Retrofuturystyczny rollercoaster. Janek Simon w CSW Zamku Ujazdowskim
Z Polski czasów schyłkowego PRL-u do nigeryjskiej wytwórni filmowej i gargantuicznego centrum produkcji elektroniki w Shenzhen. Trasy, jaką prowadzi nas retrospektywa Janka Simona, nie powstydziliby się scenarzyści "Indiany Jonesa". Nie są one jednak tylko efektowną scenografią.
Na parterze Zamku Ujazdowskiego trwa wystawa Wojtka Pustoły "CUT". Spowite w ciemnościach sale rozświetlają bloki lśniącego marmuru, atmosfera jest podniosła, niemal świątynna. Piętro wyżej ze świątyni trafiamy na kolorowy jarmark. "Syntetyczny folklor" Janka Simona to wizualne przeciwieństwo wystawy Pustoły, choć w zasadniczym momencie narracje obu wystaw się splatają. Marmurowy autoportret robota-rzeźbiarza na wystawie Pustoły zostawia widza z pytaniem o to, jak wyglądać będzie przyszłość sztuki i czy tylko ludzie zdolni są do jej tworzenia. Simon w tym momencie dopiero zaczyna i na wstępie do własnej wystawy prezentuje nową, tytułową pracę. "Syntetyczny folklor" to wzorzyste dywany, których form nie da się przyporządkować do żadnej istniejącej kultury. Nic dziwnego – stworzyła je sieć neuronowa, "wyuczona" przez artystę różnorodnych wzorów z kilku kręgów kulturowych.
Kuratorowana przez Joannę Warszę wystawa rozpoczyna się efektowną klamrą. Na podłodze wyświetlana jest jedna z najwcześniejszych prac Simona, "Carpet Invaders". Rozgrywkę z oldskulowej, znanej jeszcze z dawnych arcade'owych maszyn gry wideo "Space Invaders" Simon wpisał w formę dywanu modlitewnego, przekształcając proste pikselowe statki kosmiczne w element jego ornamentyki.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Janek Simon, "Carpet Invaders", 2002, projekcja video, dzięki uprzejmości Galerii Raster, materiały prasowe Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
"Carpet Invaders" powstaje w 2002 roku, kiedy trwa antyislamska panika po atakach na World Trade Center. Siedemnaście lat później Simon powraca do formy zgeometryzowanych dywanów, ale jego perspektywa jest już znacznie szersza. Tym razem zamiast ironicznie komentować globalne napięcia, deleguje do poszukiwania płaszczyzny spotkania wschodu z zachodem sztuczną inteligencję. W końcu od czasów "Carpet Invaders" nie tylko w sztuce trochę się zmieniło; w 2002 roku byliśmy na etapie pierwszej części sieciowego "Battlefielda" i pierwszego sezonu telewizyjnego "Big Brothera", dziś w kilka sekund po wymówieniu nazwy produktu w rozmowie telefonicznej oglądamy jego reklamę w przeglądarce internetowej.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Simon nie pozostawia jednak wszystkiego algorytmom. Jest zbyt ciekawy świata, by ograniczać się do cyfrowych spekulacji. Zbiera informacje o Bangladeszu w jednej z polskich gazet, by pokazać, jak ograniczone jest z tej perspektywy postrzeganie regionów jawiących się jako egzotyczne, wspominanych jedynie przy okazji różnego typu katastrof. Psiogłowych z fantastycznych relacji Marco Polo uwiecznia w drukowanych na drukarce 3D figurkach, przypominających religijne totemy skrzyżowane z masowo produkowanymi pamiątkami dla turystów. To seria minipomników ignorancji i skłonności ludzi Zachodu do egzotyzacji wszystkiego, co nieznane.
Przy okazji własnych podróży artysta chętnie nadstawia ucha na dziwaczne opowieści. Pracując nad wystawą w indyjskim utopijnym mieście-komunie Auroville, spotyka miejscowego opowiadającego historie rodem z kolorowych czasopism o celebrytach, mieszające się z teoriami spiskowymi i doprawione szczyptą hinduizmu. Tak zwany Pan Seven miał być m.in. sprawcą zamachu na WTC i aktorem przybierającym postać ptaka w wiadomym filmie Hitchcocka. Simon sadza go przed kamerą i wysłuchuje wszystkich rewelacji.
Jednym z najdłużej ciągnących się projektów Simona jest realizacja nollywoodzkiego remake'u "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy. Tak zwane Nollywood to trzeci z wielkich przemysłów filmowych, choć znacznie słabiej globalnie rozpoznany niż kino indyjskie, o filmach z kalifornijskiej "fabryki snów" nie wspominając". Nigeryjskie produkcje, początkowo nagrywane z braku filmowych importów z jednej strony, a nadmiaru czystych kaset VHS na targach z drugiej, dziś dystrybuowane są na inne kraje Afryki Zachodniej. Pod względem ilości produkowanych filmów ustępują jedynie Bollywoodowi.
W tych okolicznościach Simon odtwarza legendarny film Wajdy i sprawdza, na ile da się go przetłumaczyć na aktualną historię w odrębnym kontekście kulturowym. Próbuje dokonać pełnej translacji i osadzić akcję w realiach wojny domowej w Biafrze, która do dziś pozostaje tematem na cenzurowanym.
Trwające od pięciu lat prace nad nigeryjskim "Popiołem i diamentem" to jeden z węzłowych punktów dorobku Simona, a przy tym najbardziej problematyczny. Pokpiwając z niegdysiejszych kolonialnych zapędów Polski (w instalacji "Morze" artysta prezentuje wybór magazynów dotyczących aspiracji kolonialnych II RP), artysta wchodzi na grząski grunt. W końcu czy drugi największy przemysł filmowy na świecie potrzebuje historii z Europy, by opowiedzieć historię własnego kraju?
Retrospektywa w Zamku Ujazdowskim – zderzająca w tematycznych salach prace pokrewne, choć oddzielone kilku- lub kilkunastoletnimi odstępami – uświadamia, że im bardziej konkretny i złożony kontekst kulturowy, tym bardziej Simon traci grunt pod nogami. W zamykającej wystawę nowej instalacji "Huaqiangbei Commercial Street" wykorzystuje nagranie z największego na świecie targu elektroniki uzupełnione o ledowo-holograficzną instalację z tamtejszych przedmiotów. Poza wykreowaniem w jednej z baszt zamku atmosfery małego stoiska z tanimi techno-gadżetami nie udaje mu się powiedzieć niczego o samym miejscu, o jego rozwoju czy wzroście znaczenia chińskich graczy na światowym rynku technologicznym. O tym wszystkim więcej dowiadujemy się z prasowych informacji na temat oskarżeń o szpiegostwo i małej zimnej wojny Stanów Zjednoczonych z firmą Huawei. Simon tymczasem prezentuje nam urokliwą i trójwymiarową, ale jedynie pocztówkę z Shenzhen.
W tego rodzaju globalnych kontekstach lepiej radzą sobie nieco młodsi artyści, jak duet Nomadic State, który rosnącej dalekowschodniej potędze gospodarczej przygląda się z perspektywy przybyszów ze wschodniej Europy zarówno na miejscu, jak i w tutejszych chińskich marketach czy buszując po półkach osiedlowych spożywczaków. Simon najciekawiej wypada za to wtedy, kiedy daje się ponieść intuicji i tworzy prace niedookreślone, zabawne i liryczne jednocześnie. Jak związane sznurówkami trampki zarzucone na wirujący wentylator – chaotyczny układ skrupulatnie odtwarzający sytuację wykreowaną przez przypadek – czy pociesznie tuptający po galerii bochenek chleba na zrobotyzowanych nogach, wyglądający jak żart studenta robotyki. Tworzą one idealną ramę dla projektów ciążących w stronę badania archiwów z jednej strony i eksperymentów ze sztuczną inteligencją z drugiej.
Sceneria rodem z pokoju technologicznego geeka to adekwatna surrealna rama dla aranżacji magazynów "Pan" ze schyłkowej fazy PRL-u i pisma "Mondo 2000". Czasy nadciągającego z impetem kapitalizmu i technoentuzjazmu w środowisku kalifornijskich spadkobierców rewolucji kulturowej roku 1968 ukazane są w estetyce "Ready Player One". Nie ma jednak sentymentu, za starymi, dobrymi latami 80., to wszystko artefakty z epoki, która definitywnie minęła, z podkreśleniem wszystkich jej ciemniejszych momentów (czytając artykuł straszący "widmem feminizmu" w jednym z wyeksponowanych numerów "Pana" ciężko uwierzyć, że powstał pod koniec XX wieku). W tym miejscu wystawy wszystkie trybiki w wieloelementowej machinie, jaką jest dotychczasowy dorobek Simona, zostają odpowiednio rozmieszczone i działają. Wsadzeni zostajemy w retrofuturystyczny rollercoaster, a znajoma historia objawia nam się w innych barwach, dystopie i nadzieje odżywają w tym samym momencie...
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]