Scena z przedstawienia "Łatwe rzeczy" w reżyserii Anna Karasińska, 2021, fot. Wojciech Habdas/Teatr im. Stefana Jaracza w OlsztynieTytułowe łatwe rzeczy to proste czynności wykonywane przez aktorki na scenie. Nawiązuje do nich Milena Gauer, wymieniając niektóre ze swoich zadań aktorskich, które otrzymywała w przeszłości. Wycieranie szmatką stołu, wnoszenie pieczonego kurczaka. Prosta infrastruktura scenicznej rzeczywistości. Druga z występujących w spektaklu aktorek, Irena Telesz-Burczyk, w końcowej sekwencji rzeczywiście wniesie na scenę pieczonego kurczaka, z jednej strony unaoczniając to, o czym się mówi, z drugiej konfrontując widzki i widzów z realnością obiektu. Na scenie pojawia się prawdziwe mięso, jest ono zjadane przez aktorki, a jego zapach dociera do widowni. Telesz-Burczyk zauważa zresztą, że w innych spektaklach jedzenie pojawia się na scenie zwykle jako imitacja z gutaperki. W "Łatwych rzeczach" sztuczność ustępuje zmysłowej dosłowności, która nie wykracza jednak w dalszym ciągu poza ramy teatru – i to właśnie ta wielopoziomowość staje się emblematyczną częścią prac Karasińskiej. Materialność w spektaklu przedstawiana jest jako coś, bez czego nie da się pomyśleć teatru: elementarnym gestem teatralnym jest ujawnienie się przed widownią. Spektakl zaczyna się właśnie od nagranych uprzednio monologów o stosunku do cielesnej obecności. Obie aktorki stopniowo wyłaniają się z ciemności, w której zarysowują się dwa krzesła, wazonik, ciężkie beżowo-złote suknie. Najpierw słyszymy głos Telesz-Burczyk (przywołuje wypowiedź reżyserki dotyczącą duszy, która bez zakotwiczenia w ciele szybowałaby gdzieś w przestrzeni), następnie Mileny Gauer (deklaruje swój dystans wobec ciała, wobec jelit; nie chce się z nimi identyfikować). Bycie na scenie to kondycja stawania się (postacią, performerką), ale i stawania w polu widzenia tych, którzy i które patrzą; to ujawnienie swojej niezbywalnej fizyczności. Karasińska w "Łatwych rzeczach" przywraca wagę tej wyróżniającej cesze medium teatralnego i przypomina o niej w czasie, kiedy coraz częściej w krytyce i eseistyce dotyczącej sztuk performatywnych omawia się ich dyskursywny wymiar (czyli odpowiada się na pytanie: o czym było), a samo medium staje się przezroczystą platformą do przedstawiania swojej agendy, jak gdyby teatr był tylko pretekstem do wypowiedzenia uprzednio przygotowanych tez.