Związek na odległość – teatr i korespondencje
Historyk teatru Zbigniew Raszewski ubolewał w jednym z listów, że teatr jako wydarzenie nie cieszy się takim prestiżem jak mecze piłki nożnej, które "zajmują w hierarchii widowisk miejsce najwyższe". Co więcej wiemy o nieoczywistych związkach teatru i korespondencji?
Stosunek dramatyczny
"Nikły, codzienny, błahy, nieefektowny" – taki, zdaniem teatrolożki Stefanii Skwarczyńskiej (1902–1988), mógł wydawać się list jako temat rozprawy naukowej. W swoim tekście udowadnia jednak, że jest to forma jak najbardziej zasługująca na wnikliwą badawczą uwagę. (Warto dodać, że opublikowane w 1937 roku studium "Teoria listu" było podstawą pierwszej polskiej habilitacji z teorii literatury). Autorka podkreślała nie tylko nierozerwalny związek listu z tekstem, z zapisem (twierdziła, że list "nienapisany nie jest listem" – w przeciwieństwie do epopei, która "skandowana ustami rapsodów jest epopeją"), lecz także związek epistolografii z formami tworzonymi z myślą o scenie. Skwarczyńska usytuowała list "na skrzyżowaniu dialogu i monologu", podkreślając, że może być on zapisem wewnętrznej walki myślowej, głębokiego dylematu, aktu głośnego myślenia niepozbawionego sprzeczności i nagłości przeżyć:
[...] stosunek korespondencji do życia, które ona "stwarza" [...] ma charakter istotnie dramatyczny, w najczystszym greckim pojęciu tego słowa. Bohater swoimi przeżyciami wewnętrznymi stwarza swój los. Los ten ma formę nie statyczną, lecz dynamiczną: jest to ruch, zmiana, aż po wygranie ostatnich możliwości, po katastrofę.
Skwarczyńska podkreśla tym samym, jak powiedzielibyśmy dziś, performatywny charakter listu. Wiadomość, w której ktoś zrywa znajomość lub oświadcza się, stanowi "ogniwo akcji dramatycznej, którą rozwija życie". Autorka wyodrębnia nawet gatunek "listu dramatycznego" jako formy, która "pociąga za sobą czyn, stwarza zdarzenie".
Teatr i piłka nożna
Ostatnia książka Zbigniewa Raszewskiego o teorii teatru (wydana w 1991 roku, a zatem rok przed śmiercią autora) nosi podtytuł "Dziewięćdziesiąt jeden listów o naturze teatru". Do kogo kierował swoją korespondencję? W tekstach zwracał się do pewnej tajemniczej adresatki, używał jedynie formy "Pani", stąd nie wiadomo na jej temat nic więcej, podobnie jak nie wiadomo, czy była to prawdziwa postać czy może figura literacka będąca niezbędnym elementem jego formalnego pomysłu. Skwarczyńska pisała w swojej "Teorii listu", że forma ta "należy do życia, do życia dąży, życie codzienne ją stwarza". Jest ona zatem intymna, związana z autentycznymi doświadczeniami, w dużej mierze prywatna; to rodzaj "pisania siebie". Stąd wybór Raszewskiego w kontekście konwencji książki teoretycznej jest wyborem oryginalnym, przenoszącym narrację teoretyczno-teatralną z poziomu ponadindywidualnego chłodu ku opowieści osobistej, niemal gawędziarskiej, czy konfesyjnej. W jednym z listów Raszewski ubolewał na przykład, że teatr jako widowisko nie cieszy się takim prestiżem i siłą jak mecze piłki nożnej, które – według jego obserwacji – "zajmują w hierarchii widowisk miejsce najwyższe". Styl książki koresponduje niewątpliwie z deklaracją zawartą w „Liście VI”, w którym Raszewski twierdzi, że "rzeczy, które ma humanista do powiedzenia czytelnikom, powinny się dać opowiedzieć w języku potocznym". Tej przystępności rozprawy służy właśnie konwencja rozległej korespondencji z enigmatyczną kobietą – czytamy, rzecz jasna, jedynie "odpowiedzi" autora na (najpewniej) wyimaginowane listy jego rozmówczyni. Czytelniczka i czytelnik śledzą więc nie tylko tekst, ale i dyskusję, relację. To forma żywa, dynamiczna, niehermetyczna. Autor zresztą problematyzuje wybór konwencji, uwzględniając w książce autoreferencyjne fragmenty: zauważa, że list utrudnia "utrzymanie dyscypliny wykładu", lecz jednocześnie pozwala oddalić się nieco od "naukowego gadulstwa", bo jest wypowiedzią adresowaną do drugiego człowieka.
Królowa teatromanka
Nierzadko korespondencje stają się cennym – często jedynym – źródłem wiedzy na temat wydarzeń historycznych. Nie inaczej jest z historią teatru. To z listów Marii Kazimiery Sobieskiej dowiadujemy się, że niegdysiejsza królowa Polski była miłośniczką sztuk scenicznych i inicjatorką teatru na swoim dworze. Jej zainteresowania teatralne rozwinęły się wcześnie – Boy-Żeleński donosił, że jako wówczas trzynastoletnia dama dworu króla Władysława IV i Marii Ludwiki, występowała jako żniwiarka w dworskim balecie ("Władysław był wielkim miłośnikiem muzyki i teatru. Opera jego była sławna w Europie. Balety, feerie, machiny do spuszczania i podnoszenia bogów, okręty, wozy, zwierzęta mechanicznie poruszane… – pisał Boy). W 1699 roku, po śmierci męża, Jana Sobieskiego, Maria Kazimiera – zwana także Królową Marysieńką – wyjechała do Rzymu. To właśnie z tego okresu pochodzi jej obfita korespondencja z najstarszym synem, Jakubem. Nad Tybrem Maria Kazimiera kontynuowała ambicje teatralne – uważała bowiem, że musi stać się w Rzymie prawdziwą personą ("nabierała przekonania, że należy jej się najwyższa, po papieżu, pozycja", pisała Aleksandra Skrzypietz). Była królowa Polski dążyła do bycia mecenaską sztuki, a elitarny teatr gościł na jej dworze już w czasach jej panowania. W Rzymie organizowała przedstawienia w Palazzo Zuccari. Z listów do syna dowiadujemy się między innymi, że w spektaklach – ku zachwytom lokalnej społeczności – występowała jej wnuczka, córka Jakuba (nomen omen imienniczka, Maria Kazimiera). Kiedy młodszy syn byłej królowej, Aleksander, poważnie podupadł na zdrowiu, zapisane w jej listach obawy mogą wydawać się nieco osobliwe, świadcząc o ogromnej miłości do sztuki scenicznej. Jak pisała Skrzypietz:
Tymczasem zamiłowanie Marii Kazimiery do teatru było tak wielkie, że choć wiele słów poświęciła chorobie Aleksandra, to w jednym z listów martwiła się co prawda, że syn jest chory, ale równocześnie żaliła się na tę słabość, która może przeszkodzić mu w pracy nad ukończeniem nowego spektaklu.
Negocjacje Wyspiańskiego
Dla twórczyń i twórców list bywa także nierzadko przestrzenią praktykowania autokreacji. W "Nowej teorii listu" Anity Całek (Kraków, 2019) czytamy o "podmiocie epistolarnym", który ujawnia się w liście i odnosi się do siebie samego, a w przypadku procesu autokreacji wytwarza "ja publiczne". W tym sensie list miałby w istocie potencjał performatywny, związany z produkowaniem i podtrzymywaniem pewnego wizerunku; byłby narzędziem w procesie ustanawiania tego, jak "podmiot epistolarny" chce być postrzegany. Autokreacja jest też silnie związana z metaforyką teatralną, kwestią tworzenia swojej postaci, odgrywania siebie, występowania na "scenie" stosunków społecznych etc. Jak pisze Całek:
[...] list można by było porównać do sceny teatralnej, na którą podmiot epistolarny wchodzi, dobierając sobie różne stroje i maski. Nie dąży przy tym do przekłamywania własnego obrazu, ale do eksperymentowania i próbowania różnych ról.
Nie sposób zliczyć i wymienić opublikowane korespondencje twórczyń i twórców teatralnych. Niewątpliwie można je traktować również jako przestrzeń autokreacji. Jednymi z częściej analizowanych są między innymi listy Stanisława Wyspiańskiego. Do swojego przyjaciela, muzykologa Henryka Opieńskiego pisał "Mam ogromną wiarę w siebie i pewność". Pewność ta była obecna niewątpliwie w jego pozostałych listach: do dyrektora krakowskiego teatru, w którym grano "Wesele", negocjując tantiemy za wystawienie swojego dramatu pisał: "Przecież «Zaczarowane Koło» i «Zawisza Czarny» są to dzieła nic nie warte jako dzieła dramatyczne. Cóż więc mnie może obchodzić, ile ich autorowie pobierali tantjemy", zuchwale odnosząc się do tekstów Rydla i Przerwy-Tetmajera. W korespondencji dotyczącej projektu wnętrz Izby Handlowej i Przemysłowej w Krakowie, do wykonania którego – razem z Józefem Mehofferem – Wyspiański został zatrudniony, artysta stanowczo wyrażał się nawet o… montażu kaloryferów, demonstrując pewność swojego zdania ("[...] kaloryfery mają być ustawiane tak, jak ja to nadeślę narysowane"). W kontekście korespondencji Wyspiańskiego i kwestii jego autokreacji Katarzyna Fazan – w rozdziale "Narodziny dramatu z ducha korespondencji" w rozprawie "Projekty intymnego teatru śmierci. Wyspiański, Leśmian, Kantor" – pisała, że "styl listów nabiera mocy scenicznej wypowiedzi. Słowa wypowiadane są jak żywe kwestie zakorzenione w uniwersum stwarzanego dramatu [...]".
"Wytykajcie nam błędy"
Niezwykle ciekawym, choć nieczęsto opracowywanym aspektem relacji teatr–korespondencja, są listy od publiczności. "Wytykajcie nam błędy, przedstawiajcie Wasze życzenia", zachęcała dyrekcja Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie, prosząc o przesyłanie listów i odpowiedzi na pytania zawarte w krótkiej ankiecie. "Chcielibyśmy, abyście byli współgospodarzami teatru", pisano wytłuszczonym drukiem w programie do "Jachtu Paradise", spektaklu w reżyserii Emila Chaberskiego prezentowanego w 1952 roku, stworzonego na kanwie dramatu Stanisława Lema i Romana Hussarskiego. Dziś takie działania usytuować można by w ramach specjalizacji audience development – rozwijających się od jakiegoś czasu w polskim teatrze działań nastawionych na pracę z publicznością, badanie jej potrzeb i opinii, włączanie jej do procesu tworzenia teatru (nie tylko jako sztuki, lecz także jako instytucji). Szczeciński teatr już w latach 50. podjął działania właśnie w tym nurcie:
Państwowe Teatry Dramatyczne w Szczecinie pragną zacieśnić więź sceny z widownią. Dlatego prosimy Was, byście dzielili się z nami swymi uwagami [...]. Wasze uwagi pomogą nam lepiej wypełniać nasze zadania.
Inny przykład próby budowania więzi z publicznością (również pochodzący z lat 50. XX wieku) odnajdziemy w jednym z programów wydanych przez Państwowy Teatr Ziemi Mazowieckiej w Warszawie. Publikację towarzyszącą premierze "Szkoły Żon" Molière’a w reżyserii Bohdana Korzeniowskiego (premiera w styczniu 1958 roku) otwierała odezwa "Do naszych Widzów", w której władze teatru zachęcały publiczność do kontaktu korespondencyjnego:
Napiszcie jak wam się podobają nasze programy, co w nich czytacie najchętniej, czego wam w nich brak, czy chcecie abyśmy dawali streszczenia sztuk, czy nie [...]. Naszym zmartwieniem jest to, że z programów, które wydajemy za mało korzystacie. [...] Napiszcie, co o tym sądzicie.
Nigdy więcej Hiroszimy
Korespondecja bywa także, oczywiście, podstawą scenariuszy teatralnych. Jej performatywny potencjał zostaje tym samym realizowany na scenie – jak gdyby zgodnie z tezami Skwarczyńskiej o dramatycznym charakterze listu, który "stwarza zdarzenie". Jednym z bardziej interesujących przykładów są teatralne adaptacje listów pomiędzy wiedeńskim filozofem Güntherem Andersem a Claudem Eatherlym – byłym majorem Air Force, który odpowiadał za zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę. Korespondencja zatytułowana "No More Hiroshima" po raz pierwszy opublikowana została w polskim przekładzie w 1963 roku dzięki wydawnictwu Książka i Wiedza, a już rok później w krakowskim teatrze Estrada przy ul. Łobzowskiej odbyła się premiera adaptacji tego tomu listów, wyreżyserowana przez Lidię Zamkow. W 1967 roku Zamkow dopasowała spektakl do warunków telewizyjnych. Produkcję Teatru Telewizji opisywał i analizował między innymi Roman Szydłowski na łamach "Radia i Telewizji":
Materiałem dla przedstawienia są przede wszystkim listy Andersa i Eatherly`ego. Interpretowali je bardzo spokojnie, lecz przekonująco dwaj bardzo dobrzy aktorzy krakowscy: Leszek Herdegen i Tadeusz Malak. Szczególnie Herdegen wzniósł się na wyżyny prawdziwego patosu, kiedy wygłaszał tekst listu prof. Andersa do prezydenta Kennedy'ego. Narratorem była Lidia Zamkow, zarazem reżyser przedstawienia.
W 1965 roku w Teatrze Nowym w Łodzi tekst zrealizowała Olga Koszutska, w roli Claude’a Eatherly`ego obsadzając Jana Machulskiego. "Spektakl cieszył się takim powodzeniem, że wielu chętnych obejrzenia tej ciekawej sztuki nie mogło się na nią dostać", donoszono w "Expressie Wielkopolskim" (z powodu wzmożonego zainteresowania widzów powtórzono zresztą pokaz). Warto zauważyć, że wszystkie inscenizacje tej korespondencji w teatrach repertuarowych reżyserowały kobiety. W czerwcu 2022 roku, po ponad pół wieku od ostatniej realizacji, do "No More Hiroshima" wróciła Jagoda Szelc, która razem z Pawłem Mościckim stworzyła na podstawie tej korespondencji scenariusz spektaklu "Uśmiechnięty" (Nowy Teatr w Warszawie). W rozmowie z Anną Sańczuk reżyserka mówiła o adaptowanych listach tak: "to jedna z najwspanialszych, najbardziej wzruszających korespondencji między dwoma mężczyznami. Dużo się teraz mówi o sisterhood, a to jest czyste brotherhood [...].
O czym świadczyć mogą liczne, nieoczywiste związki między teatrem a korespondencją (w różnych jej przejawach)? Niewątpliwie o żywej, otwartej i procesualnej naturze tego medium. Także o tym, że u podstawy teatru leży dialog, kontakt i wymiana.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]