Świadomość własnej niezależności, ale i zdrowej inteligenckiej przekory, pozwoliły Jackowi Kleyffowi iść zawsze prostą drogą niezgody na duchowe zniewolenie. Oczywiście nie każdego stać na ponoszenie podobnych kosztów własnych, toteż wiele osób w powojennej Polsce wybrało model "naszej małej stabilizacji" lub też uległo później złudzie "propagandy sukcesu", podążając ścieżką partyjnej czy zawodowej kariery. W bezkompromisowej "Rozmowie" autor pokazał, że w PRL-u – kraju uzależnionym od potężniejszego wschodniego sąsiada, nawet przy esbeckiej samowoli i cenzorskim rozbestwieniu – nie każdy padał ofiarą dogmatów komunistycznej propagandy.
Nie zawsze było wesoło, jak choćby podczas zajść marcowych 1968 roku. Aresztowanego studenta Politechniki Warszawskiej przesłuchiwał porucznik, który go z nagła zapytał: "Panie Kleyff, czy pan w ogóle wie, że jest Żydem?".
Odpowiadam: "Wie pan co, pana to brzydzi i mnie to strasznie brzydzi. Że moja babka jest Żydówką. Brzydzi mnie szczególnie dlatego, że się o tym wczoraj dowiedziałem. Bo rodzice ze strachu przed takimi jak pan nie mówili mi tego przez dwadzieścia jeden lat. Ojciec przewidział, że po mnie przyjedziecie, jak się dowiedział, co robię na uczelni. A przecież nie robię nic złego. Przeczuł i wczoraj mi powiedział […]. I mierzi mnie to równie bardzo jak to, że ze strony matki czwarte pokolenie w tył miałem przodka, który także dla pana, panie poruczniku, hymn Polski napisał. Józef Wybicki się nazywał."
Artyści – przez włodarzy PRL-u niekoniecznie hołubiona, lecz przynajmniej tolerowana grupa zawodowa – byli szczególnie narażeni na ścisłą kontrolę przez rozmaitych ideowych opiekunów. Jackowi Kleyffowi udało się uniknąć światopoglądowych koncesji. Występując w Salonie Niezależnych, gdzie też mocno sobie dworował z coraz bardziej dostrzegalnych wad systemu, szedł dokładnie pod prąd oczekiwań państwowego mecenasa.
Na występy dwóch studentów architektury (Jacek Kleyff, Michał Tarkowski) i jednego z polonistyki (Janusz Weiss) do niewielkiej piwnicy architektów przy ul. Koszykowej waliły tłumy. Od grudnia 1970 roku do czerwca 1976 roku – trudno o wymowniejszą zbieżność dat – była to jedna z niewielu oaz wolnego słowa w kraju. Salon Niezależnych zdrowo naśmiewał się z peerelowskiej rzeczywistości. Piętnował kłamstwa propagandy, nowomowę, niekompetencję, prymitywizm i tępotę rządzących.
Humor Salonu Niezależnych, z całym dobrodziejstwem młodzieńczej bezkompromisowości wykonawców, rządzących rozliczał i chłostał. W scenkach czy piosenkach – wspominanych i niekiedy cytowanych w książce Kleyffa – nie ma zbyt wiele publicystycznej doraźności, wyczuwalny jest natomiast ich ponadczasowy, filozoficzny kontekst. Teksty zmierzające ku uniwersalnym uogólnieniom zaskakiwały absurdalnymi pointami.
I w treści, i w obrazie kabaretowych wystąpień wymowny stawał się podtekst historyczny, jak na przykład w trzeźwej piosenkowej konstatacji, że każdy naród musi się uporać ze swoimi przemilczeniami. Czysty, swojski humor zawierał się choćby w skeczu obnażającym alkoholowe predylekcje rodaków z toastami typu: "wypijmy po jednemu, by nikt nam już w twarz nie pluł, tylko my jemu" albo "żeby Polska była Polską, żeby Niemce dały więcej". Teksty Kleyffa niosły tyle wzniosłe, ile drapieżne satyryczne przesłania. Pytany o fenomen powodzenia Salonu Niezależnych, autor "Rozmowy" odpowiada:
Wydaje mi się, że szło tu o nasze bardzo specyficzne i nieznane dotychczas, a jednocześnie bardzo komunikatywne nowe poczucie absurdalnego humoru, doskonale pomagającego znosić nieznośny smutek pomarcowo-przedsierpniowej egzystencji w PRL-u. Okazało się, że pomagającego nie tylko nam, ale w szczególności naszej publiczności. Tamten humor garściami korzystał z syndromu zakazanego owocu, co potęgowało napięcie w odbiorze zarówno naszych treści śmiesznych, jak i strasznych.
Kleyff nie kryje, że czuje się uczniem "poetyki i skandaliczności" Wiesława Dymnego z krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Kres Salonowi Niezależnych położyła, a jakże, cenzura.
Mogłem występować, to występowałem. Wszędzie zawsze najostrzej, jak umiałem, poza cenzurą. Można oczywiście oceniać z zewnątrz, że byliśmy jako Salon Niezależnych przez władze zmanipulowani. Dla mnie to jednak spiskowe myślenie. Ja wiem, że po prostu normalnie wszędzie i zawsze poza cenzurą śpiewałem swoje piosenki. Jak się uchylały drzwi, to wchodziłem. A jak były zamknięte do klubów publicznych, to śpiewałem w prywatnych mieszkaniach.
Po zawieszeniu występów zespołu Michał Tarkowski występował w filmach, w końcu zaczął je tworzyć, a Janusz Weiss oddał się pracy radiowca. Jacek Kleyff namówiony przez przyjaciela Jana Krzysztofa Kelusa zajął się wraz z nim zbieraniem szyszek ze szczytów wysokogatunkowych drzew iglastych. Wysuszone w wyłuszczarni szyszki dawały nasiona do obsiewania nowych szkółek. Zajęcie to pozwoliło przeżyć obu bardom w czasach trudnych, bez potrzeby ideowych czy artystycznych kompromisów. W podlubelskiej wsi, gdzie Kleyff w końcu osiadł, założył z przyjaciółmi Orkiestrę na Zdrowie (ONZ).
Poczucie humoru autor książki miał, jak sądzi po obojgu rodzicach. Wspomina na przykład scenę, kiedy wybrał się do supermarketu z 92-letnią matką. Była religijna, "czasem nawet Rydzyka potrafiła słuchać, czym mnie i ojca doprowadzała na skraj rozpaczy".
Idziemy więc sobie przez ten supermarket i mówię: "Matka, kupmy tych pomidorów jeszcze kilo, bo są ładne, na wszelki wypadek". Matka tak patrzy na mnie i mówi: "Na wszelki wypadek to ksiądz ma jaja."
Ze zdjęcia na okładce książki Jacek Kleyff patrzy nam przenikliwie w oczy i – na przekór tytułowi "Rozmowa" – ma zaciśnięte usta. Bo i całe życie tak właśnie postępował. Na przekór wszelkim przejawom głupoty i konformizmu.
Jacek Kleyff – polski bard, poeta, kompozytor i malarz, urodził się w 1947 roku w Warszawie. Ukończył architekturę na Politechnice Warszawskiej. Wspólnie z Januszem Weissem i Romanem Walisiakiem (zastąpionym później przez MichałaTarkowskiego) stworzył słynny teatrzyk Salon Niezależnych, z którym występował przez kilka lat, zdobywając liczne nagrody na najważniejszych polskich festiwalach. W latach 80. zamieszkał na wsi pod Lublinem, gdzie też powstały zalążki Orkiestry na Zdrowie, ukształtowanej ostatecznie w 1987 roku w Warszawie. Razem z ONZ wystąpił w 1995 roku na festiwalu Przystanek Woodstock w Czymanowie nad Jeziorem Żarnowieckim i otrzymał główną nagrodę publiczności. Obecnie wraz z trzecią żoną mieszka pod Warszawą. Ma dwóch dorosłych synów. Prowadzi zajęcia artystyczne w szkole średniej. W roku 2003 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Jacek Kleyff
"Rozmowa"
wydawnictwo: Czarne, Wołowiec 2012
seria: Bez pośpiechu
133 x 215 mm, ss. 240, okładka twarda
ISBN: 978-83-7536-448-4
www.czarne.com.pl
Autor: Janusz R. Kowalczyk, styczeń 2013.