Jest w Warszawie kulinarnej coś jeszcze, co zapewnia jej pęd: otwartość, niepowstrzymana chęć odkrywania nowości. To stąd, pierwotnie ze Stadionu Dziesięciolecia, Polska nauczyła się kuchni wietnamskiej, ze szczególnym uwzględnieniem pho. Warszawa oswoiła Polaków z Wietnamczykami i z Polakami pochodzenia wietnamskiego właśnie poprzez barową kuchnię. Dziś pojawiły się już nie tylko bary, ale i lepsze restauracje, autorskie, w których zjeść można dania nieodmiennie przygotowane przez Wietnamczyków (lub Polaków wietnamskiego pochodzenia). Z Warszawy rozpłynęła się na kraj moda na wszelkie kuchnie etniczne, w tym tajskie, japońskie, koreańskie, francuskie, włoskie, gruzińskie, izraelskie, bułgarskie, węgierskie. Nic dziwnego: to miasto-moloch, ściągające do siebie wszystko, co ciekawe, drenujące kraj z ludzi, miasto ministerstw, banków i wszystkiego, co centralne. Jest też w Warszawie wielki wybór barów i restauracji dla wegetarian i wegan, niby jak w całym kraju, tyle że więcej, no i były prędzej dostępne. To dla stolicy charakterystyczne. Ale jeśli miałbym wybrać jedno współczesne danie warszawskie, byłaby to zupa pho: z tym się Warszawa dziś kojarzy. Dość tania, olbrzymia porcja gorącej zupy z dodatkami, zawierająca wszystko, czego człowiekowi trzeba do życia, a przy tym nadzwyczaj smaczna.
Współczesne cukiernictwo warszawskie jest równie ciekawe. Owszem, nadal cieszą się wzięciem oldskulowe cukiernie osiedlowe, i to świetnie. Z drugiej strony, wszelkie wyroby piekarnicze i cukiernicze najczęściej kupowane są dziś w sklepach wielkopowierzchniowych, a to beznadziejnie: o wybitnych rzemieślników nikt szczególnie nie dba. Ale są i pokazują bezkompromisowo, jak powinno się piec albo wyrabiać czekoladę: ze względu na ceny to jednak zabawa dla wybranych.
Współczesna kuchnia warszawska jest mieszaniną pamięci, mylnych wyobrażeń, prawdziwych dań z dalszej i bliższej, powojennej przeszłości, a także, co najbardziej podniecające, tyglem narodów, stylów jedzenia, napędzanych nienasyceniem konsumentów. Ciekawe, co w najbliższym czasie będzie modne w stolicy: nikt tego nie wie.