfliktu w Kosowie, który przetrzymał 10 godzin, udając trupa, a gdy wreszcie został złapany, błagał o litość żołnierzy wrogiej armii... Kiedy go puścili, zostawił im na pożegnanie granat, aby wybić ich co do jednego. Historia ta w "Siwym dymie" jest opowiedziana, jak to w gawędzie, bardzo pogodnie.
"Siwy dym" jest antytezą sentymentalnego folkloru "Duchologii". Elementy zachodnie i wschodnie wchodzą w konflikt, a tajemnicza mgła, która niesie ze sobą pożogę, jest jakby wyjęta z pisanych w XIX wieku baśni i klechd słowiańskich (jak choćby te zebrane przez Kazimierza Wójcickiego). Szczerek miesza ze sobą apokaliptyczne symbole i narracje, budując książkę błyskotliwą, ale dla wielu niedostępną. Nagromadzenie symboli i anegdot służących za przypowieści buduje chaos. I choć chaos ten odwzorowuje wschodnio-zachodni tygiel, może utrudniać recepcję.