Na łamach pisma redagowanego przez Mieczysława Grydzewskiego gościły czołowe postacie życia kulturalnego II RP: Tuwim, Słonimski, Boy-Żeleński, Krzywicka, Iwaszkiewicz, Broniewski, Irzykowski, Pruszyński, Brzechwa, Nałkowska, Dąbrowska, Schiller i Czapski. To są nazwiska, które na zawsze weszły do panteonu polskiej kultury. "’Wiadomości Literackie’ prawie dla wszystkich" nie są jednak nudnym opracowaniem z zakresu historii prasy czy kolejną sentymentalną opowieścią o tym, jaki to wspaniały kraj mieliśmy przed wojną. Łącząc charakterystyczny dla monografii naukowy reżim z eseistyczną swobodą, Szpakowska kreśli pasjonujący portret artystycznej i intelektualnej elity na tle ówczesnych sporów o kształt Polski.
To właśnie w „Wiadomościach” ukazała się "Lokomotywa" Tuwima, Nałkowska prezentowała fragmenty "Granicy", a Irena Krzywicka publikowała reportaże sądowe ze słynnego procesu Gorgonowej. Tutaj Jan Brzechwa (jeszcze jako Jan Lesman) udzielał porad z zakresu prawa autorskiego, a Słonimski redagował swoje prześmiewcze "Kroniki tygodniowe". To właśnie z ramienia redakcji "Wiadomości" wyszła inicjatywa ufundowania tablic upamiętniających bohaterów "Lalki" Prusa – do dziś można je oglądać na elewacjach budynków, w których mieściły się sklep oraz mieszkanie Wokulskiego.
Tygodnik liberalnej inteligencji
"Wiadomości Literackie" zaczęły się ukazywać w 1924 roku, przestały – we wrześniu 1939 roku. Przez cały ten okres nadawały ton międzywojennej krytyce literackiej, teatralnej, artystycznej, kreowały opinie nie tylko na temat sztuki, ale też mierzyły się z palącymi problemami obyczajowymi, nie pozostając obojętnymi na sprawy społeczne i polityczne. Nie były to jednak opinie jednorodne. Szpakowska pisze, że tygodnik nie miał ustalonej polityki redakcyjnej. Na łamach "Wiadomości" pojawiały się bardzo różnorodne wątki, czasem wręcz zaskakujące, czyniąc z pisma twór programowo raczej eklektyczny, pozwalający wyrażać różne opinie osobom w nim publikującym. Nie znaczy to jednak, że tygodnik był światopoglądowo obojętny. Tworzyła go grupa ludzi powiązana więzami koleżeństwa, zamiłowań artystycznych i zbliżonych poglądów politycznych. Choć często wybuchały na łamach tygodnika wewnątrzredakcyjne polemiki i spory, to w gruncie rzeczy – pisze Szpakowska – światopogląd "Wiadomości" był w szerokim znaczeniu liberalny. Najaktywniejsze na łamach pisma osoby cechowało wolnomyślicielstwo, indywidualizm, umiarkowany pacyfizm, absolutna wrogość do cenzury oraz spory dystans wobec narodowych mitów i nacjonalizmu; ale też i wyniosłość, warszawocentryczny elitaryzm i typowe dla polskiej inteligencji poczucie dziejowej misji pouczania narodu. Nie dziwnego, że "Wiadomości" stwarzały sobie wrogów tak po lewej, jak i po prawej stronie, tak w sztabie, jak i na ambonie.
"Krąg ‘Wiadomości’ był to rodzaj samozwańczej elity, która próbowała narzucić innym własną miarę i która własne wyobrażenia o społeczeństwie i sztuce traktowała jako uniwersalne. Zwłaszcza własne wyobrażenie o nowoczesności i kierunkach rozwoju – realizując tym samym bardzo starą i tradycyjną rolę polskiej inteligencji".
Zadanie to musiało być trudne, zważywszy, że nakład pisma był jak na ówczesne standardy niewysoki – zaledwie kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Mimo to siła jego oddziaływania była bardzo znacząca, bo tygodnik trafiał do najważniejszych czytających osób w państwie: do politycznych decydentów, do generalicji, z którą tworzący rdzeń pisma Skamandryci byli przez dłuższy czas w bliskich stosunkach towarzyskich, a także do szeroko rozumianej elity, tak ekonomicznej, jak i artystycznej. To wszystko jednak za mało, żeby dotrzeć do szerokich mas. Rola "Wiadomości" była więc wybitna, ale dotyczyła jedynie wąskiego kręgu czytelników – choć byli to odbiorcy bardzo wpływowi.
Słonimski, Boy i Tuwim
Mimo że przez łamy pisma przewinęły się chyba wszystkie znaczące pióra II RP (Szpakowska podaje, że na urok publikowania w "Wiadomościach" byli odporni tylko Gałczyński i lewicująca awangarda), to wyrazisty charakter pismo zawdzięczało "wielkiej trójcy": Słonimskiemu, Tuwimowi i Boyowi. Ten pierwszy występował w "Wiadomościach" pod wieloma postaciami: jako poeta, felietonista, krytyk, a nawet reporter. Przede wszystkim samodzielnie redagował najpoczytniejszą rubrykę w tygodniku – słynące z ciętego dowcipu i sarkazmu "Kroniki tygodniowe". Słonimski był też stałym recenzentem teatralnym pisma. Szpakowska pisze o nim, że przeszedł do tradycji polskiej krytyki teatralnej jako "potwór", jako "najbardziej bezlitosny z przedwojennych recenzentów, który dla dowcipu sprzedałby ojca i matkę". Oto jedna z najbardziej znanych jego opinii:
Ta wstrząsająca tragedia serc ludzkich opowiedziana jest z lekkością i błyskotliwością, jaką odznacza się stary nocnik wyrzucony na śmietnisko. Lekkie to, ma połysk, ale usiedzieć już na tym nie sposób.
Rola Boya była inna niż Słonimskiego. Autor "Brązowników" używał "Wiadomości" jako "jednej z trybun, z których może głosić swoje poglądy", czyli przede wszystkim liberalizm obyczajowy, za co spadały na niego gromy ciskane przed Kościół i konserwatystów. Jego poglądy w tej sferze odnosiły się głównie do kwestii reprodukcyjnych, świadomego macierzyństwa, poparcia aborcji, a także wprowadzenia ślubów cywilnych i uproszczenia rozwodów. Jako lekarz z wykształcenia, Boy przykładał wielką wagę do edukacji seksualnej – z tego też powodu przeciwnicy "Wiadomości" często określali pismo mianem "Wiadomości Ginekologicznych". Nie tylko jednak do spraw obyczajowych ograniczała się rola Boya, w końcu znakomitego znawcy i tłumacza literatury francuskiej. Szpakowska pisze o nim, że
uosabiał samą istotę magazynu kulturalnego: pisać o sprawach ważnych, ale atrakcyjnie i tak, żeby każdy mógł zrozumieć. Trochę informacji, trochę plotek, dowcipów i wyraźny przekaz ideowy.
Tuwim należał do ścisłego grona ojców założycieli pisma. W "Wiadomościach" publikował głównie wiersze, dwa z nich – "Do generałów" i "Do prostego człowieka" – wywołały skandal i przykleiły mu na całe dwudziestolecie łatkę pacyfisty, co w tamtym okresie było jedną z gorszych obelg. Poza tym Tuwim na łamach tygodnika współredagował prześmiewczą rubrykę "Camera obscura", w której podawał zabawne błędy stylistyczne i ortograficzne z prasy krajowej, a także zamieszczał "całkiem poważne analizy filologiczno-poetyckie". Na przykład:
[…] przytaczał zróżnicowane nazwy głosów ptaków (za Hieronimem Morsztynem: gęś gęga, bocian klekoce, pardwa kokciele, kuropatwa cięgoce, dzierlatka durczy i tak dalej), a następnie rozważał, jak ćwierka się w różnych kulturach i językach i jak to ćwierkanie można przekształcić w onomatopeję.
"Mimo że Gdynia się rozbudowuje"
"Wiadomości Literackie", pomyślane początkowo jako pismo stricte "polonistyczne", z czasem ewoluowały ku problematyce społeczno-politycznej. Szpakowska ocenia, że przełom nastąpił w okresie procesów brzeskich na początku lat 30., kiedy to z powodów politycznych osadzono w twierdzy w Brześciu przywódców Centrolewu. Dotąd zespół "Wiadomości" trzymał się dość blisko elity wojskowej, przyjacielem Skamandrytów był przecież Wieniawa-Długoszowski. Jednak zamach władz sanacyjnych na podstawowe wolności demokratyczne i liberalne na zawsze zmienił optykę redakcji na sprawy pozaliterackie. Szpakowska pisze:
Miejsce sporów o uniwersalizm romantyzmu czy o poezję proletariacką zajmują reforma obyczajów, Centralny Okręg Przemysłowy, Warszawa, Gdańsk. Pismo staje się znacznie bogatsze tematycznie, ale jednocześnie, wbrew tytułowi, mniej literackie.
Co prawda "Wiadomości" nie przeszły na pozycje antysystemowe, ale nabrały nieufności wobec skręcającej w prawo sanacji, która nie wzbraniała się przed cenzurowaniem niewygodnych dla niej komentarzy na łamach pisma. Z typową dla siebie ironią, niczym Katon w swoich filipikach, Słonimski opatrywał każdy swój krytyczny pod adresem władz komentarz formułą "Mimo że Gdynia się rozbudowuje". Szpakowska podaje za Januszem Stradeckim, że w 1939 roku miała zapaść decyzja o likwidacji tygodnika i umieszczeniu Słonimskiego, Tuwima i Wittlina w Berezie Kartuskiej, co ostatecznie nie nastąpiło w skutek wybuchu wojny.
Wraz z zainteresowaniami politycznymi pismo skierowało swoją uwagę na sprawy społeczne oraz międzynarodowe. Szczególna w tym zasługa reportaży. Pisali je Krzywicka (sporządzała relacje sądowe), Wanda Melcer (opisywała dzielnice zamieszkane przez żydowską biedotę), Janta-Połczyński (reportaże "turystyczne" z Chin, Japonii i Etiopii), Uniłowski (korespondował z Brazylii), a także Słonimski, który już w 1932 roku odbył podróż do ZSRR (relacja "Moja podróż do Rosji"). Szpakowska szczególną jednak uwagą darzy reportaże Antoniego Sobańskiego i Ksawerego Pruszyńskiego. Ten pierwszy relacjonował czytelnikom "Wiadomości" swoją podróż do hitlerowskich Niemiec. Z kolei Pruszyński, chyba najwybitniejszy przedstawiciel międzywojennej literatury faktu, dostarczał redakcji swoje słynne reportaże z wojny domowej w Hiszpanii. Przez wiele lat publikował także zbliżone do publicystyki refleksje z podróży po prowincji i kresach.
Lwów po rozruchach, rozwarstwienie proletariatu łódzkiego, ślubowanie młodzieży akademickiej na Jasnej Górze, pogrom w Przytyku, cywilizacyjna rola fabryki dykty na Polesiu, reforma rolna, konflikty narodowe na Wołyniu, zapory w Porąbce i Rożnowie – to kolejne podejmowane przez niego tematy.
Pismo ludzi zadowolonych
"Wiadomości literackie" były skierowane do wąskiej, ale wykształconej i dość zamożnej warstwy odbiorców. Szpakowska określa tygodnik Grydzewskiego mianem "pisma ludzi zadowolonych", a nawet – z lekką ironią – "salonu". Faktycznie, tworzący pismo poeci i prozaicy, pochodzący z jednego pokolenia, zdominowali życie kulturalne II RP – mogli więc czuć się wygranymi. Dla młodszych – Wata, Miłosza, Schulza, Gombrowicza – droga na Parnas miała byś o wiele dłuższa i trudniejsza, niczym przeprawa przez mityczny… Skamander.
'’Wiadomości Literackie’ prawie dla wszystkich" to książka bez precedensu. Długo można by przytaczać anegdoty, spory światopoglądowe i artystyczne, literackie i pozaliterackie szczegóły z życia tworzących pismo Skamandrytów et consortes – śledzi się je z prawdziwą przyjemnością. Książka Szpakowskiej nie jest jednak kolejnym wydawnictwem przedstawiającym pełne plotek i skandali życie przedwojennych elit. Jest to przede wszystkim świetny, wyważony w ocenie i wiarygodny w opisie, niezwykle barwny opis jednego z bardziej opiniotwórczych środowisk międzywojnia. W tym obrazie nie brakuje jednak i ciemnych barw. W eseju Szpakowskiej II RP nie jest arkadią i rajem utracony. Istnieje antysemityzm, duże rozwarstwienie społeczne, powszechna bieda i analfabetyzm, a także spory narodowościowe na kresach. Do tego wszystkiego bohaterowie Szpakowskiej muszą się jakoś odnieść. Zazwyczaj mają rację. Słonimski mawiał "Jeśli nie wiesz jak się zachować, to zachowuj się przyzwoicie". Lecz nie zawsze tak się zdarzało. Choć ludzie "Wiadomości" byli zaciekle atakowani przez antysemicką endecję, to im samym też się zdarzało zachować "nieprzyzwoicie", wypuszczając teksty, które w dzisiejsze perspektywie (a może nie tylko dzisiejszej) nazwalibyśmy antysemickimi.
Szpakowska ma dystans do swoich bohaterów, nie wzbrania się przed wskazaniem na ich błędy, na rysy powstałe na kreowanych przez siebie własnych pomnikach. To największa wartość tej książki. Szpakowska nie boi się wejść w dyskusję z tamtymi czasami, często także porównuje je z dzisiejszym kontekstem, co nie zawsze pozytywnie wpływa na obraz naszej współczesności.
Książka "’Wiadomości Literackie’ prawie dla wszystkich" Małgorzaty Szpakowskiej została nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2013.
Małgorzata Szpakowska
"’Wiadomości Literackie’ prawie dla wszystkich"
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012
wymiary: 14,2 x 20,2 cm, liczba stron: 480
okładka: twarda
ISBN: 978-83-7747-741-0
wab.com.pl
Autor: Jakub Nikodem, październik 2013