Picasso i żużel. Wrocławskie performanse wokół mitu Ziem Odzyskanych
Potężna wystawa, na którą można było dojechać wagonem towarowym, zjazd intelektualistów z Picassem i Einsteinem na liście gości, a także dziecięce ślubowania, motocykle i żywe trybuny. Na wiele sposobów wzmacniano założycielski mit największego z miast tak zwanych Ziem Odzyskanych.
Narracja o "odwiecznej polskości" Wrocławia utrwalana była przez oficjalne przekazy powojennej władzy, uruchamiano ją także w ramach rozmaitych performansów kulturowo-społecznych. Mit założycielski ziem, które na mocy ustaleń konferencji poczdamskiej stały się częścią Polski, mediatyzowano za pomocą propagandowej narracji czy literatury (w latach 50. Gierek upominał się o "epopeję polskich ziem piastowskich"), ale oficjalne obchody i wydarzenia o charakterze widowiskowym stanowiły narzędzie o szczególnej mocy wspólnototwórczej – były przystępne i egalitarne, a poprzez angażowanie obecności na żywo wzbudzały silne afekty. Sam mit można w zasadzie nazwać rodzajem politycznego performansu: była to wymyślona opowieść służąca doraźnym celom propagandowym i konstruowaniu wyobrażonej jedności tworzonego społeczeństwa socjalistycznego, ale także – jak to mit – potrzebna była "zwykłym" ludziom do lepszego rozumienia sytuacji, w jakiej się znaleźli. Ta opowieść uprawomocniała arbitralne decyzje "na górze", sprawiała wrażenie potężniejszej i bardziej doniosłej niż szkice pochylonych nad mapą mężczyzn, a tym samym nadawała "powrotowi" tych ziem do Polski charakter dziejowej konieczności. W jej świetle powrót ten wydawał się naturalny. Sam zresztą termin "Ziemie Odzyskane", brzmiący jak z frazeologii biblijnej, służył tej narracji i został ukuty na jej potrzeby.
Kury dziobią w krysztale
Zdjęcie z przedstawienia “Transfer” w reżyserii Jana Klaty, Wrocławski Teatr Współczesny, fot. Bartłomiej SowaWielka polityczna narracja na temat "prastarych ziem piastowskich" zderzała się z mikrohistoriami i poszczególnością przeżycia: ktoś przyjeżdżał na te ziemie, do tych domów, przejmował pozostawione tam przedmioty. Temu procesowi swój spektakl poświęcił przed laty Jan Klata, który we Wrocławiu – największym "odwiecznie piastowskim" mieście – zrealizował "Transfer!". Przedstawienie wyprodukowane w 2006 roku przez Teatr Współczesny i berlińskie Hebbel-am-Ufer bazowało na pracy dokumentacyjnej zbierającej autentyczne przeżycia osób uczestniczących w procesie zasiedlania ziem zachodnich i północnych, ale i tych, którzy zmuszeni byli je opuścić. Obie strony tytułowego "transferu" – po pięć osób z Polski i z Niemiec – wzięły osobisty udział w spektaklu. Polsko-niemiecka praca Klaty do dziś pozostaje jedną z ważniejszych wypowiedzi teatralnych XXI wieku, nie tylko na temat relacji z zachodnimi sąsiadami, ale i – szerzej – na temat możliwości podejmowania dyskusji o polskiej historii w sztukach performatywnych. "Transfer!" znalazł się między innymi w publikacji "Demokracja. Przedstawienia" Joanny Krakowskiej z 2019 roku będącej autorską selekcją dziewięciu przedstawień, które najsilniej zapisały się w dyskursie polskiego teatru potransformacyjnego. Właśnie o wspomnianym wyżej napięciu między poszczególnością przeżycia a wyobcowującą wielką historią ufundowaną na arbitralnych rozwiązaniach pisała w kontekście "Transferu!" Krakowska:
Na scenie indywidualne opowieści – przedstawiane z maksymalną prostotą i minimalnymi interakcjami między opowiadającymi – zostały zderzone z groteskowymi scenami konferencji jałtańskiej. To właśnie w Jałcie Stalin, Roosevelt i Churchill zadecydowali o dramatycznych losach bohaterów »Transferu!«, przesuwając arbitralnie granice państw i całe narody.
Na ten "transfer" i doświadczenia z nim związane można spojrzeć także przez pryzmat posthumanistyczny. O nie-ludzkich uczestnikach procesu historycznego na tych ziemiach pisała między innymi historyczka Małgorzata Praczyk, analizując strategie oswajania zastanej przestrzeni (pozostawionej przecież przez wroga), konieczność odnalezienia się wśród przedmiotów i stworzenia wśród nich nowego domu. Ten proces ma charakter performatywny, bo ukazuje przestrzeń prywatną także jako scenę, przez którą przebiegają osie procesów historycznych; scenę, która jest nieustannie konstruowana, przeobrażana, udomawiana. Praczyk wskazywała także na kontekst traumy: przedmioty stanowiły narzędzie do odreagowania trudnego doświadczenia, na przykład przez ich niszczenie, ale także przywłaszczanie i symboliczną zmianę kontekstu ich użytkowania (badaczka przywołuje na przykład obraz kur dziobiących ziarno z kryształowych misek). Na żadne miejsce zresztą nie sposób patrzeć jako na coś, co jest po prostu zastane i neutralne. Z tej przyczyny w humanistyce używa się takich określeń jak "teatr działań wojennych" czy "teatr historii". Ziemie zachodnie i północne były sceną, która domagała się nowego spektaklu.
Samochodem do prastarego Wrocławia
Sztafeta motocyklowa Wrocławskiej "Wystawy Ziem Odzyskanych" przed redakcją "Expresu Wieczornego", 1948, fot. Socjalistyczna Agencja Prasowa/Narodowe Archiwum CyfroweJuż w drugim roku po zakończeniu wojny we Wrocławiu przygotowywano się do organizacji Wystawy Ziem Odzyskanych. Trwała ona od lipca do października 1948 roku. W przewodniku pisano wówczas, że ekspozycja jest
ilustracją pracy milionów Polaków, którzy powrócili nad Odrę i Nysę lub którzy przetrwali na ziemi swych praojców. Jest pomnikiem jednego z największych pokojowych dzieł naszej historii. Jest również dokumentem mówiącym światu, że byliśmy tu, jesteśmy i pozostaniemy.
Na około czterdziestu hektarach stanęło 59 pawilonów wystawowych. Obrabiarki, tkaniny, wina, zapałki, porcelana, makiety tuczarni gęsi, maszyny rolnicze, motocykle, a nawet funkcjonująca fabryka zeszytów czy prototypy domów – na wystawie było co oglądać, ale nie tylko o oglądanie wówczas chodziło. "Któż nie dotknie nowiusieńkiego motocykla, nie siądzie wygodnie w wagonie nowej produkcji", pytał retorycznie autor w jednej z broszur, akcentując zaangażowanie ciała w ramach obcowania z ekspozycją (dziś nazwalibyśmy ją zapewne "interaktywną"). Częścią programu było wesołe miasteczko z karuzelami, huśtawkami elektrycznymi samochodzikami i fontannami, urządzano także wyprawy statkiem na wybrzeże Odry do żeglarskiego pawilonu numer 34. Wyjazdy na wystawę organizowało reaktywowane po wojnie Polskie Biuro Podróży Orbis, któremu powierzono generalny nadzór nad osobami przyjeżdżającymi na ekspozycję spoza Wrocławia. Wycieczki Orbisu podróżować mogły specjalnymi pociągami podstawionymi przez Ministerstwo Komunikacji, w których obowiązywały okolicznościowe ulgi – w krytych wagonach towarowych zniżki sięgały 65 procent. Biuro oferowało kilka typów karnetów obejmujących hotel i wyżywienie, a także dodatkowe wycieczki samochodowe pod hasłem "Poznaj stary polski Wrocław". Czy półtora miliona zwiedzających to sukces? Niewątpliwie, jednak władze szacowały frekwencję na ponad dwukrotnie wyższą. Przeliczono się także z zyskami – liczono na ponad 350 milionów, a do kasy wróciło niewiele ponad 200.
Z Picassem, bez Einsteina
Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju w auli Politechniki Wrocławskiej, 1948. Na zdjęciu: Pablo Picasso, Minnette De Silva, Jo Davidson, Mulk Raj Anand podczas przerwy w obradach, fot. CAF/PAPWystawa Ziem Odzyskanych była także przyczyną, dla której we Wrocławiu pojawił się… Pablo Picasso. Hiszpański twórca był jednym z gości Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju stanowiącego część przedsięwzięcia ekspozycyjnego. Pomysłodawcą zorganizowania Kongresu w Polsce był Jerzy Borejsza – słynny założyciel Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik" i pierwszy wydawca legendarnego pisma "Przyjaciółka". W dniach 25-28 sierpnia 1948 roku we Wrocławiu gościli i obradowali, poza Picassem, także Julian Huxley (starszy brat Aldousa Huxleya, biolog i transhumanista, wówczas także pierwszy w historii dyrektor UNESCO), Irène Joliot-Curie (chemiczka i fizyczka, córka Marii Skłodowskiej), Paul Éluard (poeta, jeden z teoretyków surrealizmu) czy lekarz i pisarz Friedrich Wolf (autor między innymi sztuki "Cjankali" wyreżyserowanej w 1930 roku przez Leona Schillera, która traktowała o dramatycznych skutkach pokątnie przeprowadzanych aborcji i opowiadała się za legalizacją zabiegu). W gronie polskich gościń i gości znaleźli się między innymi Helena Syrkus, Tadeusz Kotarbiński, Maria Dąbrowska, Jarosław Iwaszkiewicz, Julian Tuwim czy wspomniany Leon Schiller. Obecni byli także delegaci spoza Europy – z takich krajów, jak Madagaskar, Chiny, Irak, Wietnam czy Meksyk. Przyjazdu do Wrocławia odmówił natomiast Albert Einstein (ciekawostką jest, że właśnie w 1948 roku portret wybitnego fizyka namalował Wojciech Fangor, a w 2020 roku dzieło trafiło do kolekcji wrocławskiego Muzeum Narodowego i zawisło na wystawie stałej w Pawilonie Czterech Kopuł sąsiadującym z Halą Stulecia, czyli zaprojektowaną przez Maxa Berga Jahrhunderthalle zwaną w PRL-u “Ludową”.
Gimnastyczki na motocyklach
"Wystawa Ziem Odzyskanych",1948, fot. Socjalistyczna Agencja Prasowa/Narodowe Archiwum CyfrowePerformanse tak zwanego "powrotu do macierzy" odbywały się regularnie we Wrocławiu, największym spośród miast opisywanych ziem, gdzie celebrowano kolejne rocznice, jak mówił Gomułka, "uznania praw Polski do jej prastarych piastowskich terytoriów". W 1952 roku zorganizowano w stolicy Dolnego Śląska Kongres Ziem Odzyskanych, okazałą imprezę propagandową z udziałem kilku tysięcy delegatów. Na pierścieniowej konstrukcji Hali Ludowej pojawił się sporych rozmiarów ozdobny napis "POLSKA NA ZAWSZE ZJEDNOCZONA". "Reprezentujecie nierozerwalny związek tych ziem z Macierzą", mówił premier Józef Cyrankiewicz do gości zgromadzonych w ramach obrad Kongresu pod portretami Stalina i Bieruta. Następnie na wiecu w Hali Ludowej pojawiło się ponad trzydzieści tysięcy mieszkańców Wrocławia, a w ramach rozrywkowej części imprezy zorganizowano między innymi… zawody żużlowe.
Fragment ekspozycji "Wystawy Ziem Odzyskanych", Pawilon Przemysłu Prywatnego, Wrocław, fot. CAF/PAPTrzy lata później obchodzono jubileusz pierwszej powojennej dekady nazywany wówczas oficjalnie obchodami "10-lecia wyzwolenia Dolnego Śląska". Kolejnym oficjalnym spotkaniom w Hali Ludowej towarzyszył między innymi taki performans, jak ślubowanie stu wrocławskich dziesięciolatków, jak gdyby w geście obchodzenia swoich urodzin razem z "włączonym do Macierzy" miastem. Pięć lat później powtórzono ten gest. W ramach obchodów 15-lecia wrocławskie piętnastolatki składały ślubowanie w finale widowiska filmowo-teatralnego prezentowanego w Hali. Na Stadionie Olimpijskim prezentowano wtedy pokazy gimnastyczne z żywymi figurami układającymi się między innymi w orła białego, a przez ulice triumfalnie przejeżdżały motocykle (ich częścią były żywe figury, między innymi wizerunek orła białego), na których stały gimnastyczki dumnie prezentujące polską flagę.
Sztafeta buduje napięcie
Rzeźby Jerzego Bandury, tworzące kompozycję "Byliśmy - Jesteśmy", stojące w salach wystawowych poświęconych tematyce zaludnienia Ziem Odzyskanych z "Wystawy Ziem Odzyskanych" we Wrocławiu, 1948, fot. Ksawery Pruszyński/Biblioteka Narodowa PolonaRok 1965 był nie tylko jubileuszem 20-lecia zakończenia drugiej wojny światowej i przyłączenia terenów zwanych odzyskanymi do Polski – kraj znajdował się wówczas w przededniu wielkich obchodów tysiąclecia państwa polskiego (lub – w narracji Kościoła Katolickiego – milenium chrztu Polski). Wśród propozycji atrakcji okolicznościowych znalazła się wizja ludowego karnawału na Odrze, która ostatecznie nie została zrealizowana (a szkoda, bo wydaje się w interesujący sposób nawiązywać do przedchrześcijańskich rytuałów związanych z bliskością wody). Zorganizowano natomiast między innymi monumentalne widowisko sportowo-artystyczne, znowu podług znanego już scenariusza – ogromne grupy wysportowanej i rozśpiewanej młodzieży, przejazd motocykli i żywe figury układające się w symbole patriotyczne. Szczególną okazją do podkreślania rzeczonej narracji były obchody ćwierćwiecza zakończenia drugiej wojny światowej oraz "powrotu ziem północnych i zachodnich do Macierzy". Dzień Zwycięstwa w 1970 roku skupiał uwagę na Wrocławiu, głównym mieście obchodów. W ostatnich dniach kwietnia z kilku miast ruszyły Sztafety Zwycięstwa i Wolności, które finiszować miały właśnie we Wrocławiu. Czasopismo Wojska Polskiego "Żołnierz Wolności" donosiło między innymi o monumentalnej inscenizacji, jaką na trasie dla uczestników przygotowały władze Lubomierza w powiecie lwóweckim: zbudowano tam makietę starej bramy, której strzegli "ubrani w historyczne zbroje piastowscy żołnierze", a na lubomierskim rynku zaprezentowano spektakl zakończenia drugiej wojny światowej, w trakcie którego rzucano na bruk flagi ze swastyką. Badacz Tomasz Leszkowicz trafnie ruszające pod koniec kwietnia sztafety "angażowały społeczeństwo w »narastanie« święta" obchodzonego oficjalnie 9 maja. Narastanie, czyli tworzenie dramaturgii oczekiwania, budowania napięcia i ekscytacji – wszak ruch sztafet (tu ujawnia się także przydatna władzy socjalistycznej symbolika młodzieńczej mocy, hartu ducha i tężyzny fizycznej) obserwowały tysiące ludzi.
Piramidy jako Polska
"Wystawy Ziem Odzyskanych", Hala Ludowa, Wrocław, 1948, fot. CAF/PAP9 maja odbyła się akademia w udekorowanej biało-czerwoną wstęgą Hali Ludowej okraszona występami taneczno-wokalnymi (między innymi zespołu "Śląsk"), ale to kolejnego dnia miało miejsce ciekawsze – z perspektywy performatywnej – wydarzenie, czyli młodzieżowa manifestacja "Wrocław ‘70" na Stadionie Olimpijskim odbywająca się przy udziale czterdziestotysięcznej widowni. Na fotografiach Stanisława Kokurewicza, wówczas reportera "Wieczoru Wrocławia" (urodzonego zresztą w Stanisławowie i przybyłego na Dolny Śląsk w roku 1946), zobaczyć można między innymi "żywą trybunę", której uczestniczki i uczestnicy układali z chorągiewek napis "PRZYSZŁOŚĆ". Wśród układanych przez nich haseł znalazło się także ikoniczne "Byliśmy, jesteśmy, będziemy". Zbiorowe żywe sceny, pokazy gimnastyczne i śpiewy miały manifestować socjotechnicznie sterowany entuzjazm młodych osób. Kwintesencją tej polityki był rozpisany na pięć tysięcy wykonawców (!) spektakl gimnastyczno-taneczny w wykonaniu młodzieży szkolnej i zespołów artystycznych. W scenariuszu znalazł się między innymi taniec metalowców imitujący ruch kół zębatych, krakowiak w wykonaniu 260 par formujących serce z literami "PRL" czy tworzenie piramid w ramach prezentacji gimnastycznej (największa z piramid symbolizować miała Polskę, a siedem mniejszych – województwa tak zwanych Ziem Odzyskanych).
Przykłady performatywnego "repolonizowania" rzekomo "odwiecznie polskich ziem piastowskich" wskazują na dwojaki aspekt tego zjawiska. Z jednej strony była to oczywiście część państwowej agendy realizowanej poprzez pielęgnowanie określonego mitu. Z drugiej – rozmaite performanse musiały mieć także wymiar osobisty i emocjonalny. Chodziło przecież o oswajanie zupełnie obcych miejsc, a następnie o utrwalanie tworzonej w tych nowych miejscach tradycji i konstruowanie nowej tożsamości lokalnej.
Źródła: K. Gieba, "Dyslokacja przestrzeni, dysfunkcja tożsamości. Elementy kontrdyskursu w polskiej literaturze migracyjnej (1945-1989)", [w:] "Migracyjna pamięć, wspólnota, tożsamość", Warszawa 2016; M. Praczyk, "Strategie oswajania rzeczy na »Ziemiach Odzyskanych« ze szczególnym uwzględnieniem przestrzeni prywatnej", "Miscellanea Posttotalitariana Wratislaviensia" 6, 77-90; "Dolnoślązacy? Kształtowanie tożsamości mieszkańców Dolnego Śląska po II wojnie światowej", red. J. Nowosielska-Sobel, G. Strauchold, Wrocław 2006; T. Leszkowicz, "Obchody Święta Zwycięstwa w 1970 r. Przebieg, cele, konteksty", "Niepodległość i Pamięć", 2011, nr 1 (33); reportaż "Wystawa Ziem Odzyskanych
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]