Teatralny PR hetmana Branickiego, czyli białostocka Komedialnia
W Pałacu Branickich obchodzono Nowy Rok, kiedy książę Karol Radziwiłł, najbogatszy polski arystokrata swojego czasu, wjechał na przedstawienie konno, każąc polewać sobie wino i głośno zaczepiając pozostałych widzów. I ani myślał pozwolić, by wyprowadzono jego konia. Znamienici goście bywali czasami niesforni, ale ich dezynwoltura tworzyła specyfikę teatru, jaki w Białymstoku postawił Jan Klemens Branicki. Jednego z pierwszych stałych teatrów na ziemiach polskich.
Spędziwszy lata młodości we Francji, hetman Branicki nabrał artystycznych inklinacji i był najwidoczniej świadomy, że własny teatr to nie tylko okazja do estetycznych uciech, ale i pożyteczny element magnackiego PR–u. Do rezydencji Branickich – na zlecenie ojca Jana Klemensa przekształconej przez architekta z Utrechtu, Tylmana van Gameren – przyjeżdżały wszak koronowane głowy, ambasadorzy, arystokraci i uczeni. We wzorowanej na Wersalu i Schönbrunn posiadłości przebywali także (w różnych latach) artyści i artystki, m.in. nazywana "słowiańską Safoną" poetka Elżbieta Drużbacka oraz czołowi oświeceniowi twórcy: Franciszek Karpiński (który pisał wiersze dla żony Branickiego) i Ignacy Krasicki. Przebywali u Branickich również malarze: Augustyn Mirys, urodzony w Paryżu w rodzinie szkockich imigrantów oraz Czech Antoni Herliczka. To właśnie Mirys namalował mitologiczne scenki na kurtynie w teatrze Branickiego, która następnie została pocięta na cztery części i sprzedana do Anglii. Ale zacznijmy od początku.
Pomysł szwagierka
Jan Klemens Branicki kontynuował rozbudowę pałacu zapoczątkowaną przez swojego ojca i zaprojektowaną przez niderlandzkiego architekta (autora takich projektów, jak Pałac Krasińskich czy Zamek Ostrogskich w Warszawie). Częścią tej architektonicznej ekspansji stał się wkrótce własny teatr, zwany Komedialnią lub – z niemiecka – Opernhausem. Wcześniej, zanim sztuki widowiskowe otrzymały w Białymstoku własny budynek, przedstawienia odbywały się w jednej z pałacowych sal reprezentacyjnych lub balowych. Jednak ich powodzenie i rozmach sprawiły, że teatr dworski nie mieścił się już w pałacu i potrzebował osobnej przestrzeni. Dokładny czas postawienia teatralnego budynku w rezydencji Branickich jest kwestią sporną – z pewnością ten powstał jednak po roku 1748, czyli po zaślubinach hetmana i Izabeli, siostry Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na elewacji widniały bowiem dwa herby – Gryf, herb Branickich i Ciołek, emblemat rodu Poniatowskich. Na marginesie warto dodać, że przyszły król ponoć nie przepadał za swoim szwagrem (z wzajemnością) i zaczął bywać w rezydencji swojej siostry dopiero po śmierci Branickiego. Hanna Muszyńska-Hoffmannowa, autorka opartej na dokumentach historycznych, a zarazem rzutkiej i niekiedy kąśliwej książki "W Wersalu Podlaskim" o rodzinnych niesnaskach napisała tak:
Tak serdecznie nie lubił stary hetman Branicki królewskiego szwagierka, że darmo we wszystkim osiemnastu pałacach szukałbyś choć jednego wizerunku Stanisława Augusta. Także samo, mimo braterskich afektów, król nie odwiedził ni razu siosterki w białostockiej rezydencji.
Wysoce prawdopodobne jest, że budynek wzniesiono przy okazji wesela państwa Branickich. Teatr powstać musiał także przed rokiem 1766, kiedy to widowiska teatralne prezentowane w Komedialni uświetniały uroczystość nadania Branickiemu hiszpańskiego orderu Złotego Runa. Czy tylko hetman stał za pomysłem stworzenia stałego teatru w granicach swojej posiadłości? Przypuszcza się, że za "urządzanie" teatru i zapraszanie zagranicznych artystów odpowiedzialna była w równym stopniu sporo młodsza, ale również słynąca z zamiłowania do sztuki żona hetmana, Izabela (która nota bene była prawnuczką Jana Andrzeja Morsztyna, uznawanego za najwybitniejszego z poetów barokowych).
Obok reniferów
Nie zachowały się żadne rysunki ani plany budynku Komedialni, z opisów i przekazów wiemy jednak, że był gmachem dwupiętrowym zbudowanym z zastosowaniem technologii muru pruskiego (drewniany szkielet wypełniany cegłami). Z dachu krytego dachówką wychylał się komin, a fasada pokryta była malunkami Mirysa. Komedialnia, za której projekt odpowiadał przypuszczalnie Józef Sękowski, stanęła za pałacem, na terenie dzisiejszych Plant, na granicy ogrodu i zbudowanego w latach 30. XVIII wieku zwierzyńca dla jeleniowatych (według niektórych źródeł mieszkały tam jelenie i daniele, inne wymieniają także… renifery). Sień teatru wyłożona była marmurem, z niej schodami wejść było można do właściwej teatralnej sali. Mieściła dwadzieścia siedem lóż dla najważniejszych gości – pozostała część widowni rozsiąść mogła się na dwunastu obitych zielonym suknem ławach. Nad całością górował pokryty błękitnym płótnem sufit. Obok sceny widniały – podobnie jak nad wejściem do budynku – herby właścicieli. Białostocki teatr magnacki był dość rzetelnie wyposażony – posiadał nie tylko system lamp łojowych umieszczonych na specjalnych drabinach, ale także pierwszą w mieście scenę obrotową. Drewniane koło stanowiło centralną część manualnego mechanizmu pozwalającego na szybką i płynną zmianę malowanych dekoracji.
Arcyszczegółowy inwentarz sporządzony po śmierci Branickiego (w roku 1772) daje także wgląd w to, jakimi kostiumami i rekwizytami dysponował teatr. Białostockie magazyny – stanowiące osobny budynek usytuowany za Komedialnią – mieściły kilkaset kostiumów, a fragment inwentarza, w którym zostały wymienione to także cenny dokument ówczesnej polszczyzny. Wspomiano m.in. o "spódnicy na rogówkę z kitajki pół białej i pół błękitnej, kaftanik takiż, szamerowany srebrną kompanką" lub "katankach z astrachany", czyli o spódnicy na stelażu z biało-błękitnej jedwabnej tkaniny i krótkich kurtkach z szarego lub czarnego futra perskich jagniąt. W inwentarzu wymieniono także sześć żeńskich i szesnaście męskich „marionet”. W dokument wpisany został także piec znajdujący się w garderobie, co świadczy o tym, że teatr Branickich był instytucją całoroczną.
Operowi celebryci
Komedialnia była w istocie przedsięwzięciem o sporym rozmachu, o czym świadczy także wyposażenie tamtejszej orkiestry. Kapela złożona z niemieckich i polskich muzyków miała do dyspozycji:
Osiem klawicymbałów, klawikordów i szpinet, dwa fagoty, obój, sześcioro skrzypiec, dwie basetle, dwie altówki, harfę, cztery srebrne trąby, cztery trąby miedziane i dwa posrebrzane kotły.
Orkiestrze towarzyszył także nadworny zespół baletowy, do prowadzenia którego zatrudniony został włoski baletmistrz Antonio Puttini. Zespół – było to sześcioro tancerek i sześciu tancerzy – tworzyli młodzi adepci sztuki tańca, dzieci szlachty i mieszczan. Maciej Pręczyński – jeden z uczniów Puttiniego, a dziś uznawany za pierwszego polskiego choreografa i jednego z pierwszych tancerzy baletowych – pochodził z ubogiej białostockiej rodziny, jego ojciec był dworskim powroźnikiem. W 1762 roku Pręczyński podjął naukę w zespole przy Komedialni w rodzinnym mieście, a niewiele ponad dekadę później – po zamknięciu teatru – występował już w słynnym wiedeńskim Burgtheater.
W teatrze Branickiego występowali artyści polscy, włoscy i francuscy – nierzadko były to prawdziwe europejskie sławy. Wystarczy wspomnieć, że polską premierę "Il Cavaliere per Amore" Niccolò Piccinniego (1766) uświetniła swoim występem primadonna Antonia Bernasconi, która podobno zainspirowała Christopha Willibalda Glucka do napisania "Alceste", jego przełomowego dzieła. Warto też podkreślić, że białostocki pokaz opery Piccinniego wyprzedził o blisko dziesięć lat premierę warszawską.
Kurtyna i ruina
Istotną postacią w tej opowieści jest wspomniany Augustyn Mirys, nadworny artysta Pałacu Branickich i jeden z najgłośniejszych artystów swoich czasów. Szkot urodzony w Paryżu uchodził za ekscentryka, o czym wspomina historyk sztuki Konrad Niemira:
Nie jadł mięsa, nie pił alkoholu, mimo relatywnie niskiej pozycji społecznej obnosił się ze złotym orderem, otrzymanym rzekomo od papieża. Życie rodzinne Mirysa nie było udane: jego żona popadła w alkoholizm, córkę oddał na wychowanie obcym, jedyny syn [Sylwester Dawid Mirys, który także został malarzem] opuścił ojca i zerwał z nim wszelki kontakt.
Artysta miał więc sporo czasu, by spełniać dworskie zachcianki swoich pracodawców. Malował nie tylko ich portrety, ale i teatralne dekoracje, przede wszystkim zaś był autorem niezwykłej, bo bogato ozdobionej farbą olejną kurtyny, która zachwyciła Wojciecha Bogusławskiego. Reżyser i dyrektor Teatru Narodowego przyjechał do Białegostoku w roku 1808 na zaproszenie senatora Obwodu Białostockiego Ignacego Theilsa. Zamiast dawnej świetności zobaczył jednak żałosny obraz rozpadającego się teatru. Relację z tej wizyty zapisał w "Dziejach Teatru Narodowego":
Wszystkie utrzymujące loże i galeryją drewniane pilastry zupełnie pod spodem zbutwiałe, wszystkie podłogi zgniłe, machiny zrujnowane.
Jedynym elementem, który zrobił na Bogusławskim pozytywne wrażenie była właśnie wielka, malowana kurtyna Mirysa – w XIX wieku sprzedana przez cara Aleksandra I za pięćset rubli pośrednikowi, który następnie pociął ją na cztery części i sprzedał ze sporym zyskiem jednemu z teatrów działających w Anglii.
Bogusławski był zapewne jedną z ostatnich osób, które widziały niezwykłe dzieło Mirysa w oryginalnych okolicznościach. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego teatr stopniowo popadał bowiem w ruinę. Jego odejście oznaczało kres prężnego życia teatralnego – widowiska uświetniały wprawdzie imieniny i urodziny wdowy po hetmanie, jednak do dawnego rozmachu nigdy nie powrócono. Bogusławski dostał zielone światło na przeprowadzenie prac renowacyjnych w hetmańskim teatrze – tak, by warunki pozwalały na gościnne występy jego zespołu. Przedsięwzięcie udało się – budynek odnowiono w zaledwie kilka dni, a zespół Bogusławskiego dał między 18 września a 4 października kilkanaście pokazów swoich przedstawień, przede wszystkim tytułów francuskich, ale także "Krakowiaków i Górali". Był to dla nich nie tylko sukces artystyczny, ale i finansowy ("Wystawiliśmy kilkanaście widowisk, które sprawiwszy powszechne zadowolnienie, [...] znaczne przyniosły nam korzyści", pisał Bogusławski). Pod wielkim wrażeniem przedstawień był sam gubernator, który podarował dyrektorowi Teatru Narodowego złotą tabakierę wypełnioną dukatami z napisanym po francusku liścikiem z dedykacją "od tego, który go z całej duszy szanuje i który nie zmieni nigdy względem niego tego uczucia".
Upadek
Po Bogusławskim w białostockim teatrze występowały jeszcze pomniejsze zespoły. Ale śmierć Izabeli Branickiej (1808) oznaczała dalszy stopniowy upadek tego miejsca. Car Aleksander I umieścił w budynku szkołę, część dekoracji rozkradziono (jednym ze złodziei był pijany aktor o nazwisku Wojewódzki). W drugiej połowie XIX wieku teatru już na pewno nie było, został rozebrany prawdopodobnie w latach 40. Zastąpiła go "nędzna buda teatru letniego". Nie zachował się także niestety żaden z tytułów tworzących bogatą, obszerną bibliotekę Komedialni. Latem 2014 roku zespół archeologów z Muzeum Podlaskiego w toku prac rewaloryzacyjnych (konserwatorskich) odkrył fundamenty teatru Branickiego.
Białostocka Komedialnia określana jest jako pierwszy stały teatr na ziemiach polskich – jeśliby uznać, że instytucję zainaugurowano faktycznie w roku wesela Branickich, byłaby ona starsza aż o siedemnaście lat od powołanego przez króla Poniatowskiego Teatru Narodowego, najstarszej, istniejącej do dziś placówki teatralnej. Oczywiście teatr Branickich był instytucją dworską, o elitarnej genealogii, jednak – jak zauważył teatrolog Henryk Izydor Rogacki – stanowiła ona "ważne ogniwo w rozwoju kultury polskiej w kierunku jej upublicznienia".
Źródła: S. Dąbrowski “Teatr hetmański w Białymstoku w XVIII wieku”, Białystok 1938; H. I. Rogacki “Czekając na Parady u Branickich”; H. Muszyńska-Hoffmannowa, “W Wersalu Podlaskim”, Olsztyn 1961; K. Niemira “Augustyn Mirys: nowe ustalenia i hipotezy badawcze”, 2019; Materiał TVP Białystok “Białostocki mecenas sztuki - Jan Klemens Branicki”; M. Perkowski “Komedialnia wielka w Białymstoku – opernhaus wreszcie reaktywowany”; parki.org.pl, theatre-architecture.eu.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]