Piosenka literacka
Rozkwit zjawiska nazywanego piosenką literacką zapoczątkowało spotkanie trzech nieprzeciętnych osobowości twórczych: Piotra Skrzyneckiego, Zygmunta Koniecznego i Ewy Demarczyk. Miało to miejsce w krakowskiej Piwnicy pod Baranami u progu lat sześćdziesiątych.
Oczywiście ambitna piosenka torowała sobie drogę dużo wcześniej. Trudno pominąć jej osiągnięcia w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to objawiły się talenty poetyckie skamandrytów: Juliana Tuwima, Jana Lechonia, Antoniego Słonimskiego, Kazimierza Wierzyńskiego – wszyscy oni pisali także na potrzeby śpiewających gwiazd kabaretów i audycji radiowych. Wspomagały ich w tym dziele niezgorsze pióra Mariana Hemara, Jerzego Jurandota czy Mordechaja Gebirtiga – barda z krakowskiego Kazimierza.
Piosenka literacka sensu stricto zrodziła się jednak kilkanaście lat po drugiej wojnie światowej w Piwnicy pod Baranami. Piotr Skrzynecki czerpał wiersze z tomików znakomitych poetów i proponował je Zygmuntowi Koniecznemu, kompozytorowi z dyplomem krakowskiej Akademii Muzycznej, o perfekcyjnym warsztacie. Idealną wykonawczynię stworzonych w ten sposób piosenek znaleźli w Ewie Demarczyk. Krótką historię powojennej piosenki polskiej, która dzieli się na epoki przed i po Koniecznym, prześledź tutaj...
Poeci w sieci
Po co nam poezja, skoro można się bez niej doskonale obejść? Platon w jednym z ustępów swojego "Państwa" sugerował wręcz wygnanie poetów z granic republiki. Dziś, gdy o druku książki czy tomiku poetyckiego decyduje ekonomiczna kalkulacja, niewydanym autorom przychodzą w sukurs media elektroniczne.
Stwarza to niezwykłą sytuację, o jakiej gnębieni przez cenzurę w latach PRL-u twórcy nie próbowali nawet marzyć. Nie możemy się już uskarżać na niedostatek poszukiwanych treści – problem w tym, jak je wyłuskać. Na stronach internetowych roi się od portali tematycznych, które między innymi pozwalają zapoznać się z szeroko rozumianym dorobkiem autorów piszących po polsku (acz nie tylko). Na tym rzecz się jednak nie kończy, bo oferują również – praktycznie komukolwiek – możliwość publikacji płodów jego pióra.
Niemal nieograniczony dostęp do "druku", a zarazem błyskawicznej "dystrybucji" – wprawdzie tylko na ekranie czy wyświetlaczu – zachęca potencjalnych twórców do użycia poręcznych narzędzi, jakie oferuje im elektronika. Z pominięciem długiej, wyjątkowo żmudnej drogi, jaką musiał do niedawna przejść człowiek pióra, zanim na okładce świeżo pachnącej klejem i farbą drukarską książki wyczytał własne nazwisko. Nic dziwnego, że wielu profesjonalnych autorów nie omieszka skorzystać z nadarzającej się szansy publikacji własnych utworów. O dzisiejszej sytuacji, gdy znacznie więcej ludzi pisze, niż czyta – czytaj (nomen omen) tutaj...
Lesław Falecki
Krakowski poeta, autor tekstów piosenek – głównie dla Skaldów, tłumacz literatury francuskiej.
W czasach mało przychylnych dla spraw kultury – w latach stanu wojennego i jego pokłosia – Lesław Falecki pierwsze dwa tomiki zdecydował się wydać w tak zwanym drugim obiegu. Po przełomie w 1989 roku trzy następne udało mu się wydrukować w oficjalnych wydawnictwach. Jednak prawa rynkowe jak i ogólny marazm na rynku ambitnej (niszowej?) książki sprawiły, że jego kolejne zbiorki – począwszy od "Magduś. Erotyki" z 2012 roku – zyskały już tylko wersje elektroniczne. Bynajmniej nie zmienia to ich wartości, co w recenzji tomu "Która nadejdziesz" potwierdza prof. Alicja Baluch:
[...] wiersze Lesława Faleckiego tworzą zamkniętą i harmonijną całość, przesiąknięte są dojrzałą mądrością i mocnym uczuciem. Uczuciem żywym, choć opartym o minione. Poeta wszak pisze "za późno na miłość za wcześnie na starość...". Obraz kobiety, która wyłania się z wierszy Faleckiego jest delikatny, można powiedzieć pojawia się i zaciera, znika. Utkany jest z wosku, zapachu chleba i barw łąki. W sytuacji lirycznej wpisuje się w poetykę spotkania lub raczej oczekiwania, podążania za osobą bliską, której obraz rozpływa się we mgle. [...] Tomik jest bardzo dobrze skomponowany [...]. Ciekawa jest też budowa wiersza, który operuje dwoma typami zawieszenia głosu, wyznaczanego przez koniec wersu i wyróżnione graficznie pauzy w "śródgłosie" wersów; w ten sposób wiersz "podwójnie się łamie" (jest to krańcowy sposób wykorzystania emocyjnego wiersza typu Różewiczowskiego).
O poecie i autorze tekstów piosenek, który swoje tomiki zdecydował się publikować w sieci, więcej informacji odnajdziesz tutaj...