W swoim fabularnym debiucie Koszałka opowiada o seryjnym mordercy siejącym grozę w Krakowie lat 60-tych minionego stulecia. Punktem wyjścia do jego opowieści jest historia "Wampira z Krakowa", jednego z najmłodszych seryjnych morderców na świecie. Koszałka nie stworzył jednak biografii, ale film o rodzeniu się zła, o chorych namiętnościach i potrzebie sławy.
Krakowski reżyser rozpisuje swą opowieść na dwie mocne role: Karola Kremera (Filip Pławiak), młodego chłopaka z dobrej mieszczańskiej rodziny, oraz niepozornego weterynarza (Adam Woronowicz) skrywającego przed światem swoje prawdziwe oblicze. Przypadkowe spotkanie obu panów zmieni życie nastolatka, pozwalając mu odkryć swoją mroczną stronę.
Kino-terapia Marcina Koszałki
Kino Marcina Koszałki ma w sobie coś z psychoterapii. W dokumentach, które zrealizował przed fabularnym debiutem, Koszałka zawsze opowiadał o sobie, swoich lękach i słabościach. Nie bał się rozdrapywać ran, wadził się z demonami i egzorcyzmował je za pomocą kamery. Nawet kiedy w 2012 roku kręcił "Będziesz legendą, człowieku", dokument o polskiej reprezentacji w piłce nożnej, opowiadał o swojej toksycznej relacji z rodzicami, tej samej, którą opisywał w głośnym "Takiego pięknego syna urodziłam" i "Ucieknijmy od niej".
W "Czerwonym pająku" znów mówi o rodzinie jako źródle cierpień. Jego kamera wchodzi do mieszkania głównego bohatera, nastoletniego chłopca zafascynowanego zbrodnią. Przygląda się nadopiekuńczej matce (dobra Małgorzata Foremniak) i zepchniętemu na margines ojcu (Marek Kalita) pozbawionemu szacunku rodziny. Mieszkanie w krakowskiej kamienicy przypomina tu "Dom wariatów" z filmu Marka Koterskiego, duszną przestrzeń wypełnioną frustracjami, niespełnieniem i wzajemnymi pretensjami bohaterów.