Autorami tej niezwykłej książki są mieszkający w Polsce od 1983 roku Ngo Van Tuong, tłumacz przysięgły i aktywista oraz malarka, graficzka i fotografka Dorota Podlaska. Artystka była wielką entuzjastką jadania w wietnamskich barach na Stadionie Dziesięciolecia, jeszcze zanim w ostatnich latach jego funkcjonowania stało się to modne wśród warszawiaków. Ten "schyłkowy" okres działania Stadionu uchwyciła między innymi w cyklu obrazów "Ta ostatnia niedziela". To właśnie w jej głowie narodził się pomysł na książkę, który stopniowo ewoluował, aż w końcu w 2018 roku ukazała się "Słodko-kwaśna historia, czyli wszystko, co chcieliście kupić w wietnamskich sklepach, ale baliście się zapytać". Składają się na nią między innymi obrazy z cyklu "Ta ostatnia niedziela", rozbudowany esej autorstwa Ngo Van Tuonga oraz zbiór zdjęć.
Miasto w mieście
Na początku swojej opowieści Ngo Van Tuong podkreśla:
[znam] prawie wszystkie produkty w wietnamskim sklepie spożywczym. Stąd pomysł na ten nietypowy przewodnik. Na jego stronach poznacie sekrety wietnamskiej sztuki kulinarnej, najważniejszej ze sztuk. Jest to przewodnik po wietnamskich, stadionowych sklepikach spożywczych i garkuchniach. "Ale Stadionu Dziesięciolecia i Jarmarku Europa już nie ma, po co więc ten przewodnik?" – spytacie słusznie. No właśnie dla Was, drodzy czytelnicy, cofam czas i zatrzymuję się na obrazach i sklepików spożywczych, i garkuchni wietnamskich, i życia bazaru dumnie zwanego przez lata Jarmarkiem Europa.
Barwnie opisuje nieistniejący już Stadion Dziesięciolecia, swoiste miasto w mieście, rządzące się własnymi prawami i posiadające własny rynek nieruchomości. Dla osiedlających się w Polsce Wietnamczyków był on bardzo ważny również dlatego, że nigdy nie brakowało tam pracy. Na wynajmowanej przez Wietnamczyków obszernej powierzchni Stadionu ważną rolę odgrywały handel odzieżą i obuwiem, wypożyczalnie kaset wideo, zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, ale też – co nas tu najbardziej interesuje – bary, sklepy spożywcze i ruchome warzywniaki na wózku (warzywa i owoce są bowiem niezbędne w wietnamskiej kuchni).
Ngo Van Tuong od 2007 roku posiada polskie obywatelstwo. Do Polski przyjechał jeszcze jako stypendysta we wrześniu 1983 roku. Po ukończeniu wydziału budownictwa okrętowego na Politechnice Warszawskiej był między innymi kierownikiem restauracji, handlarzem, dziennikarzem, aktorem, politykiem, tłumaczem przysięgłym. Przez jakiś czas pracował na Stadionie – również jako przewodnik – potrafi więc o nim zajmująco opowiadać. Wspaniale też opowiada historie mieszkających w Polsce Wietnamczyków, pokazuje jak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zmieniało się tu życie ich społeczności, przybliża historię i kulturę Wietnamu. Możemy się na przykład dowiedzieć, że Ba Lan, czyli Polska, kojarzy się Wietnamczykom przede wszystkim ze śniegiem:
Śnieg pozostaje dla Wietnamczyków nieznany, niedostępny, ba, szlachetny i niewinny – jest alegorią czystości i niewinności. A dlaczego akurat Polska kojarzy im się ze śniegiem? Wszystko za sprawą wietnamskiego poety, a zarazem długoletniego wysokiego szczebla członka wietnamskiej partii komunistycznej, Tố Hữu i jego wiersza pod tytułem "Em ơi, Ba Lan – Kochanie, oto Polska". Wczesną wiosną 1959 roku ów poeta rewolucyjny przyjechał do Polski jako gość trzeciego zjazdu PZPR. Pierwszy raz widział śnieg, pierwszy raz widział, jak śnieg pada, jak topnieje.
Zainspirowany polskim marcowym śniegiem wiersz był w Wietnamie bardzo dobrze znany i przez długi czas spora część Wietnamczyków poznawała Polskę właśnie dzięki niemu.
Wszystkie wspaniałości z wietnamskich sklepów spożywczych
Podczas niemal czterdziestu lat w Polsce Ngo Van Tuong miał też okazję obserwować powstawanie kuchni pol-viet, a także zmiany w odbiorze wietnamskiej kuchni. Od pierwszych barów z jej spolszczoną (często ze względu na brak składników) wersją, poprzez fascynację warszawiaków knajpkami na Stadionie, wielką karierę phở, która stała się nieodzownym elementem kuchni warszawskiej, po coraz bardziej eleganckie i "autentyczne" wietnamskie restauracje. Chociaż obecnie to właśnie autentyczność jest w cenie, a Polacy mają coraz większą wiedzę o całkowicie egzotycznych dla nich jeszcze dwadzieścia lat temu składnikach, to jednak część produktów z wietnamskich sklepików spożywczych pozostaje nierozpoznana, a ich nazwy nie mają polskich odpowiedników. Stąd nieoceniona wartość przewodnika Ngo Van Tuonga. Poznajemy dzięki niemu bogactwo świeżych i bardzo aromatycznych ziół, takich jak mięta wietnamska, pachnotka, rdest czy juta kolorowa. Dowiadujemy się, czym są niebieski imbir, balsamka, durian czy czarny kardamon oraz tego, że wiele potraw i składników w wietnamskiej kulturze kulinarnej jest uznawanych za posiadające właściwości lecznicze (np. wąkrota, kurkuma, grzyby mun). Ja zostałam zaskoczona takimi ciekawostkami jak ta, że to, co u nas funkcjonuje pod nazwą "makaron sojowy", to tak naprawdę makaron ze skrobi pacioreczników wietnamskich lub ze skrobi fasoli mung. Przy wyborze tej nazwy zadziałały względy praktyczne i potrzeba szukania zrozumiałych dla Polaków nazw – trudno sobie bowiem wyobrazić, by "makaron z pacioreczników wietnamskich" w menu restauracji znalazł kilkadziesiąt lat temu wielu entuzjastów.
Przemiany smaku
Chociaż w wietnamskich sklepikach można kupić specjalną przyprawę do zupy phở, to Ngo Van Tuong sugeruje, że jej przygotowanie w domu jest dosyć skomplikowane i nie warto gotować jej na przykład dla jednej osoby. Tym bardziej że do tego stopnia zawojowała ona polskie miasta, że bez problemu można w nich znaleźć restaurację lub bar serwujący świetne phở. Zajmująco opowiada on o długiej i ciekawej historii tej potrawy, o jej kolejnych przemianach i migracjach (z północy Wietnamu na południe, do Stanów Zjednoczonych, wreszcie – do Polski). Rozbija też popularny mit na jej temat:
Phở zawsze podaje się w dużej misie, dlatego cudzoziemcy uważają – i tak jest w literaturze obcojęzycznej – że phở to główny posiłek dnia Wietnamczyka. Tymczasem phở zazwyczaj jada się w Wietnamie na śniadanie lub jako przekąskę między głównymi posiłkami.
Poprzez te wszystkie objaśnienia i opowieści Ngo Van Tuonga o Stadionie, o mieszkających w Polsce Wietnamczykach oraz ich smakach dzieciństwa, zyskujemy nie tylko wgląd w kulturę kulinarną Wietnamu, ale możemy też zobaczyć, jak tworzą się nowe tradycje wietnamsko-polskie. Nie tylko kulinarne.
-
Ngo Van Tuong, Dorota Podlaska
"Słodko-kwaśna historia, czyli wszystko, co chcieliście kupić w wietnamskich sklepach, ale baliście się zapytać"
Wydawnictwo Drzewo Babel, Warszawa 2018
Liczba stron: 152
ISBN: 9788364488856