Amatorskim ludoznawstwem zajmowali się również romantycy spoza ośrodka wileńskiego. Wśród nich Seweryn Goszczyński, do którego za sprawą "Dziennika podróży do Tatrów" przylgnęła łatka "ojca etnografii Podhala" (choć jak celnie zauważył Stanisław Sierotwiński w 1958 roku "oceniany z dzisiejszego punktu widzenia ma po trosze z reportażu, monografii turystycznej, rozprawy etnograficznej, felietonu literackiego i staroświeckiej gawędy").
Innym poetą, a zarazem badaczem zasłużonym dla ówczesnej folklorystyki, był Wincenty Pol. Jego wędrówkom przyświecała myśl wywodząca się bezpośrednio ze świata romantycznych idei: "poezję gminu można pojąć tylko z gminnego stanowiska rzeczy".
Okres chłopomanii w jego życiu zakończyła rabacja galicyjska, w czasie której został brutalnie pobity, a jego rękopisy spalono. Odtąd jego poglądy na sprawę chłopską diametralnie się zmienią: będzie reprezentował stanowisko antydemokratyczne i ultrakonserwatywne, a chłopów nazywał "kainami" i "ciemną masą". Ale byli już i inni, którzy kultywowali wzór "narodowego pielgrzyma" zapoczątkowany przez Chodakowskiego: Żegota Pauli, Wacław z Oleska (pseudonim Wacława Zaleskiego, przyszłego gubernatora Galicji), Kazimierz W. Wójcicki.
W drugiej połowie XIX wieku etnografia w Polsce pomału przestanie już być wyłącznie "zbieraniem piosnek", krzątaniną po gościńcach garstki zapaleńców, a zacznie się stawać ustrukturyzowaną nauką (folklorystyka zaś jedną z jej gałęzi). Za sprawą dzieła Oskara Kolberga uda się wreszcie zrealizować postulowany od czasów Kołłątaja i Staszica program badań obejmujących folklor całej przedrozbiorowej Rzeczpospolitej. Wreszcie pojawi się również refleksja nad tym, że metodyka badań terenowych musi opierać się na czymś więcej niż braniu przypadkowo spotkanych chłopów na spytki; zwiększy się znaczenie obserwacji i budowania relacji z badanymi. Galicyjski etnograf Roman Zawiliński pisał w 1887 roku: "Wakacje, spędzone na wsi, nie dają zupełnie możności poznania ludu, nawet w zarysie". Etnografia przestanie też być wyłącznie rozrywką elit, pojawią się badacze kultury ludowej wywodzący się z rodzin chłopskich.
Jakie są więc zasługi romantyków dla popularyzacji tej dyscypliny? Józef Burszta w tekście "Oświecenie i romantyzm a słowiańska etnografia i folklorystyka" stwierdzał, że romantyczny sposób myślenia był z założenia antyetnograficzny: "polski mesjanizm nie sprzyjał realnemu odbiciu rzeczywistości, a więc etnografii". Romantyków i im współczesnych ludoznawców nie interesowała organizacja społeczna czy kultura materialna wsi, a jedynie poetycka twórczość ludowa, w której widzieli drogę do poznania zajmujących ich zagadnień związanych z nadprzyrodzonymi zjawiskami czy pogłębienia swych wyobrażeń o pradawnej słowiańskiej utopii.
Rozbudzili jednak zainteresowanie ludowością na szerszą skalę. Trafnie podsumował je w 1893 roku Władysław Bugiel w tekście o ludowym tle "Balladyny", który ukazał się na łamach etnograficznego miesięcznika "Wisła":
Bez wątpienia wielkie zasługi położyli romantycy około przebudzenia nauk folklorystycznych. […] A choć byli zbyt jednostronni i szukali przeważnie duchów, upiorów i szatanów, mimo to wleli w żyły młodej nauki tyle krwi, że mogła odtąd róść i wzmagać się w sile, aby kiedyś rozwinąć się w pełny kwiat.
Źródła: Maria Ańkudowicz-Bieńkowska - "Z dziejów folkloru kresowego doby romantyzmu", Olsztyn 1999; Maria Janion - "Niesamowita Słowiańszczyzna", Kraków 2006; Julian Krzyżanowski, Ryszard Wojciechowski [red.] - "Ludowość u Mickiewicza", Warszawa 1958; Zbigniew Libera - "Obcy wśród obcych i obcy wśród swoich. O ludoznawstwie w rękach literatów z dworów i miast w Polsce XIX wieku" [w:] Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego Prace Etnograficzne 2019, t. 47; Małgorzata Terlecka [red.] - "Historia etnografii polskiej", Wrocław 1973;