A jak bawiły sie plażujące elity przed wojną? Popularne były konkursy rzeźb z piasku, wyścigi konne, turnieje sportowe, dancingi, spotkania towarzyskie w domach kuracjuszy, no i hazard. To właśnie wpływy m.in.z ruletki pozwoliły sfinansować miastu budowę najnowocześniejszego hotelu nad Bałtykiem ze słodką i słoną woda w kranie - Kasino-Hotelu, czyli dzisiejszego pięciogwiazdkowego, secesyjnego Grand Hotelu. Z jego okien przez lunety obserwowali kapitulację Helu Adolf Hitler i jego świta. Kilka lat temu do muzeum miasta trafił nawet rachunek Fuehrera, z którego dowiadujemy się, że zajmował na wysokim parterze pokoje od nr. 251 do 253 oraz jadalnię pod nr. 261.
Poniatówka: "młodzież hasa, starsi wypuszczają brzuchy na słońce"
Zawody sportowe, ogródki z piwem i kiszkami, potańcówki na dechach i festyny już od lat 20. i 30. tłumnie przyciągały nad Wisłę zmęczonych upałem mieszkańców Warszawy. Królowa rzek na przełomie wieków tętniła życiem, orzeźwiała i relaksowała czystą wodą pełną ryb. W portach cumowały łodzie, barki i statki turystyczne, na horyzoncie kołysały się żaglówki, plaże i przystanie wioślarskie w Porcie Czerniakowskim i wzdłuż brzegu Saskiej Kępy pękały w szwach. Na popularnej "Poniatówce" nie zabrakło też przebieralni, restauracji, bufetów ze stolikami na tarasie.
Jak pisze varsavianista Jerzy S. Majewski na łamach Gazety Wyborczej, przed wojną brzegi Wisły wydawały się być rajem:
"Do wody można było wejść bez obaw. Zagrożenie stanowiły zdradliwe prądy i wiry, ale na pewno nie płynące nią zanieczyszczenia. Można było stanąć na moście Kierbedzia czy Poniatowskiego i z wysoka obserwować piaszczyste dno rzeki. Brzegi zapełniały się w gorące dni lata. Szczególnie udany był sezon 1939 r. Plaże były zapchane do tego stopnia, że - jak obliczono - na jednym metrze kwadratowym piasku wylegiwały się co najmniej dwie osoby. "Kurier Warszawski" zaś alarmował, że "lekkomyślni, nieumiejący pływać oddalają się od brzegów i przeciętnie około pięciu osób dziennie topi się, i tylko sprawność policji rzecznej i służb wielu z niedoszłych topielców wyciąga z wody i ratuje im życie". - Warszawiacy kąpali się na plażach prywatnych, takich jak Poniatówka czy plaża braci Kozłowskich, a także na ogólnodostępnych, niestrzeżonych"
Przedwojenna prasa doniosła: "Nikt nie przejmuje się niewygodą. Młodzież hasa jak spuszczone ze smyczy psiaki. Starsi majestatycznie wypuszczają brzuchy na słońce. Panie zakładają na nosy listki, smarują się tłuszczami, a o ile są piękne i dobrze zbudowane, kładą się na piasku lub trawie bez żadnego zażenowania" - przypomina w artykule Jerzy S.Majewski.
Narocz: kresowe morze
Największe jezioro przedwojennej Polski (prawie 80 km kwadratowych powierzchni, dziś znajduje się w granicach Białorusi) nazywano "kresowym morzem" lub Śniardwami II Rzeczpospolitej. Było popularnym miejscem wypoczynku, o którym fotograf Jan Bułhak pisał tak:
" Podobnie jak nasz Bałtyk, ma doskonałe plaże z drobnym i czystym piaskiem, z wysoką i czystą falą; ma przeźroczystą głębię twardego równego dna, a gdzieniegdzie nawet przygięte wiatrem zachodnim karłowate sosny tak charakterystyczne dla pejzażu nadmorskiego. Odznacza się także rozmaitością terenów brzegowych, od zaklęsłych moczarzysk do wzniosłych wzgórz leśnych, stromo panujących nad ogromem wielkiej przestrzeni(...)
Narocz odróżnia się od naszych jezior obszarem i prostotą. Prawdziwa wielkość nie potrzebuje drobiazgowej ozdobności. Obchodzi się bez niej i Narocz (…) Ma figurę obłą, łagodnie wyokrągloną i kształtem przypomina prawdziwe ludzkie serce. Gdyby nie potężny trójkątny półwysep Nanosów , co jak róg nosorożca bodzie jezioro, gdyby nie przerost lewej komory na północy, byłoby to prawidłowe ludzkie serce, wymalowane szafirem na szmaragdowej mapie kraju przez przedwieczne kataklizmy (…)"
Zaleszczyki: cytrusy nad Dniestrem
Przedwojenny biegun ciepła, temperatury dochodziły tu nawet do 50 stopni Celsjusza, modne i eleganckie letnisko przełomu lat 20. i 30. z własnymi winnicami, tropikalnymi owocami, bulwarami i klimatem przypominającym Śródziemnomorze. Na stronie Kresy.pl czytamy : "Czynnych w nich było kilkadziesiąt pensjonatów, a w trosce o wypoczywających miasto otrzymało bezpośrednie połączenie kolejowe z Warszawą. Na plaży nad Dniestrem przygrywała codziennie orkiestra , organizowano liczne dansingi oraz imprezy kulturalne. W tzw. towarzystwie o Zaleszczykach mówiło się jako o polskiej Rivierze. Zaleszczyki były też wielkim ogrodem owocowym i warzywnym przedwojennej Polski."
Letnicy chłodzili się lokalnym winem i arbuzami nazywanymi "kawonami". To właśnie w Zaleszczykach znajdowała się pierwsza, nieoficjalna plaża dla naturystów. Melchior Wańkowicz w 1939r. w jednym ze swoich reportaży pisał: " Zaleszczyki grają wszystkim barwami lata. Otoczona z trzech stron kotlina jest ostatnim kęsem polskiej ziemi, którą mam pożegnać."
Z widokiem na Wawel
A tu już Kraków i plażowe leżaki z widokiem na wawelskie wzgórze. Na zdjęciach poniżej pierwsza krakowska plaża dzierżawiona przez Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego. W słoneczne dni zawsze cieszyła się wysoką frekwencją.
Przeczytaj także nasz artykuł "Szarm i szyk, czyli moda na retro"
źródła: Kresowiacy.pl, Gazeta Wyborcza, "Tryptyk Warszawski" Marka Ostrowskiego, Plażownik Zachodni, wyd. Agora, wikipedia.pl, www.gdynia.pl, Przedwojenne Wybrzeże, muzeum miasta Sopot, www.jurata.net.pl, rp.pl, dziennik.pl, Tawerna Orłowska-Domek Żeromskiego, oprac. AL
Zobacz także niezwykłe zdjęcia Przedwojennych Tatr