Zaczyna się od chłodnego powitania. Do ośrodka dla młodych przestępców przyjeżdża ojciec Johna (w tej roli Ulrich Munter, szwedzka gwiazda pop). Po dwóch latach spędzonych za murami poprawczaka, nastoletni chłopak wychodzi na wolność. Ale w jego uwolnieniu nie ma nic radosnego – powrót marnotrawnego syna na łono wiejskiej społeczności rodzi raczej niepokój niż entuzjazm.
Wstrząsy wtórne
Nie wiemy, dlaczego John trafił za kratki. Bohaterowie nie rozmawiają o zbrodni, a reżyser nie pokazuje jej w filmowych retrospekcjach. Ale grzech sprzed lat jest tu wciąż obecny. Wina Johna nie daje o sobie zapomnieć - nie pozwalają na to inni ludzie, nie pozwala też on sam. Kiedy chłopak powraca na rodzinną farmę i do szkoły, napięcie wokół niego zaczyna narastać, a wybuch agresji wydaje się nieunikniony.
Polski tytuł filmu Von Horna jest nieco mylący. Szwedzkiego twórcy nie interesuje obcość filmowego intruza, ale mechanizmy działania zbiorowości, w której prawo zastępuje empatię, a reguły są ważniejsze niż przyzwoitość. Oryginalny, szwedzki tytuł filmu Von Horna – "Wstrząsy wtórne" – zdecydowanie lepiej koresponduje z przesłaniem jego filmu. Von Horn niczym doświadczony sejsmolog przygląda się owym wstrząsom i na chłodno analizuje ich przyczyny. Ciche pomruki i drobne tąpnięcia prowadzą w jego filmie do spektakularnego wybuchu, który przeczuwamy i przed którym – jak się zdaje – nie ma ucieczki. Podejrzliwe spojrzenia szkolnych kolegów i szepty rozlegające się za plecami Johna to zaledwie preludium do zorkiestrowanego festiwalu nienawiści, jaki z czasem urządzą Johnowi jego rówieśnicy.
Społeczeństwo jest niemiłe
"Intruz" jest filmem na wskroś skandynawskim. Nie tylko ze względu na scenografię, charakterystyczną paletę barw obecnych na ekranie i chłodną temperaturę opowieści. Skandynawska jest przede wszystkim surowość, z jaką reżyser przygląda się swoim rodakom. Von Horna nie interesuje zło głównego bohatera, ale nikczemność tych, którzy go oceniają. Opisuje społeczeństwo "dobrych Szwedów", przykładnych obywateli, którzy z lęku lub zemsty chcą sami wymierzać sprawiedliwość. Poczucie moralnej wyższości u von Horna jest jak zielone światło otwierające drogę dla agresji i brutalności.