Wyjścia awaryjne. Rok 2020 w sztukach wizualnych
Świat sztuki od lat zadawał sobie pytanie o to, czy współczesny system artystyczny nie jest aby reliktem wymagającym pomyślenia na nowo. Dotąd było to raczej pytanie retoryczne, w pandemicznym roku trzeba było jednak zmierzyć się z nim na serio.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Justyna Górowska, widok wystawy "Origins", fot. dzięki uprzejmości artystki i lokalu_30
Sztuki wizualne okazały się jedną z tych dziedzin, na których trwająca pandemia położyła się najdłuższym cieniem. Choć współcześni artyści posługują się całym wachlarzem mediów, także tych cyfrowych, ich prace koniec końców lądują zazwyczaj w muzealnych bądź galeryjnych salach. Dzieła powstające i przeznaczone do oglądania w sieci to wciąż margines artystycznej produkcji. Gdy więc w marcu uderzył w nas pierwszy lockdown, brak wyjścia awaryjnego okazał się dotkliwy. Podczas gdy na przykład w branży filmowej stanęła praca na planach, ale premiery ostatecznie z sal kinowych można było przenieść do serwisów streamingowych, świat sztuki znalazł się w położeniu odwrotnym – artyści mogli jak do tej pory tworzyć we własnych pracowniach, nie mieli natomiast gdzie wystawiać.
Pierwsza odpowiedź instytucji wystawienniczych była więc zgodna z duchem czasu – skoro większość możliwych dziedzin aktywności przeniosła się do internetu, w sieci także zaczęły się odbywać wystawy, a w wersji minimum – oprowadzania wideo. Na polskim gruncie wystawy 3D dostępne online zaistniały już wcześniej – od 2017 roku działa 01 Gallery, założona przez trzech młodych artystów: Łukasza Stylca, Dominika Urbańskiego i Roberta Kowalskiego. O ile jednak prezentowane w niej wystawy to projekty w punkcie wyjścia zakładające w pełni wirtualną prezentację, a w efekcie oparte na tworzeniu specyficznych mini-światów w 3D we współpracy między artystami i galeryjnym zespołem czuwającym nad technikaliami, o tyle kryzysowe wystawy w sieci oparte na odtwarzaniu białych galeryjnych kubików sprawiały jednak wrażenie smutnych protez.
Burzliwy romans z Instagramem
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Justina Los, Self-House Residency, fot. dzięki uprzejmości artystów
Najciekawiej z wyzwaniem odnalezienia się w sieci poradzili sobie więc ci, którzy jako platformę artystyczną postanowili wykorzystać media społecznościowe. Instagram od kilku lat odgrywa w świecie sztuki niebagatelną rolę jako narzędzie autoprezentacji, nawiązywania kontaktów i przepływu idei. Na początku lockdownu możliwości te postanowili więc wykorzystać Magdalena Morawik i Łukasz Horbów, tworząc projekt Self-House Residency.
Kolejne artystki i artyści na pełny tydzień przejmowali kontrolę nad instagramowym profilem projektu, by w fotograficzno-filmowej formie prezentować swoje działania. Platforma dawała więc szansę na pokazanie fantazyjnie zaaranżowanych we wnętrzach mieszkań obrazów czy rzeźb, jak w przypadku biennale we wnętrzu lodówki, które urządzili Øleg&Kaśka, filmów w konwencji youtube'owych pranków w wykonaniu Julii Dorobińskiej i Horacego Muszyńskiego czy działań odpowiadających na pandemiczne potrzeby, jak w wypadku szyjącej maseczki Zuzy Golińskiej. Przy okazji pokazała także jedną niekwestionowaną przewagę mediów społecznosciowych nad tradycyjnymi galeriami – łatwość nawiązywania nowych międzynarodowych współprac. Podczas gdy w galeriach wystawy zagranicznych artystów wiążą się z kosztownymi transportami i wypożyczeniami, co wymusza pewną zachowawczość w żonglowaniu nazwiskami, w ramach Self-House Residency zaprezentować się mogli bez przeszkód młodzi artyści z różnych zakątków Europy, dotąd rodzimej publiczności nieznani.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Technologie rodem z Doliny Krzemowej mają też mniej przyjazne oblicza, na co w korzystającym również z instagramowych narzędzi projekcie "Origins" zwracała uwagę Justyna Górowska. Przekształcając konstruktywistyczne kompozycje malarskie Henryka Wicińskiego na instagramowe filtry, artystka nadała im funkcję rasowego kamuflażu. Dopasowujące się do twarzy użytkowników abstrakcyjne kompozycje w różnych odcieniach brązu pełnią funkcję nie tylko estetyczną, ale i praktyczną – wyprowadzają w pole algorytmy serwisu, uniemożliwiając im gromadzenie danych na temat rasy użytkowników.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jan Eustachy Wolski, „bez tytułu”, Bikebrothers – sklep i serwis rowerowy, Tarnów, w ramach „Projektu Okno”, fot. dzięki uprzejmości Fundacji Artystyczna Podróż Hestii
Końcówka roku i drugi lockdown przyniosły zwrot o 180 stopni w zakresie pomysłów wystawienniczych – nie mogąc otworzyć swoich podwojów jak w czasach przedcovidowych, a jednocześnie dostrzegając wszystkie wady wystaw w formie online, kolejne instytucje postanowiły szukać trzeciej drogi – prezentowania prac na żywo, choć poza regularnymi przestrzeniami ekspozycyjnymi. Popularna stała się artystyczna odmiana "window shopping" – oglądanie wystaw przez przeszklone witryny dostępne dla każdego pieszego lub prezentowanie prac rozproszonych po podwórkach i miejskich zakamarkach.
Szlak przetarty został jeszcze wiosną. W majowy długi weekend w Krakowie, z inicjatywy Izabeli Zawadzkiej i Kamila Kuitkowskiego, odbył się "Pieszymaj" – wystawa w terenie, z pracami przeznaczonymi do oglądania podczas samotnej wędrówki po mieście, w oknach mieszkań artystów, na balkonach i ulicach. Jednym z wizualnych symboli roku stała się też akcja "List", zrealizowana przez grupę artystek i artystów 6 maja, w nawiązaniu do happeningu Tadeusza Kantora z 1967 roku pod tym samym tytułem. Przechodząc przez Warszawę z Poczty Głównej do Sejmu ze stylizowanym na pocztową kopertę ogromnym banerem z hasłem "Żyć nie, umierać", protestowali oni przeciwko planowanym wówczas korespondencyjnym wyborom prezydenckim, zwracając uwagę na towarzyszące im wzmożone zagrożenie epidemiczne.
Pod koniec roku inicjatywy dostępne dla muzealnych bywalców i widzów z przypadku rozpowszechniły się w całym kraju. Poprzez witryny prace prezentowało m.in. Muzeum Sztuki w Łodzi czy Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu. W miejsce odwołanych w tym roku Narracji, nastawionych na wspólne przemierzanie miasta wieczorową porą, Instytut Kultury Miejskiej zorganizował minifestiwal sztuki w przestrzeni Gdańska „Sekrety”, zachęcając do poszukiwania dyskretnych artystycznych interwencji rozsianych w bardziej i mniej dostępnych miejscach, od bilbordów pod podwórka. Laureaci ostatniej edycji konkursu Artystyczna Podróż Hestii w ramach projektu "Okno" zrealizowali z kolei szereg indywidualnych prezentacji w lokalach, których sytuację ekonomiczną nadszarpnęła pandemia, w kilkunastu miastach – od Rzeszowa przez Żyrardów po Szczecin.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Suzanne Husky, „La Noble Pastorale (Szlachetny pastorał)”, 2016/2017, gobelin. Dzięki uprzejmości artystki
W przerwie między jednym a drugim lockdownem odbył się jednak w tym roku tak czy owak szereg wystaw, nawet jeśli często w nieco zmienionej lub ograniczonej formie. W przypadku najciekawszych z nich pandemiczne realia uwypuklały jednak ich treść i rezonowały z przygnębiającym nastrojem. Zachęta od września do listopada prezentowała pierwszą polską retrospektywę Joanny Piotrowskiej – czarno-białe fotografie, wysmakowane formalnie, skupione jednak na dwuznacznych i niezręcznych międzyludzkich relacjach, poczuciu niepokoju, którego nie udaje się odegnać nawet w najbardziej przytulnych i pozornie bezpiecznych azylach własnych mieszkań, chcąc nie chcąc nie mogły trafić w lepszy moment.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Równie aktualny okazał się "Wiek półcienia" w stołecznym Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Kuratorowana przez Jagnę Lewandowską i Sebastiana Cichockiego wystawa to kolejna w ostatnich latach próba opowiedzenia o katastrofie klimatycznej za pomocą wystawy, proponująca jednak nieszablonowe ujęcie tematu. Wystawa w MSN, nawiązująca do książki dwojga naukowców: Naomi Oreskes i Erika M. Conwaya, opisujących potencjalną mroczną przyszłość będącą efektem kompletnego paraliżu i bezczynności ludzkości wobec znanych aż za dobrze faktów o destrukcyjnych zmianach klimatu, z jednej strony zaproponowała podobnie zdystansowaną, geologiczną perspektywę oglądu sztuki, z drugiej – przemyślenie samych sposobów zrównoważonego przygotowywania wystawy tak, by nie dorzucać kolejnej (drobnej, ale jednak) cegiełki do dewastacji środowiska.
Gdzie są niegdysiejsze sympozja?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
„Wracając do przyszłości”, widok wystawy, środowisko wystawy według projektu Inside Job (Ula Lucińska, Michał Knychaus), 2020, fot. Marek Lalko
Jeśli codzienne funkcjonowanie świata sztuki organizuje się wokół aktywności muzeów i galerii, tak rolę wydarzeń odświętnych pełnią wielkie międzynarodowe biennale i triennale, odbywające się od Wenecji przez Stambuł po Sydney i São Paulo. Dla tak zorganizowanego artystycznego kalendarza wybuch pandemii okazał się mniej więcej tym, czym rewolucja francuska dla kalendarza gregoriańskiego. I choć w tej czy innej formie część z nich się w tym roku odbyła – fizycznie, jak w momencie przygaszenia pandemii w Berlinie czy online, jak w Rydze – rok 2020 stał się okazją do przemyślenia formuły biennale i spojrzenia przychylniejszym okiem na projekty lokalne.
A tak się składa, że w tym roku odbyły się w Polsce dwa wydarzenia sięgające do lokalnych tradycji i stanowiące pewną alternatywę dla nastawionych na show imprez międzynarodowych. We Wrocławiu, z okazji okrągłej pięćdziesiątej rocznicy Sympozjum Plastycznego Wrocław '70, uznawanego za moment narodzin polskiej sztuki konceptualnej, odbywa się wciąż rozciągnięte w czasie Sympozjum Wrocław 70/20. Sięgając do tradycji dawnych sympozjów, organizowanych na tzw. Ziemiach Odzyskanych w latach 60. i 70., łączy ono zarówno historyczne wystawy i nawiązania do niezrealizowanych projektów sprzed pół wieku z całą masą mniejszych wystaw, dyskusji i wydarzeń pokazujących różnorodność artystycznej sceny dzisiejszego Wrocławia.
W podobnym duchu w Zielonej Górze odbyło się jesienią Biennale Zielona Góra, czerpiące z kolei z tradycji tamtejszego Złotego Grona, organizowanego od lat 60. do początku 80., a także Biennale Sztuki Nowej z lat 80. i 90. W jego ramach w Muzeum Ziemi Lubuskiej zainaugurowano stałą wystawę kolekcji Złotego Grona, niezwykle istotnego na przełomie lat 60. i 70., choć dziś nieco zapomnianego. W BWA Zielona Góra pokazano zaś melancholijną wystawę łączącą przeszłość ze współczesnością, czułym okiem patrzącą także na niekoniecznie pierwszorzędne pozostałości historycznych imprez i odnajdującą w nich wartość. W pandemicznym roku tak troskliwe pochylenie się nad przeszłością okazało się o wiele bardziej odświeżające niż frenetyczna produkcja doraźnych komentarzy.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]