Stwarza to niezwykłą sytuację, o jakiej gnębieni przez cenzurę w latach PRL-u twórcy nie próbowali nawet marzyć. Pamięć nasuwa skojarzenie z lat sześćdziesiątych minionego wieku – w trakcie ożywionych obrad pisarzy wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich na salę zebrań wtargnął znienacka nastolatek w harcerskim mundurze.
– Makulatura jest? – spytał rzeczowo.
– Właśnie się robi – przytomnie zareplikował Bernard Antochewicz, poeta i tłumacz.
Dzisiaj literaci mogliby harcerzowi zaproponować najwyżej złom elektroniczny, skądinąd niesprzedażny.
Nie możemy się już uskarżać na niedostatek poszukiwanych treści – problem w tym, jak je wyłuskać. Na stronach internetowych roi się od portali tematycznych, które między innymi pozwalają zapoznać się z szeroko rozumianym dorobkiem autorów piszących po polsku (acz nie tylko). Na tym rzecz się jednak nie kończy, bo oferują również – praktycznie komukolwiek – możliwość publikacji płodów jego pióra.
Niemal nieograniczony dostęp do "druku", a zarazem błyskawicznej "dystrybucji" – wprawdzie tylko na ekranie czy wyświetlaczu – zachęca potencjalnych twórców do użycia poręcznych narzędzi, jakie oferuje im elektronika. Z pominięciem długiej, wyjątkowo żmudnej drogi, jaką musiał do niedawna przejść człowiek pióra, zanim na okładce świeżo pachnącej klejem i farbą drukarską książki wyczytał własne nazwisko. Nic dziwnego, że wielu profesjonalnych autorów nie omieszka skorzystać z nadarzającej się szansy publikacji własnych utworów.
W zasadzie pisarzem czy poetą może się dziś poczuć – a nawet zostać – niemal każdy. I to bez potrzeby mierzenia się z nieodzownymi dotąd wymogami pionu redakcyjnego czy korektorskiego. Przedzierając się przez gąszcz rozmaitych portali proponujących na swoich stronach usługi okołoliterackie, wydawać by się mogło, że znacznie więcej ludzi dziś pisze, aniżeli czyta.
Pozostaje więc pogodzić się z nieuniknionym i doszukać się własnej elektronicznej niszy, skąd da się wyłowić treści miłe sercu i nie bluźniące rozumowi. Gwarancją właściwego wyboru portalu mogą być utwory zamieszczanych w nim lubianych i poważanych autorów. Nawet jeśli większość nazwisk występujących na tych stronach niewiele nam mówi, jest niewykluczone, że wkrótce będą znane, skoro twórca z liczącym się dorobkiem wyraził zgodę na publikację w otoczeniu tych akurat aspirantów do literackiej sławy.
Nasz wybór nie rości sobie pretensji do całościowego opanowania tematu elektronicznej oferty literackiej. Zdajemy sobie sprawę, że ruch na tych na stronach jest zbyt obszerny i nadto zmienny, dlatego też możemy mieć o nim jedynie przybliżone pojęcie. Sygnalizujemy tu jedynie kilka godnych uwagi zjawisk – koncentrując się na poezji.
Publikacją dorobku poetyckiego zajmuje się między innymi portal ePublisher. Na jego stronach wiersze pojawiają się w dwóch wersjach językowych: kraju pochodzenia autora oraz – co dla każdego piszącego niezmiernie istotne – w tłumaczeniu na język angielski. Redaktorzy ePublisher deklarują:
Ze względu na bardzo niskie zainteresowanie społeczeństwa poezją, a przede wszystkim dlatego, że wiersze są napisane w językach narodowych, obywatele różnych krajów UE mają bardzo mało wiedzą o poezji innych krajów. Geografia projektu ePublisher ma bardzo szeroki zakres – od północnych do południowych krajów Europy, o bardzo różnym tle kulturowym i historii. Projekt nie tylko pomoże, dostrzec różnice i podobieństwa między różnymi kulturami UE i poetyckimi tradycjami, ale także umożliwi poznanie współczesnej poezji europejskiej, zapewniając łatwy dostęp do przetłumaczonych wierszy.
Dalsze informacje znajdujemy pod zakładką "Sławni poeci", gdzie możemy doszukać się mniej lub bardziej znanych nazwisk.
Celem działań zespołu ePublisher jest szersze uwidocznienie poezji oraz zwiększenie jej wpływów w kulturze europejskiej. Co miesiąc wybieramy jednego poetę z każdego kraju partnerskiego jako bohatera miesiąca. W ten sposób chcemy przedstawić międzynarodowej publiczności wybranych poetów z Litwy, Polski, Portugalii i Finlandii. Nasza akcja jest także próbą przedostania się za kulisy poezji i prześledzenia inspiracji autorów.
W roku 2017 listę bohaterów miesiąca otworzyła (w styczniu) Katarzyna Grzesiak, poetka i tłumaczka. Piosenki do jej tekstów można usłyszeć np. w kabarecie Piwnica pod Baranami. Wydała cztery tomiki wierszy: "Gorzkie niebo" (1997), "Ostrożnie z aniołami" (1999), "Solidarność drapieżców" (2009) i "Wzajemność" (2015). Należy do krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Oto jeden z jej wierszy ze strony ePublisher, zatytułowany "Hommage à Chagall":
popłynę kiedyś po wieczornym
niebie
nieświadoma
szczęśliwa narzeczona
nad miasteczkiem jak kołyska z bajki
pofrunę kiedyś
białą sukienką
z wniebowziętym
zakochanym frakiem
między paciorkami weselnej muzyki
popłynę kiedyś po głębokim
niebie
za korowodem podchmielonych gości
osła wołu
i przedwcześnie zmarłych
popłynę kiedyś po niebieskim
niebie
szeptać przysięgi
przed zaspanym księżycem
batystowa mgła mnie pociągnie za włosy
pofrunę kiedyś
po prawdziwym niebie
jeśli tylko dość słodko
zasnę obok ciebie
[Katarzyna Grzesiak, "Hommage à Chagall"]
Wcześniej w galerii "Sławni poeci" gościli między innymi Jadwiga Malina (wrzesień 2016) i Miłosz Biedrzycki (maj 2016).
Kolejnym portalem, w którym każdy miłośnik dobrej lektury może znaleźć coś dla siebie jest Liternet. Określa się jako "platforma komunikacji autorów z czytelnikami". Ma dwa rodzaje profili: autorski i czytelniczy. Mogą w nim publikować, co warto podkreślić, autorzy po debiucie.
Inaczej radzi sobie Bookrage. Jest to projekt, w którym za niewygórowaną opłatą, poczynając od symbolicznej złotówki, można nabyć stosowny pakiet e-booków. Swojego czasu polecał również książki poetyckie, na przykład Julii Szychowiak.
Ciekawym rozwiązaniem są osobne, autorskie strony twórców, którzy coraz częściej tworzą własne elektroniczne tomiki poetyckie. Najczęściej sami, jakkolwiek niektórzy korzystają z profesjonalnej pomocy – informatyków, ewentualnie specjalistów od grafik komputerowych.
W tej konkurencji szczególnie przypadła mi do gustu strona krakowskiego poety Lesława Faleckiego. Można na niej odnaleźć między innymi intrygujące wiersze, ujęte w dwa cykle: "Magduś. Erotyki" (2012) i "Która nadejdziesz" (2013).
Ich wersje elektroniczne opracowała cyfrowo dr Ewa Białek – naukowiec ze Słupska, twórczyni Instytutu Psychosyntezy, jak również poetka i autorka literatury dziecięcej – która nadała im, podyktowane odmienną tematyką, najzupełniej różne odczytania wizualne.
Jesteśmy igraszką chwili
o której zapomniał stary zegarmistrz
a może igraszką
zmysłów – o której
przypomniał sobie stary Eros
Tego nie wiemy
i nie myślimy
kiedy wchodzę w twoje ciepło
cały – aż do bólu
stęskniony
tego nie wiemy
kiedy witam twój oddech
tak przyległy
do moich dłoni
i twoich piersi na nich
– tego nie wiemy
i nie wiemy – czy ty i ja
to już my
czy to tylko noc
polarna
zatrzymała w miejscu
nasze przytulone usta
[Lesław Falecki, "* * *" – "Jesteśmy igraszką chwili…"]
Patrząc na obecny rynek książki, plajtujące księgarnie, przy coraz prężniej rozwijającym się przemyśle e-booków, możemy być pewni, że – jak słusznie przewidział Michaił Bułhakow w "Mistrzu i Małgorzacie" – "rękopisy nie płoną". Poeci zadomawiają się w Internecie. I nie ma takiego Platona, który by ich stamtąd wygonił.