Odkąd w 200 roku zadebiutował na polskiej scenie dokumentalnej, Marcin Koszałka dał się poznać jako reżyser, który przekracza granice, a kino czyni elementem swojej autoterapii. W kolejnych filmach rozliczał się z toksycznymi rodzinnymi relacjami i lękiem przed śmiercią. Także "Zabójca z lubieżności" wpisuje się w nurt kina terapeutycznego, będąc opowieścią o ludzkiej skłonności do przekraczania granic i fascynacji złem.
Bohaterami filmu Koszałki są dwaj starsi mężczyźni, którzy wspominają swoje spotkania z seryjnym mordercą sprzed kilku dekad - "wampirem z Bytomia". Jeden jest byłym milicjantem, który przed laty miał do czynienia ze słynnym mordercą, drugi to Edward Kozak, były dziennikarz, który dzięki wywiadowi-rzece zatytułowanemu "Pamiętnik wampira" w latach 80-tych przeżył moment dziennikarskiej sławy. Po ponad dwudziestu latach Kozak opowiada o seryjnym zabójcy tak, jakby wspominał dobrego znajomego. Jest w jego opowieściach groza, ale i fascynacja złem, którego dopuścił się przed laty "wampir z Bytomia".
Mój bohater - komentuje reżyser - podziwia w zbrodniarzu zdolność przekroczenia granic, choć oczywiście sam tej granicy nie przekracza, nikogo nie zabija, nawiązuje jedynie internetowy kontakt z kobietami. Balansuje na krawędzi. A ja z nim".
Kadr z filmu "Zabójca z lubieżności", fot. Michał Sosna
Siedemdziesięcioletni dziennikarz, którego poznajemy w "Zabójcy z lubieżności", zarażony jest tym samym perwersyjnym pożądaniem, które kierowało przed laty "wampirem z Bytomia". Erotyczne pragnienia spełnia dzięki internetowym randkom i erotycznym spotkaniom z przypadkowymi kobietami.
Szukam takich bohaterów, którzy, jak ja, traktują film jako katharsis, świadomą, ekstremalną podróż, którą odbywamy razem. Traktuję ich jak partnerów, którzy wierzą w sens tej manipulacji i chcą za mną iść. Stają się po trosze aktorami. Taki jest dziennikarz w "Zabójcy z lubieżności", taki jest psychiatra z filmu "Do bólu" - mówił Marcin Koszałka w rozmowie z Tadeuszem Sobolewskim wydanej w zbiorze DVD "Polska Szkoła Dokumentu".
Koszałka prowadzi ze swym bohaterem grę. Obaj manipulują sobą, próbują wzajemnie się wykorzystać, by pozbywać się swych lęków i opowiedzieć o sobie coś ważnego. Dla starego dziennikarza to szansa na kolejnych pięć minut sławy, dla Koszałki - okazja do opowiedzenia o tym, jak sublimujemy własne żądze, jak próbujemy wyprzeć ze świadomości obecny w nas mrok.
Prowokuję widza do przyznania się, że wszyscy miewamy brudne myśli. Opowiadam o lęku, o tym, że są w człowieku pokłady perwersji, ciemna strona, która niekoniecznie zależy od wychowania. Angażując do filmu piękne modelki, filmując je w basenie, ujawniam, że w pewnym sensie polowałem na nie z kamerą. Byłem takim "filmowym wampirem". (...) Filmowanie jest aktem posiadania" - mówił Koszałka w rozmowie z Tadeuszem Sobolewskim.
"Zabójca z lubieżności" miał swoją premierę w 2013 roku na 53. Krakowskim Festiwalu Filmowym.
- "Zabójca z lubieżności", Polska 2012. Reżyseria, scenariusz i zdjęcia: Marcin Koszałka, montaż: Anna Wagner, muzyka: Marek Śledziewski, Artur Affek, dźwięk: Jacek Kołtuniak, Produkcja: Darklight Film Studio, Telewizja Polska, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Non Stop Film Service, Lightcraft. Czas trwania: 44 min.
BS, 01.04.2014