Jeden z najwybitniejszych kompozytorów naszych czasów był w latach 60. częstym gościem SEPR. W "czarnym pokoju" przy ul. Malczewskiego (jak popularnie nazywano jego siedzibę) spotkał młodego realizatora dźwięku, swego rówieśnika, Eugeniusza Rudnika, z którym szybko się zaprzyjaźnił. Rudnik okazał się niezastąpionym kompanem, ale też de facto realizatorem muzycznym pomysłów Krzysztof Pendereckiego. Ten zaś – choć zdawał sobie sprawę z możliwości eksperymentowania, które dawało Studio – początkowo zachowywał do niego dystans. Porażony w młodości prądem odczuwał lęk przed elektrycznością, trzymał się więc z daleka od magnetofonów. To Rudnik był jego przewodnikiem w świecie elektroniki. Gdy kompozytor, zajęty innymi zleceniami, nie miał czasu sam wykończyć jakiegoś zamówienia, wykręcał numer telefoniczny Studia mówiąc sakramentalne: "Genio, ratuj! ".
Penderecki nigdy nie krył, że pracę w SEPR traktował zarobkowo, choć ciekawiło go, co technologia wniesie do jego pomysłów. W pierwszej połowie lat 60. stworzył blisko 30 ilustracji filmowych (dokumentów i animacji, także do ''Rękopisu znalezionego w Saragossie'' Wojciecha Jerzego Hasa) oraz teatralnych. W 1961 roku napisał pierwszy samodzielny utwór elektroniczny "Psalmus". W 1963 roku powstała, zmiażdżona przez krytykę (za swą dosłowność), opera radiowa "Brygada śmierci" na podstawie dziennika Leona Weliczkera.
W 1972 roku Penderecki napisał elektroniczną muzykę na ceremonię otwarcia Olimpiady w Monachium. Przygotował dwa utwory – "Aulodíę" (niewykorzystaną) i "Ekecheíria" (z greckiego "pokój", do tekstu ody Pindara do Apollina o Olimpii i pierwszych igrzyskach), która wybrzmiała 26 sierpnia na stadionie olimpijskim.
Penderecki flirtował z SEPR: rzucał się w wir pracy, po czym ją porzucał. To nie był bezgraniczny zachwyt technologią, ale racjonalne wykorzystanie dostępnych środków. Posiedzenia z Rudnikiem, które trudno nazwać wyłącznie pracą, miały kolosalne znaczenie dla jego partytur lat 60. Swoje doświadczenia – z wielośladami, oscyloscopami, montażem na ostro, elektronicznymi transformacjami głosu, przetwarzaniem brzmienia akustycznych instrumentów – przenosił do pisanych utworów: "Trenu", "Polymorphii", "De natura sonoris" czy "Pasji".
W latach 70. Penderecki rozluźnił z związek ze SEPR. Przejście na pozycje "nowego romantyzmu" i zwrot ku tradycji rozminęły się z radiowymi eksperymentami. Ale to młodzi didżeje postanowili do nich powrócić. W 2012 roku duet Skalpel (nagrywający dla Ninja Tune) na Festiwalu Sacrum Profanum sięgnął po sample z wczesnego Pendereckiego przygotowując dźwiękowe kolaży. Ze swych laptotów Igor Pudło i Marcin Cichy odpalali coś, nad czym Penderecki z Rudnikiem spędzali całe tygodnie.
Historia się zapętliła.
Jacek Hawryluk, Polskie Radio