Miejsce designu jest na wystawie sklepowej – rozmowa z Małgorzatą Wesołowską, kuratorką designu
Zasadniczym tematem wystawy nie jest narracja historyczna, a uczucia - mówi Małgorzata Wesołowska, kuratorka wystawy „A Matter of Things”, reprezentującej Polskę na London Design Biennale 2018. O czym będzie na wystawa? Dlaczego w zabytkowym Somerset House stanie sławojka? Czego Anglicy dowiedzą się o Polsce?
Studiowałaś wzornictwo przemysłowe na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i w Oslo School of Architecture and Design, masz doświadczenie jako projektantka, a jednak zajęłaś się tworzeniem wystaw. Skąd pomysł, żeby zostać kuratorką?
Po pierwsze: zawsze byłam chyba lepsza w teorii niż w praktyce, mam też ciągoty publicystyczne. Projektowanie przemysłowe nie do końca mnie pochłaniało, niektórzy mówią, że moje podejście do projektowania jest zbyt radykalne. Ale to nie jedyny powód. Rozmawiamy, siedząc na terenie dawnych Polskich Zakładów Optycznych (PZO) w Warszawie. W fabryce PZO pracował najpierw mój dziadek - w prototypowni, później ojciec – już w biurze konstrukcyjnym. Ja – nawet gdybym chciała – nie mogłabym już kontynuować tej tradycji, bo żadne instrumenty optyczne nie są tu ani projektowane, ani produkowane. Fabryka nie istnieje. Opowieść o nieistniejącej fabryce to był mój pierwszy pomysł na londyńską wystawę - dlatego o tym opowiadam i dlatego tu się spotykamy, nie żeby epatować rodzinnymi koneksjami – bo obiekt koneksji zniknął, została skorupa. Nazywam to modne teraz miejsce polskim "rust belt" – pasem rdzy. Likwidacja wielu zakładów przemysłowych w Polsce radykalnie zmieniła sytuację projektantów, którzy przecież głównie dla przemysłu pracowali (nazwy "wzornictwo przemysłowe" i "formy przemysłowe" nie są przecież dziełem przypadku). W ten sposób moje doświadczenie projektowe jest mniejsze niż mogłoby być nie do końca tylko z mojego osobistego wyboru. Dziś żeby pracować jako projektantka musiałabym raczej wyjechać zagranicę. W każdym razie emocjonalne poczucie braku fabryki i jego bardziej mierzalne socjoekonomiczne konsekwencje wydawały mi się z początku najbardziej adekwatną odpowiedzią na temat przewodni londyńskiego Biennale (który brzmi "Stany emocjonalne"). Porzuciłam jednak ten schemat jako zbyt powtarzalny: nie jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie snuje się narracje o deindustrializacji, z Wielką Brytanią na czele.
Czyli według ciebie powołaniem projektanta jest tworzenie przedmiotów codziennego użytku, produkowanych przemysłowo, a nie ozdobnych, ekskluzywnych dzieł z pogranicza designu i sztuki?
Tak, i jestem przekonana, że design powinien być pokazywany przede wszystkim na wystawach sklepowych. To, w co jesteśmy ubrani, czym się poruszamy, jakich przedmiotów używamy na co dzień, czym jemy, myjemy zęby, piszemy, włączamy światło – niemal każdy przedmiot w naszym otoczeniu – to dzieła wzornictwa przemysłowego. Tyle że dziś z rzadka są to polskie przedmioty, bo rodzimy przemysł uległ radykalnej redukcji. To dlatego niewiele współczesnych realizacji można pokazać na wystawie designu, a co za tym idzie zbyt często sprowadzają się one do pokazywania obiektów pochodzących z ekskluzywnej niszy. Ponieważ obiekty wzornictwa przemysłowego towarzyszą nam od dawna, to niosą w sobie liczne historie, potrafią opowiadać o doświadczeniach i kondycji społeczeństw.
To właśnie odniesienia do historii są ważne w twoim pomyśle na polską wystawę na London Design Biennale 2018. Jak wpadłaś na jej pomysł?
Ogłoszenie o konkursie na wystawę polską na London Design Biennale zobaczyłam na facebookowej stronie Instytutu Adama Mickiewicza. Mieszkałam wtedy w Berlinie i wiedziałam, że muszę zmienić pracę. Zaprojektowanie wystawy wydało mi się więc niezłą odskocznią, tym bardziej, że była to niezwykle mokra i rekordowo ciemna zima. Hasło przewodnie tegorocznego Biennale - "Emotional States" – "Stany emocjonalne" – jest bardzo pojemne i pasuje do tego, jak ja rozumiem design czy raczej jakąś jego podgrupę. Nie bez znaczenia był też fakt, że dyrektorem London Design Biennale jest Christopher Turner, szef departamentu designu w Victoria&Albert Museum, osoba zapewniająca niebanalne, mniej oczywiste spojrzenie na wzornictwo, mający swoistą percepcję Polski.
Jako że tegoroczne Biennale odbywa się w roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, zainspirowałam się tą rocznicą i zdecydowałam się pokazać dziesięć obiektów, które na przestrzeni tego wieku stały się symbolami zmieniających się w obliczu różnych wydarzeń "stanów emocjonalnych" Polaków. Tak wyglądał mój własny brief konkursowy.
Jak dokonałaś selekcji, jak wybrałaś tylko dziesięć przedmiotów ze stuletniej historii Polski?
Od samego początku miałam w głowie dwa obiekty – okulary generała Jaruzelskiego i czerwone spodenki Koziołka Matołka. Były jeszcze pepegi, beret z anteną, musztardówka, chlebak, paprotka, wzory matematyczne Banacha… cała wyliczanka. Mimo że – z różnych powodów – żaden z nich ostatecznie nie trafił na wystawę, te przedmioty kształtowały moją wyobraźnię, gdy opracowywałam projekt. Moim celem było wybranie przedmiotów, które do dziś budzą w Polakach duże emocje.
Nie był to wybór łatwy. Z jednej strony chciałam, aby każdy przedmiot reprezentował kolejną dekadę z tych stu lat polskiej niepodległości, z drugiej zależało mi na pokazaniu historii Polski – z jej różnymi ośrodkami, prowincją, małymi miastami, chciałam oderwać się od warszawocentrycznej perspektywy. Najważniejsze było jednak to, aby pokazać obiekty, które potencjalnie mogłyby wywołać emocjonalne skojarzenia u maksymalnie dużej części Polaków, tak żeby projekt był prosty w odbiorze, żeby był włączający, a nie ekskluzywny. Szukałam obiektów, które pojawiły się przy okazji wydarzeń dotyczących większości naszego społeczeństwa, nie jakiejś niewielkiej grupy. Myślałam nad przedmiotami, które te emocje są w stanie obudzić lub faktycznie budzą je do dziś.
Oczywiście ze względu na to, że wystawę obejrzą cudzoziemcy, przedmioty należało uzupełnić opisami, wprowadzającymi kontekst historyczny czy kulturowy. Obiektom towarzyszą i teksty, i materiały wizualne – np. zdjęcia archiwalne, które widowni w Londynie pozwolą lepiej zrozumieć tło owych wydarzeń.
W jakiej formie będzie można w Londynie zobaczyć wybrane przez ciebie przedmioty?
Wszystkie obiekty na wystawie zostaną pokazane w skali 1:1 – ich repliki staną w dwóch połączonych komnatach Somerset House (są tam też dwa kominki). Największy z prezentowanych przedmiotów ma 4,2 metra wysokości, najmniejszy – 17x17 centymetrów. Bardzo ważne było dla mnie, żeby nie tylko opowiadać o tych przedmiotach, ale po prostu umeblować nimi tę przestrzeń. Bo tylko wtedy widz zrozumie ich skalę, proporcje, ustawi siebie, sylwetkę człowieka względem danego przedmiotu. Zobaczy więc, że pocztówka dźwiękowa mieści się w dłoni, a sławojka – ten dość ergonomicznie i zaprojektowany obiekt, spełnia nawet współczesne wymogi funkcjonalnego i zrównoważonego projektowania.
No właśnie, sławojka. Czy nie obawiasz się, że pokazywanie na ważnej, międzynarodowej wystawie sławojki wywoła u nas oburzenie? Że zostaniesz oskarżona o pokazywanie historii Polski w niegodny sposób?
Liczę się z kontrowersjami, choć moją intencją nie było wywołanie skandalu. Sądzę też, że potencjalne oburzenie może się tylko wystawie przysłużyć. Myślę, że doświadczamy ostatnio pewnego rodzaju kryzysu w wystawiennictwie związanym z designem. Wystawy są przewidywalne, wręcz ciut monotonne, a ich ugrzeczniona narracja wywołuje tak samo grzeczne i nieco przewidywalne komentarze. W Londynie pokazujemy mniej typowe spojrzenie na design, które być może uświadomi, że o wzornictwie można mówić na wiele sposobów, można się o nie spierać, dyskutować – po prostu, że wywołuje emocje. To jest przewodni temat imprezy i najważniejszy klucz kształtujący tę ekspozycję – nie historia, nie chronologia, nie promocja narodowych dokonań techniki czy meblarstwa. Odrobina prowokacji jest w tym kontekście czymś dobrym.
Trzeba jednak podkreślić, że na wystawie pojawią się też obiekty stanowiące powód do zupełnie uzasadnionej narodowej dumy. Na przykład radiostacja, używana w 1920 roku, podczas Bitwy Warszawskiej. Sprzęt, który mimo swojej niepozornej formy, a wysublimowanej zawartości i systemowi działania, tworzył element sieci (czyli z angielska netu) nasłuchu. To bardzo zaawansowane osiągnięcie ówczesnej myśli technicznej, które przysłużyło się wtedy zwycięstwu Polski. Przy opracowaniu tego systemu i nade wszystko przekuciu tego na efekty, pracowały najlepsze mózgi II RP.
Pojawią się drzwi, na których niesiono Janka Wiśniewskiego – prawdziwie emocjonalna ikona bardzo trudnego momentu w historii Polski, ale i pocztówka dźwiękowa, nie kojarząca się z martyrologią. Ważne jest zrównoważenie narracji – rzeczy budzące emocje pozytywne i negatywne.
Nie wszystkie te przedmioty w oczywisty sposób kojarzą się z konkretnymi faktami historycznymi.
Zasadniczym tematem wystawy nie jest narracja historyczna, a uczucia. Na przykład chcąc pokazać lata 80. wahałam się pomiędzy trzema obiektami. Były to egzotyczny dla Anglików koksownik i opornik, jak wiadomo przedmiot maleńki, wielkości ok. jednego centymetra. Ostatecznie stanęło na sznurze z rolkami papieru toaletowego. Chciałam, żeby narracja nie była taka ponura. Ten momentami faktycznie tragiczny okres i kryzys gospodarczy wywoływały też przecież niezliczone żarty – tak właśnie ludzie radzili sobie z emocjonalnym stresem.
Naszą wystawę można też interpretować jako właśnie opowieść o gospodarce i dostępności przedmiotów, który to wątek – choć w nieco inny sposób - jest ważny i we współczesnej debacie o designie. Papier toaletowy, tak jak i reprezentujące lata 90. łózko polowe czy pochodzące z lat 50. żółte firanki odnoszą się bezpośrednio do zjawiska nadmiaru i niedoboru – ten drugi może wywoływać naprawdę silne emocje. Momentem zapalnym wybuchu społecznych frustracji były w Polsce właśnie często czysto życiowe ekonomiczne powody. Braki tamtej epoki dotyczyły też sfery intelektualnej – cenzura generowała przecież luki i braki w sposób dość dosłowny.
Sławojka czy wiązany sznurkiem i faktycznie wytwarzany wtedy z makulatury papier toaletowy można widzieć jeszcze inaczej: jako obiekty wpisujące się w zupełnie współczesną debatę o ekologii, o recyklingu, o projektowaniu z lokalnych materiałów w sposób ekonomiczny i zrównoważony. Każdy nowoczesny ruch ekologiczny powinien zainteresować się projektem sławojki, który spełnia wszystkie kryteria projektowania w duchu idei zrównoważonego rozwoju. W dodatku dzieje się to na mocy sensownej polityki ówczesnego państwa, którego sterownicza rola w biznesie i dizajnie jest jednym z moich koników. Na naszej wystawie, choć złożonej tylko z dziesięciu obiektów, znaleźć więc będzie można wiele treści, wątków i motywów.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]