Rezygnacja z nadawania historii dwóch rodzin oczywistego współczesnego sznytu sprawia, że spektakl staje się nie dziełem skrojonym pod jeden światopogląd (w którym to dziele adaptowany tekst traktowano by pretekstowo), ale rzeczą inkluzywną i nienachalną. Nie bez powodu Piaskowski i Sulima "Nad Niemnem" określili jako "spektakl dla narodu". Jednocześnie uważam, że takie decyzje twórcze nie są przezroczyste. Gestem politycznym jest samo sięgnięcie po ten tekst i stworzenie na jego podstawie realistycznego przedstawienia w Lublinie. To wyraźna deklaracja – także polityczna (jeśli politykę rozumieć jako negocjowanie symbolicznego terytorium oraz skupienie na społecznym rezultacie własnych działań). Zarazem nie mam poczucia, że reżyser fetyszyzuje tzw. "prowincję". Raczej udowadnia, że aby powiedzieć coś o Polsce, wystarczy dziś sięgnąć po polski tekst i zrealizować go w mieście innym niż stołeczne, stosując środki wywodzące się z rodzimej tradycji teatralnej. Okazuje się – co może zaskakiwać – że Orzeszkowej wcale nie trzeba "przepisywać", ani "uwspółcześniać", a mimo to opowieść o rzeczywistości po powstaniu styczniowym może zarezonować bardzo różnymi, niespodziewanymi znaczeniami ważnymi dla nas dziś.
Uważne i – mam wrażenie – szczere podejście do rodzimej tradycji teatralnej i dziedzictwa literackiego jest jedną z ciekawszych dróg twórczych, jakie można ostatnio w polskim teatrze zaobserwować. Drogę tę Piaskowski i Sulima wybierają w sposób świadomy i rozważny, co odczytać można m.in. w udzielanych przez reżysera wywiadach. W jednej z rozmów Piaskowski deklaruje na przykład, że nie interesuje go kopiowanie estetyki obecnej we współczesnym niemieckim teatrze, w innej – mówi o własnym zmęczeniu formułą performansu jako dominującym językiem artystycznym. Piaskowski i Sulima po "etapie warszawskim" postanowili skupić swoją uwagę na mniejszych ośrodkach teatralnych – obierając tym samym drogę z wektorem przeciwnym do tego zwykle obserwowanego (zgodnie z którym po "objeździe prowincji" rozwija się karierę w stołecznych instytucjach). Twórcy nie wpadają w koleiny – ani myślowe, ani twórcze. Odważnie rewidują swój język, a przede wszystkim zastanawiają się nad miejscem teatru w polskiej współczesności; nad jego potencjalną sprawczością i uwarunkowaniami historycznymi. W ten sposób twórczość staje się czymś więcej niż zaspokojeniem ego, czego przykładem jest lubelskie "Nad Niemnem".
Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie, "Nad Niemnem. Obrazy z czasów pozytywizmu", reż. Jędrzej Piaskowski, dramaturgia Hubert Sulima, scenografia Anna Met, muzyka Jacek Sotomski, choreografia Szymon Dobosik, reżyseria świateł Paulina Góral, premiera 28 czerwca 2020 roku w Lublinie.